Wczoraj wróciłam do domu po kilkudniowej nieobecności. Nie da się ukryć, że dość dużo w tym roku podróżuję – przede wszystkim z przyczyn zawodowych. Tym razem byłam w Wilnie na szkoleniu zorganizowanym przez Europaeische Rechtsakademie, dotyczącym rozwodów i spraw alimentacyjnych o charakterze transgranicznym. Spędziłam kilka dni na analizie przepisów europejskich i ćwiczeniu ich zastosowania w praktyce. Przy okazji nawiązałam nowe kontakty z kolegami adwokatami zajmującymi się – tak, jak ja – sprawami rodzinnymi w innych państwach.
Będę krok po kroku pisała o sprawach o charakterze międzynarodowym, a dzisiaj zwrócić szczególną uwagę na bardzo ważny aspekt rozwodów (ale także innych spraw) z elementem transgranicznym. Należy odróżnić kwestię jurysdykcji (uprawnienia sądu do rozpoznawania sprawy) od kwestii wskazania właściwego prawa, jakie należy w sprawie stosować.
Prowadziłam kiedyś sprawę sympatycznej pani, która wygrała z mężem „wyścig o jurysdykcję”. Od początku informowałam, że ustalenie jurysdykcji w sądzie polskim to dopiero część sukcesu. Kolejnym zagadnieniem była właśnie kwestia prawa stosowanego w tej konkretnej sprawie. Klientce, z różnych względów, zależało na prawie polskim. Sąd – zgodnie z moimi przewidywaniami – uznał, że zastosowanie znajdzie jednak prawo państwa pochodzenia męża.
Jaki z tego wniosek?
Jakkolwiek dziwne się to może wydawać, może się zdarzyć sytuacja, że przed sądem w Polsce toczy się sprawa rozwodowa z elementem transgranicznym według prawa np. hindu, albo niemieckiego, albo jakiegokolwiek innego niż polskie.
W Polsce o wyborze prawa decyduje prawo prywatne międzynarodowe, ale trzeba pamiętać, że w niektórych państwach Unii Europejskiej obowiązuje rozporządzenie nr 1259/2010, czyli tzw. Rzym III, który wprowadza osobne reguły ustalania prawa właściwego. Warto więc, zanim się podejmie decyzję o rozwodzie, rozważyć wszystkie argumenty przemawiające za jurysdykcją sądu tego, czy innego państwa, żeby móc ustalić możliwości korzystniejszego wyboru prawa. To może być ważna broń w ochronie swoich interesów.
{ 5 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Witam no w sumie muszę napisać, że lepiej tego wszystkiego nie przechodzić, co tu pani opisała i się nie rozwodzić. Chociaż z drugiej strony ciężko trafić, na naprawdę zaufanego partnera z, którym zechcemy spędzić całe życie. Rozwód to bardzo ciężka trauma, dlatego trzeba się starać, żeby go uniknąć.
Pani blog jest świetny, wszystko idealnie opisane, dokładnie i tłumacząc wszystko 😛
Zgadzam się z Michałem, że w ogóle lepiej nie mieć takiej problemu i nie musiec martwić się rozwodem. Chociaż czasem nawet po kilkunastu latach okazuje się, że osoba, z którą żyjemy jest zupełnie kimś innym i ma przed nami jakieś tajemnice, które były przez wiele lat ukrywane, wtedy lepiej się rozwodzić…
czytając Pani post aż zamarłam z przerażenia. Nie wiem czy dobrze zrozumiałam. Czy znaczy to, że mimo iż zawarliśmy związek małżeński w PL, mieszkamy w PL i mamy tu nieruchomość mój mąż będąc holendrem może wystąpić o rozwód i podział naszego majątku w swoim kraju? lub w Polsce wg prawa holenderskiego?
Nie odpowiem wprost na Pani pytanie (nie udzielam tutaj porad prawnych), ale będę starała się rozwijać temat międzynarodowego prawa rozwodowego, bo przyznam, że to mój konik.