Powinnam teraz pracować nad pozwem, ale dostałam do mojej wiadomości e-maila klienta wysłanego do żony i zamiast pracować … piszę na blogu.
Dlaczego tak mnie to poruszyło?
Bo to nie pierwszy raz, gdy spotykam się z taką sytuacją. Kiedy matka w czasie kontaktów telefonicznych dziecka z ojcem oferuje rozliczne atrakcje: a to grę komputerową, a to bajkę w telewizji, a to atrakcyjny filmik na komputerze. Nie jest niczym dziwnym (przynajmniej dla osób posiadających dzieci), że dziecko szybko kończy rozmowę i biegnie pooglądać bajeczkę. Dla rodzica, który ma wyznaczoną tylko godzinę w tygodniu na rozmowę z dzieckiem (bo mieszkają na dwóch końcach Polski, a czasem w różnych państwach) to tragedia. Przepraszam, że piszę tak „płciowo”. Nie wykluczam, że podobne „manewry” stosują też ojcowie, ale do tej pory spotykałam się z podobnymi działaniami ze strony płci żeńskiej.
No to zastanówmy się, komu robimy na złość?
Ojcu? Na pewno. Ale czy tylko jemu?
Czy tego chcemy, czy nie – ojcowie są potrzebni dzieciom. Dobrze, przyznaję – zawsze mam w pamięci przypadki skrajne, gdy postępowanie ojca działa na szkodę dziecka. O.k., są też takie przypadki, ale w typowej sytuacji konfliktowej między rodzicami kontakt ojca z dzieckiem jest ważny i potrzebny dziecku. Najlepsze, co rozwodzący rodzice mogą podarować swojemu dziecku, to spokój i miłość. Miłość obojga rodziców. Czas obojga rodziców dla dziecka. Pisałam już kiedyś na moim drugim blogu (www.bezprawaanirusz.pl) o postulatach wysyłanych w Niemczech do rozwodzących się rodziców (można przeczytać Koniec związku – co z dzieckiem). Moim zdaniem warto przeczytać.
Dziecko kocha oboje rodziców bezwarunkowo, za nic. W typowych sytuacjach rodzice (oboje!) też kochają dziecko za nic. Ojcowie nie zastąpią matek (i vice versa), ale są nie mniej potrzebni dziecku. Niosą ze sobą inne wartości, inne wyzwania.
Na dziś tyle. Przepraszam za wzburzenie, ale zależy mi na dzieciach. Dorośli sobie poradzą. Dorośli są często przyczyną kłopotów rodziny, ale dziecko nie jest winne temu, że znalazło się w tak trudnej dla siebie sytuacji. Warto je chronić.
Wznieśmy się ponad konflikt z mężem/żoną i w sprawach dziecka bądźmy przede wszystkim rodzicami, a nie skonfliktowanymi małżonkami. Wiem, że nie jest to łatwe, ale dla dziecka – warto.
{ 20 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Dzień dobry, chociaż nie jestem matką, całkowicie podzielam Pani pogląd. Uważam, że o ochronie dzieci w okolicznościach rozwodu rodziców powinno się coraz częściej i głośniej mówić. Całkiem dobrym rozwiązaniem jest zasądzanie zadośćuczynienia za utrudnianie kontaktów z dzieckiem http://orzeczenia.gdansk.sa.gov.pl/content/$N/151000000000503_I_ACa_000202_2015_Uz_2015-07-15_001
Bardzo budujące jest, iż w palestrze nadal mamy prawników z powołania. Pozdrawiam Panią ciepło i dziękuję za mądrego i bardzo potrzebnego bloga!
M.
Bardzo dziękuję!!! Także za podesłanie interesującego orzeczenia.
Nie czarujmy się…
Z własnych doświadczeń pozostaje brak odpowiedzi na jedno pytanie: Co z sędziami, którzy wydali, delikatnie mówiąc, durne wyroki w poprzednich rozprawach?
Bo to, że ludziom się nie udaje to jedno, ale system jako taki jest dramatyczny…
Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie widziałam złych (w mojej ocenie) wyroków – tu mamy zbieżne doświadczenia… Niestety bywa i tak. Wszędzie są ludzie, także za stołem sędziowskim.
Dzień dobry Pani Agnieszko. Jestem mamą 3 letniej dziewczynki. Rok temu rozstałam się z moim partnerem a własciwie to on ode mnie odszedł .
Z niedowierzaniem czytałam ten artykuł. Można by było zrozumieć takie zachowanie tylko wtedy kiedy kobieta jest pewna że kontakt z ojcem źle wpływa na dziecko. Ludzie są bardzo różni i czasem może tak właśnie być. Jeżeli jednak takie zachowanie spowodowane jest złośliwością w stosunku do ojca wtedy taka kobieta powinna być skierowana do kogoś kto może jej pomóc zrozumieć jaki wpływ to może mieć na przyszłość dziecka.
Rozumiem że emocje które się odczuwa po rozstaniu są bardzo silne i można popełnić wiele błedów. Pamiętam jednak że tego samego dnia kiedy rozstałam się z moim partnerem podjęłam decyzję że będę się starała aby moja córka miała z ojcem dobry kontakt. Wtedy jeszcze nie wiedziałam czy on będzie ten kontakt chciał z nią mieć. Mimo że byłam na niego bardzo zła starałam się myśleć o niej i jej przyszłości. Bardzo się bałam tego że jeżeli tego kontaktu między nimi nie będzie może to zawarzyć na jej przyszłości. Wyobrażam sobie że dla dziecka bedzie to oznaczało że rodzic go nie kocha a co za tym idzie wiele potencjalnych problemów w przyszłości.
Teraz wiem że podjęłam bardzo dobro decyzję. Moja córka wie że ma dwoje bardzo kochających rodziców którzy chcą dla niej jak najlepiej. Mój były partner mieszka we Francji a ja w Anglii więc nie widzą się cały czas. Kiedy mój były partner przyjeżdża raz lub dwa razy w miesiącu wychodzimy razem w trójkę na kolacje. Moja córka jest bardzo szczęśliwa a my jesteśmy zadowoleni że ona nie czuje się inna niż inne dzieci.
Chciałabym jeszcze dodać że w pierwszych tygodniach po rozstaniu mój były partner ciągle mnie czymś atakował tak jakby szukał możliwości kłótni. Gdybym zaczęła się z nim kłócić umiałby sobie znaleźć dobre wytłumaczenie dlaczego taką decyzję w życiu podjął. Nigdy mu tej szansy nie dałam, nigdy mnie nie sprowokował. Teraz po roku przeprasza mnie za swoje postępowanie i błedy. Czuje się bardzo winny i pewnie dlatego tak bardzo się stara żeby przynajmniej być dobrym ojcem. Ja natomiast nie mama wątpliwości że nim teraz jest!
Wydaje mi sie żeby nasze dzieci były szczęśliwe i czuły się bezpiecznie powinny mieć poczucie miłości obojga rodziców. Takie zachowanie opisane w Pani artykule pokazuje nie dokońca przemyślane postępowanie mam.
Serdecznie Pani gratuluję! Pokazała Pani, że mądre postępowanie procentuje. Ważne jest, żeby schować dumę do kieszeni (nie dać się wciągnąć w konflikt) i spokojnie robić swoje – dla dziecka. Dziękuję za komentarz.
pani Agnieszko, miewamy różne poglądy na niektóre sprawy różnimy sie pięknie tak tym razem podpisalbym sie pod każdym pani slowem
To tylko dowód na to, że możemy się „pięnie różnić” – dziękuję za komentarz.
Witam w Nowym Roku i wszystkiego dobrego!
Ale temat!!!!! Woda na mój młyn! Bardzo dobrze, że jakaś „wspaniałomyślna” matka podzieliła się z Panią swoim pomysłem na zrobienie ojcu na złość. Brawo!!! Gratuluję tej matce inwencji.
Ta sytuacja pokazuje jak daleko rodzice są w stanie zabrnąć w swojej głupocie i poprzez egocentryczne pobudki krzywdzą swoje własne dzieci. Piszę rodzice, bo tak jak już Pani wspomniała, zdarza się to obojgu. Nie wiedzieć czemu, ale utarła się opinia ( może i słuszna), że to porzucone kobiety częściej dokonują krucjaty na swoich ex a nie odwrotnie. Moze wynika to ze stereotypu, że rozwód oznacza zawsze porzuconą ( może być z dzieckiem/dziećmi) kobietę i porzucającego mężczyznę??? No jeśli tak, to pewnie kobieta ma prawo się wkurzyć i dać popalić facetowi a przy okazji dzieciom. Smutny to scenariusz ale niestety bardzo często spotykany; proszę mnie poprawić jeśli tak nie jest. Ja taki scenariusz przerabiałem na własnej skórze, jednak mogę powiedzieć, że miałem dużo szczęścia, a nawet sam temu szczęściu pomogłem, chowając ambicje i złe emocje do kieszeni oraz wykazując wytrwałość i konsekwencję w dążeniu do utrzymania jak najczęstszych i najlepszych relacji z moim dzieckiem, czemu oczywiście była przeciwna moja była żona, niejednokrotnie powołując się na orzeczenie sądu. Teraz widzę efekty mojej pracy i radość na twarzy mojego syna, pomimo zaistnialych okoliczności. Nikogo nie namawiam do łamania prawa, natomiast w typowej sytuacji o ile „dzieci kochają swoich rodziców za nic, a rodzice swoje dzieci też za nic”, o tyle sąd nie wykazuje takich uczuć i o kolejne jakieś tam dziecko nie będzie walczyć. To rola rodziców. Więc trudno się dziwić orzeczeniom, które często nic nie mają wspólnego z dobrem dziecka. Mimo to sądy się lubują w nadużywaniu określenia „dobro dziecka” , tak jakby wiedziały lepiej od rodziców co temu dziecku potrzeba, oczywiście w typowej sytuacji!
Niestety dzieje się tak, bo kochający swoje dzieci rodzice zachowują się tak jak ta matka, która „na złość ojcu odmrozi dziecku uszy”. Przecież to jest zamach na własne potomstwo!!!! A jeśli tak to co sąd robi??? Wydaje orzeczenie bo nie ma czasu na rozwiązywanie takich problemów. I tu jest całe sedno sprawy. Niezależnie od decyzji sądu i okoliczności (typowych) dziecko potrzebuje ojca i matkę a nie męża i żonę. Zawsze! Rodzice powinni sobie wbić to do swoich głów i powtarzać jak mantrę w sytuacjach gdy któremuś przyjdzie ochota na owe odmrożenie dziecku uszu. Tu nie działa zasada: ” gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta”, dziecko to nie biznes ani licytacja i zawsze w takiej bitwie będzie przegrane. Pamiętajmy o tym!!!!
Pozdrawiam serdecznie
Maciek
Pani Macieju, to nie matka się ze mną podzieliła problemem Tym razem to był ojciec. A tytuł wpisu to mój osobisty komentarz do takich sytuacji. Trochę też wezmę sędziów (niektórych) w obronę :-). To często nie jest problem orzeczenia, a wykonania orzeczenia przez rodzica wiodącego, niestety…
Sam się z siebie śmieję;€))Coś mi się niezgadzało, ale ze względu na porę skupiłem się chyba za bardzo na samym pisaniu;) Co by nie było, odnosi się do obojga rodziców.
Pozdrawiam
Maciek
🙂 Pozdrawiam!
Ciekawy blog. Tafiłam na niego po tym, jak zostawiła Pani komentarz na blogu Latającej Szkoły. Nie mam na co dzień do czynienia z rozwodami, sądami i prawem (ba! nawet nie jestem żonata :)), ale bloga czyta się tak ciekawie, że dodam go do zakładek. Fajnie, że pokazuje Pani „rozwody zza kulis” (jeśli mogę to tak nazwać), pisze o nich w przystępny sposób i przy okazji edukuje na ich temat. Życzę więc dużo weny i owocnego blogowania; będę tu zaglądać częściej.
Pozdrawiam serdecznie. 🙂
Ojej, bardzo dziękuję! JAk Z LAtającej Szkoły, to nie możemy być „per pani”. Pozdrawiam serdecznie :-).
Wydaje sie oczywistym, ze w przypadku rozwodu kobieta (najczesciej ale mysle, ze nie jest to regula) chce sie zemscic (czyt. dowalic) swojemu bylemu a najlepsza metoda jest dziecko.
Zeby zrozumiec, nalezy znalezc sie w takiej sytuacji.
pzdr
Na szczęście nie jest to regułą. Niby jest to oczywiste, ale jak się zastanowić – zaskakujące i przerażające jednocześnie.
No właśnie, zemsta jest słodka??? Napewno nie dla dziecka. Sytuacje w życiu są różne i trzeba być tego świadomym, że nie zawsze będzie po naszej myśli, co nie zwalnia nas od racjonalnego myślenia. Reakcja na niepowodzenie z mentalnością kibola nikomu nie wychodzi na dobre, ani kobiecie, ani byłemu, ani dziecku tym bardziej. Modne było kiedyś hasło „siła spokoju”, bardzo aktualne gdy przychodzi ochota na zemstę lub tzw dowalenie komuś.
Pozdrawiam
Maciek
O przypadkach utrudniania kontaktów przez jednego z rodziców się słyszy ale nie chce się w to wierzyć. To takie \”płytkie\” i małe, że rodzice przenoszą konflikty i wykorzystując dziecko jako kartę przetargową. Po prostu nieprawdopodobne jak nienawiść do byłego partnera może przesłonić oczy i spowodować, że nie będziemy widzieć jaką krzywdę dziecku robimy. Tak, tak – bo to krzywda dla dziecka i o dziecko tu chodzi.
Zgadzam się z kolegą powyżej. W głowie mi się to nie mieści jak rodzice mogą z pełną świadomością utrudniać sobie nawzajem kontakt z dzieckiem. Przecież „zapłaci” za to ono a nie rodzice!
Powrót do twojej byłej jest bardzo trudnym wyzwaniem i wiele razy mi się to nie udało po tym, jak mój narzeczony ze mną zerwał. ale kiedy przeczytałem o zaklęcie miłosne w Kwale Temple i postanowiłem się z nim skontaktować, a kiedy odpowiedział na moją pocztę, odkryłem, że tak łatwo było mi odzyskać narzeczonego w ciągu 48 godzin. W ten sposób odzyskałem mojego narzeczonego pod adresem kwaletemple@gmail.com, jaka jest jego aplikacja na +2348056141089.