Ostatnio obejrzałam program Tomasza Lisa „Tomasz Lis na żywo” z Katarzyną Figurą w roli głównej, przeczytałam tez jakieś doniesienia prasowe na ten temat. Nie chcę komentować samej sprawy, czy też oceniać, która strona ma rację, bo relacje dziennikarskie to zwykle za mało (a czasem zbyt dużo, czyli więcej niż w rzeczywistości) informacji, aby móc się wypowiadać na temat konkretnej sprawy, ale do rzeczy.
Oceniam wystąpienie Katarzyny Figury, jako bardzo cenne dla osób (celowo nie piszę kobiet, bo ofiary bywają też po stronie mężczyzn i jest to dla mężczyzn niezwykle trudna sytuacja ze względu na stereotypy), które przeżywają przemoc ze strony osoby mającej być tą najbliższą. To może być sygnał dla ofiary przemocy, że nie należy zamykać się ze swoim strachem, bólem i wstydem w czterech ścianach i udawać przed wszystkimi, że tak na co dzień to po prostu sielanka. Po drugie fakt, iż przemoc miała istnieć w domu gwiazdy także może być źródłem wzmocnienia dla pokrzywdzonej osoby (skoro nawet u gwiazdy, to co dopiero u mnie). Po trzecie to, że Katarzyna Figura mówi o tym publicznie (nie wnikam w pobudki, bo z całą pewnością są złożone), może być sygnałem, że nie należy się wstydzić tego, że mąż/żona znęca się nad rodziną. Mam nadzieję, że ofiary przemocy odbiorą słowa Katarzyny Figury w taki właśnie sposób. W mojej pracy spotykam się także z ofiarami przemocy i wiem, że wsparcie psychiczne jest takim osobom bardzo potrzebne. Nie rozumiem tego, ale wiem i często czuję to w rozmowie, że ofiary przemocy wstydzą się tego, że pozwalają na taki stan rzeczy w rodzinie. Wiem też, że osoba, która się znęca nie wstydzi się swoich czynów absolutnie. Dlatego apeluję do ofiar przemocy, żeby nie usprawiedliwiały ohydnych czynów współmałżonków/partnerów. Naprawdę nic nie usprawiedliwia poniżania drugiego człowieka!
{ 7 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Agnieszko – sam apel nie wystarczy. Trzeba zmiany przepisów tak, aby to ofiara przemocy była chroniona, nie oprawca, który np. odsiadce wraca do domu i dalej tłucze żonę – w nagrodę za to, że odważyła się publicznie przyznać, że mąż to „damski bokser”.
Katarzyno, masz oczywiście rację (choć ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie daje takie możliwości. Może to nie ideał, ale zawsze coś), ale apel – moim zdaniem – też ma sens. Ofiary przemocy muszą chcieć same poszukać pomocy. A to wymaga przede wszystkim opanowania wstydu i zebrania odwagi. Dlatego wyznanie Katarzyny Figury oceniam jako ważne z tego punktu widzenia.
Zmiana przepisów jest konieczna, szczególnie, kiedy stroną rozwodową jest radca prawny, adwokat lub sędzia. Przepis o właściwości miejscowej sądu jest nie do ruszenia. Mój prawie że były mąż jest radcą prawnym. Z pracownikami sądu ma kontakt w innych prowadzonych sprawach na codzień. Dlatego dopiero po 10 miesiącach udało mi się uzyskać przesłuchanie świadków i skierowanie do RODK. Wcześniej było tylko słowo przeciwko słowu. A i potem nie jest lepiej. Starszy syn składał zeznania, opowiedział o tym jak ojciec znęcał się nad nami fizycznie i psychicznie i to jest wciąż za mało, żeby miał zakaz zbliżania się do niego, sąd łaskawie „nie będzie go zmuszał do kontaktu z ojcem”. Żeby nie zrobić tzw. krzywdy „swojemu” ominięte zostało wśród pytań do RODK, pytanie o to, czy dzieci były świadkami lub ofiarami przemocy. Musiałam złożyć dodatkowy wniosek. Moja sprawa jest jedną z wielu. Mam na szczęście więcej siły niż wiele kobiet w podobnej sytuacji. Na swojej drodze napotkałam np. kuratora, którego doprosiłam do kontaktów ojca z młodszym z synów. Pan okazał się być kolejną nietykalną w środowisku osobą. Były komunista z kopalni, który wysłuchał tylko byłego i powiedział do mojego młodszego syna, kiedy ten zamknął się w łazience, że albo wyjdzie po dobroci i spełni obowiązek wobec ojca, albo policja wyciagnie go siłą. A do mnie, że nie będzie rozmawiał z 8 letnim dzieckiem, bo ono ma ograniczone prawa, a ja i ono mamy obowiązek spełnić prawa ojca dziecka. Policji powiedział, że to jest odbiór przymusowy, a zgodnie z postanowieniem sądu nie był. Złożyłam skargę na niego, ale dowiedziałam się, że pan ma polityczne plecy zarówno w miejscowym sądzie jak i w prezydium. Wiem, że wśród osób samotnych i bezdzietnych jest wielu oddanych sprawom dziecka, ale ten pan jest odwrotnością tego. Wiekiem powinien być już na emeryturze, nie miał nigdy ani żony, ani dzieci, jak w ogóle może być kuratorem traktując dziecko i kobietę jako obywatela gorszej kategorii.
Pani Kasi i wszystkim kobietom:
WOLNOŚĆ i GODNOŚĆ są w naszym życiu najważniejsze. Walczcie o siebie i swoje prawa. Nie poddajcie się. Ci, którzy wpędzili Was w rolę ofiary tylko czekają na to, że zamilkniecie znowu.
Niestety apel Pani Figury spotkał się z bardzo różnymi reakcjami, są tacy, którzy wykorzystują go, żeby pomóc, ale i tacy, którzy uważają, że to upublicznienie ma na celu tylko i wyłącznie podniesienie popularności głównej zainteresowanej.
Nie sądzę, żeby Katarzyna Figura potrzebowała walczyć o większą popularność, choć nie jestem znawcą świata gwiazd :-). Nie mnie oceniać, jakie pobudki kierowały znaną aktorką, ale uważam, że przekaz może być cenny dla ofiar przemocy.
Mądra łacińska sentencja mówi: audiatur et altera pars. Warto więc zamiast z góry przesądzać o wyniku, konsekwencjach posłuchać co ma do powiedzenia druga strona. Spodziewałbym się, aby spróbowała Pani raczej obiektywnie ocenić taktykę procesową i jaki wpływ takie wystąpienie może mieć na rozstrzygnięcie sądowe dt. rozwodu…
Proszę jeszcze raz dokładnie przeczytać to, co napisałam (drugie zdanie). W żadnym miejscu nie napisałam która ze stron ma rację. Za długo pracuje, żeby przesądzać takie kwestie na podstawie czyjejś wypowiedzi. Potraktowałam wystąpienie p. Figury jako przesłanie do ofiar przemocy i tyle. Jestem przekonana, że efekty mogą być pozytywne dla wielu ludzi. Nie mogę natomiast oceniać taktyki procesowej, bo jej po prostu nie znam.