Surogacja, a po co o tym?
Piszę o surogacji ze złości, bo przeczytałam, że koleżanka adwokatka z Wielkiej Brytanii uczestniczy w forum dyskusyjnym w senacie meksykańskim na temat legalizacji surogacji.
Nie, nie zazdroszczę koleżance wyjazdu do Meksyku (no może troszeczkę, bo w Meksyku nie byłam 😉 ), złoszczę się na prawo polskie, że na ten temat milczy. Niestety to, że milczy nie znaczy, że problemu nie ma.
Jest tylko, że zamiatany pod dywan. Wystarczy wpisać w wyszukiwarce hasło surogacja w Polsce. Ja znalazłam oferty w pół sekundy.
Że nielegalne?
No proszę Was!
Z oczywistych powodów nie podam przykładów… Jedynie ktoś naiwny uwierzy, że osoby, które marzą o wychowywaniu dziecka cokolwiek jest w stanie powstrzymać.
Moje doświadczenie zawodowe podszeptuje mi natrętnie, że granice są bardzo płynne…
Dlaczego się zżymam na brak uregulowania tego problemu?
To niestety nie jedyny problem w polskim prawie rodzinnym, który mnie irytuje i wywołuje fale marzeń o zmianach za mojego życia (czasu coraz mniej 😉 ale dziś „Meksyk” mnie popchnął do zwierzeń na blogu właśnie na temat surogacji.
A to dlatego, że brak regulacji prawnej mechanizmów, które istnieją – ignorowanie problemu – spycha wszystko do podziemia i stwarza niebezpieczeństwo dla każdej ze stron „umowy surogacji”, a także dla dziecka, które przyjdzie na świat. Pozwalam sobie na takie uwagi, gdyż o legalnej surogacji słyszałam lata temu. Najbardziej utkwił mi przykład uregulowań w Grecji. To co zapamiętałam to prawo uznające za rodziców dziecka surogatki rodziców kontraktowych. To ogromna gwarancja dla surogatki, dziecka, a ułatwienie (albo i nie) dla rodziców kontraktowych.
Piszę o tym nie dlatego, że surogacja jest częstym tematem w naszej kancelarii. Piszę, bo uważam, że uregulowanie surogacji jest przede wszystkim w interesie dzieci, które w ten sposób przychodzą na świat. Myślę sobie, że prawo mogłoby przenieść tę kwestię z poziomu handlu ludźmi na poziom kontraktu, w którym wszystkie osoby są zabezpieczone od strony prawnej.
Tak, zdaję sobie sprawę, że temat surogacji jest kontrowersyjny. Podobnie jak dla niektórych tematem kontrowersyjnym jest in vitro, albo nawet adopcja. Nie zmienia to jednak faktu, że to wszystko się dzieje. I fajnie jest póki problem braku możliwości spłodzenia potomstwa nie dotyka nas samych lub naszych bliskich.
Punkt widzenia od tego zapewne zależy. Można chcieć być pięknym i młodym – choć uważam, że rozsądniej jest się pogodzić z wiekiem ;-). Chcę przez to powiedzieć, że pomarzyć można, a życie pisze nam swoje scenariusze. Spróbujmy zatem wyobrazić sobie, że tragedia braku dziecka (tragedia dla tych, którzy o dziecku marzą – nie chcę wartościować ocen osób, które rodzicem absolutnie nie chcą być) dotyka jednak nas.
Zastanówmy się, czy nie rozważylibyśmy – na samym końcu, wtedy gdy już nie ma żadnej innej opcji, surogacji?
Nie rzuciłabym kamieniem…
Agnieszka Swaczyna
adwokat
Zdjęcie pochodzi z Unsplash
***
WIZYTA U PSYCHOLOGA W TRAKCIE ROZWODU
Może nie pisałabym o psychologach, gdyby nie fakt, że niektórzy czytelnicy trafiają na mojego bloga wpisując do wyszukiwarki właśnie takie słowa kluczowe, jak w tytule dzisiejszego wpisu. Na żywo też zdarzają się pytania na ten temat.
Najczęściej – w kontekście obaw, że mąż/żona wykorzysta fakt wizyt u psychologa, jako argument w sprawie, że jest się chorym psychicznie, a co za tym idzie np. nie można opiekować się w takim razie dziećmi.
Czy wizyta u psychologa faktycznie może zaszkodzić w rozwodzie? … [Czytaj dalej…]
{ 2 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Problem z surogacją jest taki, że często jest ona wbrew prawu naturalnemu. I niejako wszelkie te umowy są pisane na „czas zgody”, podczas gdy umowy powinny być pisane „na czas kłótni”. A w razie kłótni, czyli zmiany zdania tej greckiej surogatki, w Grecji jej dziecko zostanie jej zabrane, a w Polsce dziecko będzie jej. I co od zasady te drugie rozwiązanie jest lepsze.
Nie rozumiem, dlaczego rozwiązanie z pozostawieniem dziecka surogatce jest lepsze? To zależy od sytuacji. Gorzej, jak surogatka nie chce dziecka… Brak uregulowania kwestii surogacji daje pole „kłótniom”. Uregulowanie tej kwestii w sposób nie budzący wątpliwości takie kłótnie może znacznie ograniczyć (bo nie jestem naiwna, że spory mogą się w ogóle nie pojawić). Na razie mamy wolną amerykankę