Spotykam się czasem z takim pytaniem, więc blog będzie idealnym miejscem na odpowiedź. Czy prawo polskie wymaga określonego czasu separacji faktycznej (nieorzeczonej przez sąd), żeby można orzec rozwód? Otóż nie.
Nasz kodeks rodzinny nie stawia żadnych sztywnych granic. Żeby otrzymać rozwód w Polsce trzeba przekonać sąd, że doszło do zupełnego i trwałego rozkładu pożycia małżeńskiego (pisałam o tym tu). W istocie rzeczy oznacza to faktyczną separację. Nawet jeśli małżonkowie nadal mieszkają razem, nie można spać w jednym łóżku, chodzić razem na zakupy, spędzać czas wolny ze sobą, prasować współmałżonkowi koszule, czy sukienki, gotować obiadu dla drugiej połówki itp., itd. Zwykle wspólnota gospodarcza trwa najdłużej – siłą rozpędu. Niestety okres okołorozwodowy nie jest czasem na prezentowanie swojego dobrego wychowania. Często spotykam się ze zdumieniem klienta, że jego zwykłe (wcale niemałżeńskie) odruchy, np. pomoc w holowaniu zepsutego auta, może być potraktowane jako trwanie więzi gospodarczej, a co za tym idzie – przeszkodzić w uzyskaniu rozwodu.
Jeżeli w ogóle chcemy myśleć o rozwodzie to niestety tego typu „usługi małżeńskie” muszą się skończyć.
Ocena, czy czas faktycznej separacji jest wystarczający, należy do sądu (oczywiście doświadczony prawnik zawsze może ocenić naszą konkretną sytuację, choć nigdy ze 100% pewnością. Raczej z dużą dozą prawdopodobieństwa). Trzeba pamiętać, że inaczej będzie w sprawie, w której doszło do zdrady, inaczej – w długoletnim małżeństwie, w którym stopniowo dochodziło do wypalenia więzi. Nie mogę więc przedstawić uniwersalnej recepty, czy też odpowiedzieć, czy wystarczy miesiąc, czy trzeba jeszcze trochę poczekać.
{ 7 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Sporo zależy także od konkretnej sytuacji – np. czy są małoletnie dzieci no i od podejścia konkretnego
składu orzekającego… W orzecznictwie generalnie przyjmuje się, że do uznania, iż między małżonkami brak jest wspólnoty duchowej nie jest konieczne stwierdzenie wrogiego lub choćby niechętnego stosunku małżonków do siebie. Zachowanie poprawnych stosunków, utrzymywanie kontaktów nie musi koniecznie oznaczać, że więź duchowa małżonków istnieje. Tak stwierdził Sąd Najwyższy w jednym z orzeczeń.
Oczywiście każda sytuacja jest inna, ale nie spotkałam się (jeszcze?) w praktyce z tym, aby Sąd „nie dał” rozwodu – w sytuacji gdy małżonkowie zgodnie o to wnoszą, tylko dlatego, iż jedna osoba wyświadczyła drugiej drobną pomoc.
To prawda. Zawsze powtarzam, że każda sprawa jest inna i należy ją oceniać osobno. Zgadzam się, że w przypadku zgodnego wniosku o rozwód nie ma problemu. Gorzej, jeżeli jedna ze stron nie zgadza się na rozwód. Jednak również w takiej sytuacji nic nie jest oczywite. Naprawdę każda sprawa jest inna.
U jednego sędziego zawsze pada pytanie: czy kocha pani męża? I tu, zaskoczona kobieta sama nie wie ,co odpowiedzieć, bo nie analizowała przecież swoich uczuć, a wniosła pozew. I choćby faktyczne rozłączenie od stołu i łoża trwało dłużej, to zaczynają się problemy. Jeśli ma pełnomocnika, to jego zadaniem jest przygotowanie jej także od tej strony.Ludzie często nie wiedzą, co im w duszy gra.
Bardzo słuszna uwaga.
To prawda. Bardzo ciekawe spojrzenie ze strony prawniczej. Dla ciekawych dowiedzieć się wiecej, jak dziecko postrzega rozwód zapraszam na bloga: http://strefapsyche.swps.pl/2013/11/rozwod-10-przykazan-dla-rodzicow.html.
Pozdrawiam,
Anna
ile czeka sie na rozwud
Zależy w którym sądzie. Nie ma uniwersalnej odpowiedzi dla całej Polski. Proszę spytać w swoim sądzie.