Pod moim wcześniejszym wpisem „Wizyta u psychologa w trakcie rozwodu” pojawił się taki komentarz:
Czy wizyta u psychologa faktycznie może zaszkodzić w rozwodzie?
Korzystanie z pomocy psychologa to oczywiście nie jest wstyd, ale czy istnieje możliwość,że mąż podejrzewając, że zasięgam tego typu porady u psychologa czy też psychiatry, może w sądzie złożyć jakiś wniosek żeby sprawdzić czy korzystam z tego typu pomocy, albo sąd będzie chciał mieć wgląd do ewentualnej dokumentacji. Chciałbym mieć pewność,że bez obaw mogę korzystać z każdego wsparcia i nie zostanie to wykorzystane na moją niekorzyść . Przez wzgląd na chorobę psychiczną w mojej najbliższej rodzinie obawiam się że mąż będzie próbował udowodnić, że problem dotyczy również mnie.
Pewnie niejedna osoba zadaje sobie podobne pytanie, więc odpowiem dzisiejszym wpisem.
Moim zdaniem wizyta u psychologa nie powinna zaszkodzić w sprawie rozwodowej (czasem wręcz może pomóc). Czy strona przeciwna może próbować wykorzystać informację o terapii psychologicznej przed sądem? Oczywiście, że może. Nie mamy wpływu na działania przeciwnika procesowego. Ważniejsze jest pytanie, czy może to odnieść skutek? Tak, jak pisałam już wcześniej – w typowych sytuacjach: nie.
Ale pojawiło się jeszcze dodatkowe pytanie o chorobę psychiczną w rodzinie. To ja odwrócę pytanie: czy fakt, że mój brat jest alkoholikiem znaczy, że ja też jestem alkoholiczką?
Nie bójmy sie wszystkiego w sądzie. Powiedzieć na rozprawie można wszystko, ale nie każdy argument zostanie przez sędziego uwzględniony. Tu ważne jest doświadczenie życiowe sędziego i logika.
{ 5 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Korzystanie z pomocy psychologa nie świadczy że ktoś jest chory psychicznie. Dziwne te przepisy.
Święte słowa. Nie rozumiem jedynie komentarza odnośnie do przepisów (dziwnych). Nie ma przepisów nakazujących interpretację wizyty u psychologa, jako potwierdzenia choroby psychicznej
Psycholog ma za zadanie pomóc rozwiązać problem, który jest w nas, a nie zmieniać ludzi którzy nas otaczają.
Witam Pani Agnieszko.
Wpadłam w prawdziwe piekło na ziemi. Weszłam w związek z wirtuozem agresywnego pasożytnictwa. Dodatkowo pan ma zaatakowane wszystkie organy ciała na co gromadzi od lat dokumentację medyczną. Od samego początku pan skwapliwie zbierał wszelkie skrawki mojego poukładanego życia aby wykorzystać je przy rozwodzie.. Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o ! Jakie z doświadczenia życiowego radzi Pani obrać formy obrony? Każdy z prawników , konsultowana sprawa ma inną linię. Chce chronić swoje zdrowie, zdrowie rodziny i bliskich. Nie chce toczyć batalii bo gdybym udowodniła panu coś on na sam koniec zwariuje i uznany za niepoczytalnego obarczy mnie wina za swoje działania. Gdzie pukać o pomoc? Jakie techniki zastosować?
To, że każdy prawnik ma inny pomysł na sprawę wcale mnie nie dziwi. Całkiem możliwe, ża ja miałabym jeszcze inny. Może warto zebrać te wszystkie rady i zastanowić się, co Pani czuje (mężczyźni w tym miejscu będą boki zrywać) i co według Pani najlepiej odpowiada Pani sytuacji i Pani planom na przyszłość. Tak, jak nie jest dobrze leczy się u kilku lekarzy, tak i prawnika warto wybrać jednego.