Ojciec pod specjanym nadzorem
to takie luźne nawiązanie do tytułu filmu czechosłowackiego (ale też książki Bohumila Hrabala). Na tym jednak podobieństwa się kończą.
Tak mnie dzisiaj naszła refleksja, że najgorsze co może być to przyzwyczajenie. Przyzwyczajenie nas znieczula, zniechęca do myślenia. Tak się robi i już. Tak jest i już. To, że działamy tak w życiu codziennym pewnie w jakimś stopniu ułatwia nam funcjonowanie. Gorzej, gdy zwalniamy się z obowiązku myślenia w sferze decydowania nie o swoim, a o cudzym życiu.
O co mi chodzi w tym przydługim wstępie?
Jakiś czas temu prowadziłam sprawę rodzinną wymagającą współpracy z adwokatem z Czech. Reprezentowaliśmy z czeskim adwokatem (każdy przed swoim sądem krajowym) ojca. Sprawy międzynarodowe otwierają czasem przed pełnomocnikami różne nowe możliwości, m. in. wyboru sądu i prawa stosowanego w różnych krajach do tej samej sytuacji. W tej konkretnej sprawie mogliśmy wybierać między prawem czeskim i polskim. Pewnie nigdy nie zapomnę rozmowy z kolegą z Czech o uregulowaniu kontaktów ojca z dzieckiem. Tłumaczyłam, że możemy wystąpić do sądu polskiego o takie kontakty, ale od razu sugerowałam złożenie wniosku o nadzór kuratora. Dziecko było małe i dłuższy czas już nie widziało taty.
Zdumienie
kolegi adwokata było bezgraniczne. Nie potrafił zrozumieć, dlaczego OJCIEC ma mieć jakikolwiek nadzór nad swoimi kontaktami z dzieckiem? W pierwszej chwili ja też się zdziwiłam, dlaczegóż to pan mecenas się dziwi? A potem się zawstydziłam, bo… on miał rację. U nas jest tak, a za miedzą słowo ojciec nie tylko brzmi dumnie, ale niesie za sobą cały ładunek praw równych uprawnieniom matki. Praw, które w Polsce są na papierze, ale w społeczeństwie nadal tkwi w głowach przekonanie, że dziecko jest przede wszystkim matki. Mamy w głowach stereotyp, że ojcowie mają zarabiać na dzieci, a dziećmi mają zajmować się matki. Tak było jak ja byłam dzieckiem, a mam 44 lata. Przez ten czas trochę się rodzinne układy pozmieniały.
To niestety nie jest odosobniona historia. Prowadziłam kiedyś sprawę, w której – o dziwo – dzieckiem zajmował się ojciec. W toku sprawy rozwodowej kurator odwiedził najpierw ojca, z którym mieszkała córka. Wywiad środowiskowy był bardzo pozytywny dla mojego ojca. Potem kurator odwiedził mamę dziewczynki. Kobieta naopowiadała same najgorsze rzeczy na męża i kurator… zmienił zdanie o ojcu. Napisał w wywiadzie środowiskowym, że sąd powinien jednak ustanowić nadzór kuratorski, co sąd skwapliwie zrobił. Przyznam, że mój ojciec zareagował na tę jawną niesprawiedliwość o niebo spokojniej niż ja. Może dlatego, że nie miał porównania i nie zdawał sobie sprawy z tego, że konfiguracja odwrotna tj. dziecko z matką i niepochlebne opinie z ust ojca, nie spowodowałyby jakiejkolwiek reakcji ze strony i kuratora i sądu. Po prostu nikomu nie przyszłoby do głowy, że potrzebny jest kurator.
Co trzeba zmienić?
Sposób myślenia. Nie tylko sądów, ale wszystkich: mój, Twój, sąsiadów i znajomych (mogę tak długo ciągnąć…). Sędziowie nie są inni niż całe społeczeństwo. Oni mają w głowach te same stereotypy, co my. Zgodzę się, że od sędziów należy więcej wymagać, ale zacznijmy od siebie. Rozejrzyjmy się po placach zabaw i zastanówmy się nad tym ile ojców zajmuje się dziećmi, asekuruje je na zjeżdżalni, czy huśtawce. Dużo, prawda? Wiecej, niż za naszego dzieciństwa? Wiem :-). To może zaczniemy dopuszczać tę myśl do głowy, że ojcowie potrafią zająć się dziećmi nie gorzej od matek? Że nie potrzebują obcej osoby (kuratora) sprawdzającego czy ojciec nie jest wielbłądem?
Od razu zastrzegam, że nie jestem za usunięciem nadzoru kuratora nad kontaktami w ogóle. Niejednokrotnie jest to potrzebne z różnych powodów. W niejednej sprawie o to wnoszę i będę wnosić. Chodzi mi jedynie o to, by traktować rodziców w sposób jednakowy bez względu na to czy to matka, czy ojciec. Zdarzają się i źli ojcowie i złe matki. Mimo wszystko jest to zdecydowana mniejszość. Normą jest, że rodzice są dla swoich dzieci dobrzy. Jeżeli już ta myśl się zakorzeni w naszych głowach, dotrze także do sędziów. Nie chcę nikogo straszyć ;-), ale sędziowie żyją wśród nas…
{ 7 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Bardzo ciekawy post. Ten ostracyzm przejawia sie takze w zdumionych minach i niedowierzaniu, ze ojciec moglby skorzystac z urlopu macierzynskiego… a takze w jak czesto wyglaszanym zdaniu „zobacz jak on Ci pomaga, masz dobrego meza..” – ale zaraz jak to pomaga? Przeciez to sa tez jego dzieci!!!
Zażartowałabym, że to „czyje są dzieci” zależy od konkretnej sytuacji, ale to gorzki żart.
Heh, zycie pisze rozne scenariusze 😉
Naprawdę miło przeczytać takie słowa napisane przez kobietę.
Ojcowie są źle traktowani – smutne – bez nich dzieci by nie było. Znam wiele przypadków, gdzie matki zrobiły sobie z ojców dodatkowe nieopodatkowane źródło dochodów, w ogóle nie dbając o dobro dzieci. W naszych Sądach łamane są prawa ojców, a przede wszystkim dzieci – dzieci mają prawo do obojga rodziców!!!
Szanowna Pani Mecenas,
Nie znam szczegółów, bo nie wiadomo czy to, co „naopowiadała” matka w otoczeniu było prawdą, czy fikcją i a jakiej podstawie Sąd uznał, że ojcu „należy się” kuratela… Mogę opowiedzieć o swoim przypadku, gdzie moim zdaniem – ta kuratela powinna mieć miejsce wręcz z urzędu. Ojciec moich dzieci, a mój jeszcze niestety mąż został wyprowadzony z domu w kajdankach, następnie nakazem prokuratora musiał opuścić dom. Pobicie, a w konsekwencji wyrok karny za znęcanie nade mną przez okres 7 (!) lat. Zostałam sama z dnia na dziedń z 2 i 7 letnim dzieckiem. Pan się wyprowadził, wynajął sobie dom i zaczął prowadzić kawalerskie życie. Na dzieci płacił regularnie, kontakt z nimi miał nieograniczony. NIKT nie ustanowił kuratora do tych kontaktów, bo tatuś lał tylko mamusię. Dzisiaj, po ponad 3 latach, kiedy panu zlikwidowano niebieską kartę, po wyroku pan sie otrząsnął to ja zaczynam być przez niego pozywana 0 uwaga – zaczynam walczyć o dzieci. Spędza z nimi łącznie 28 godzin w miesiącu (!) i Sąd uważa, że że w tym czasie pokrywa usprawiedliwione potrzeby dzieci i matka z tego tytułu nie może wnosić o podwyżki alimentów. Pomimo, że dzieci ten czas 28 godzin w miesiącu spędzają w 90 % zamknięte w domu przed tabletami,pomimo, że ojciec był leczony psychiatrycznie, zazywa leki psychotropowe – sąd nie interesuje się tymi spostrzeżeniami. Co więcej – dziecko starsze boi się ojca – syn pamięta, bo był świadkiem kilku pobić – Sąd nie reaguje na te wiadomości. O odrzucaniu przez sąd wniosków o godne alimenty sąd – pomimo przyznania przez ojca dzieci że wg niego, koszt utrzymania dziecka to kwota X, Sąd pozostawia kwotę na poziomie POŁOWY kwoty X, bo taką ojciec dziecka płaci dotychczas…. To tylko kilka przykładów – do czego zmierzam – Sąd w moim odczuciu nie tylko nie pochyla się nad dobrem dziecka, nie dostrzega wyroku karnego i go bagatelizuje, widzi jedynie, że przed sądem stoi pan doktor i chyba sfrustrowana matka dzieci, o której pan doktor mówi ” gospodyni domowa”. I to jest porażające i przerażające. Stereotyp, w którym wciąż pokutuje mit nieskazitelnego pana doktora.
Anno, miałaś przykre doświadczenie z 1 facetem. Zapewne nie ty jedna. Ale … podobne doświadczenia mają mężczyźni z byłymi żonami. Przed sądami te same traumatyczne doświadczenia i kobiet i mężczyzn są jednak gerenalizowane w skrajny dla obu płci sposób. Mężczyzna z zasady jest winny przemocy, potencjalnie podejrzany o pomoc, zdradzającym, obowiązanym do płacenia alimentów i udowadniania, że się nadaje na ojca. Od kobiet nie wymaga się nic, z automatu stawiane są w pozycji ofiar, zdradzanych, beneficjentek alimentów oraz idealnych matek. Co więcej, nawet jak to żona zdradziła to względem męża oczekuje się, że w momencie rozwodu „zachowa się honorowo” i odda żonie i majątek i dzieci i jeszcze winę na siebie weźmie bo jako „dżentelment powienien się umieć zachować”. Gdy to mąż zdradził to kobiecie daje się przyzwolenie, na puszczenie faceta w skarpetkach, odbranie mu dzieci i kontakt z nimi i zasądzenie najwyższych jak się da alimentów. Te społeczne normy przekładają się na to jak sądzą sędziowie. To jest niesprawiedliwe, krzywdzące oraz prowadzące do powstania ruchów pro-ojcowskich. Ruchy te chcą wyrównania szans w sądzie dla kobiet i mężczyzn.