11
lut

O OPIECE NAPRZEMIENNEJ W RADIU KRAKÓW

Dzisiaj byłam gościem w programie Przed hejnałem w Radiu Kraków. Rozmowy można posłuchać tu.

W czym mogę Ci pomóc?

    Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Agnieszka Swaczyna Kancelaria Adwokacka w celu obsługi przesłanego zapytania. Szczegóły: polityka prywatności.

    { 59 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }

    Karolina 11 lutego, 2015 o 23:12

    Kolejna nic nie wnosząca rozmowa powielająca stereotypy i uprzedzenia. I brak odpowiedzi na pytanie pana Kokoszki – jaka alternatywa dla opieki naprzemiennej? Bo łatwo jest powiedzieć NIE. Ale zaproponować coś więcej niż utarte slogany „rodzice powinni się fdogadać” już jest trudniej. Rodzice przede wszystkim powinnisię nie rrozwodzić.
    Naprawdę szkoda dobrego tematu.

    Odpowiedz

    Danuta 22 lutego, 2015 o 21:57

    Powinni sie nie rozwodzić? Trwać w toksycznych związku bez miłości i przyjaźni dla dobra dzieci? To jest dopiero krzywda dla dzieci i hipokryzja. I świetny model stawiany dzieciom na przyszłość za przykład. Nie rozwodzimy sie mimo ze sie nienawidzimy i nie możemy ze sobą żyć.

    Odpowiedz

    Marek 17 listopada, 2015 o 16:36

    Mysle ze popadamy ze skrajnosci w skrajnosc. Z jednej strony nie powinni sei rozwodzic z powodow blahych z drugiej strony trwanie w zwiazku w ktorym jest przemoc nie ma dyskusji. Ale przy takiej fali rozwodow jaka jest ilosc przypadkow toksycznych czy przemocowych jest kropla w morzu. Rozwod stal sie sposobem na zarabianie kasy przez kobiety. Dlaczego ? zawsze mozan zaszantazowac dzieckiem jak sie nie da kasy mowiac chcesz dziecko zaplac dodatkowo. Do tego oodpowiednie alimenty i nie trzeba pracowac. Do pelnopletnosci dziecka a nawet dalej mozna niezle zyc. Ma sie w reku wszytskie atuty i mozna rozgrywac dzieckiem. I to sie wlasnie dzieje.

    Odpowiedz

    Dominika 12 lutego, 2015 o 10:47

    Pani Mecenas, gratuluję cierpliwości i siły spokoju 🙂

    Odpowiedz

    Agnieszka Swaczyna 12 lutego, 2015 o 17:43

    Dziękuję

    Odpowiedz

    Danuta 12 lutego, 2015 o 13:39

    Wysłuchałam rozmowy z zainteresowaniem.Nie ma alternatywy do opieki naprzemiennej. Rodzice nie zawsze potrafią się dogadać i nikt ich do tego zmusić nie może. Nie można również narzucić ludziom wspólnego bycia „dla dobra dziecka” skoro nie chcą ze sobą być, nie kochają się i nie potrafią się porozumieć. Mają udawać? wtedy właśnie dobro dziecka cierpi najbardziej. Pan Kokoszka był niestety napastliwy i dość bojowo nastawiony- szkoda…

    Odpowiedz

    Agnieszka Swaczyna 12 lutego, 2015 o 17:43

    Dlatego nikt mnie nie przekona do idei przymusowej opieki naprzemiennej.

    Odpowiedz

    Karolina 17 lutego, 2015 o 13:16

    Pani Agnieszko, po raz enty zadam pytanie – DLACZEGO nic Pani nie przekona do odgórnie narzucanej opieki naprzemiennej, a nie ma Pani żadnego problemu z odgórnie narzucanym separowaniem jednego rodzica, konkretnie ojca? Bo mnie to naprawdę zastanawia…
    I proszę nie mówić, że nie jest Pani za tym żeby ojca separować, bo to nie jest prawda.
    COŚ musi być pozycją wyjściową. Mamy do wyboru – opieka wyłączna vs opieka naprzemienna. Jest Pani przeciwko opiece naprzemiennej, zatem, drogą eliminacji, jest Pani za opieką wyłączną jako odgórnie narzuconą podstawową formą podziału opieki. Ponieważ??
    Rozumiem, że jako kobieta ma Pani monopol na opiekę w przypadku rozstania.
    Ja patrzę szerzej.
    Nie wiem czy ma Pani dziecko i jakiej płci.
    Ja mam jednego syna i dwóch pasierbów. Czyli są to trzej potencjalni ojcowie. Zatem jest wysoce prawdopodobne, że przy aktualnym stanie prawa i jego stosowania, będę kiedyś babcią odseparowaną od wnuka, bo tak postanowi jego matka.
    I będę też matką bezradnie patrzącą na cierpienie mojego dziecka (syna/pasierba).
    Dlatego dziwię się zawsze takim kategorycznym stwierdzeniom. To jak strzelanie sobie w stopę w dłuższej perspektywie, nie sądzi Pani?

    Odpowiedz

    Agnieszka Swaczyna 22 lutego, 2015 o 22:13

    Już odpowiadam. Uważam, że opieka naprzemienna ma służyć przede wszystkim dziecku. Od razu uprzedzę pytanie i odpowiem, że dziecku nie służy też izolacja od jednego z rodziców. Mimo wszystko uważam, że dziecko nie powinno być przeciągane, jak lina, między dwojgiem dorosłych, nienawidzących się osób. Proszę mi wierzyć, dostrzegam wiele niedoskonałości prawa rodzinnego, ale nie da się w sferze rodzinnej odmierzyć wszystkiego linijką. Truizmem jest stwierdzenie, że każdy człowiek jest inny, każda rodzinna ma swoją specyfikę. Dlatego właśnie opieka naprzemienna „od sztancy” budzi moje głebokie obawy. Może rodzice (nie wszyscy) byliby zadowoleni, ale ofiarą przymusowej opieki naprzemiennej – najczęściej milczącą (np. dlatego, żeby nie zrobi przykrości rodzicom) – byłoby dziecko.

    Odpowiedz

    Danuta 23 lutego, 2015 o 22:48

    Otóż to.

    Marek 31 maja, 2015 o 17:29

    Opieka naprzemienna zapisana z definicji w Kodeksie Rodzinnym ma to do siebie ze ma szanse zlagodzic konflikt. Kiedy nie mozna nic ugrac wtedy ryzykuje sie wiele idac na noze. Obecnie KONFLIKT SIE OPLACA zwalszcza MATKOM. One maja wszytsko i nie ryzykują niczym. Ojcowie za to broniac prawa dziecka do obojga rodzicow de facto walcza o wszytsko. Tak skrajna biegunowosc i jej akceptacja wlasnie powoduje ze czesto konflikty wrecz ida dramatycznie do gory z chwila rozpoczecia procesu. Co do opieki naprzemiennej -znane sa przypadki kiedy jedna ze stron zostala do niej niejako przymuszona i nagle konflikt opadl. Rodzice sie nie kochaja ale jakos dzialaja ze soba. Mimo ze jedno zgrzyta zebami. Dlatego mylimy skutek z przyczyna. I tu jest problem… Do tego przy slubie dochodza prawa rodzicielskie ograniczane z automatu – bo konflikt. Rzadko ktory/ktora sedzia (na szczescie sa dociekliwi sedziowie ) dochodzi do sedna skad ten konflikt i kto jest nim zainteresowany zeby trwal. Bo gdyby sprawca konfliktu byl karany obojetnie czy on czy ona wszyscy byliby zainteresowani zeby go zlagodzic a nie podkrecac. Dlatego nikt nie namowi mnie juz na malżenstwo. Sorryyyyyy… W przypadku rozwodu stoi sie z gory na przegranej jako facet pozycji

    Odpowiedz

    Ewa 12 lutego, 2015 o 21:40

    Witam Pani Mecenas.

    Mam duży problem ale jak najkrócej.Generalnie mój były partner ma ojca, który jest dobrym lokalnym adwokatem i p0 10 latach związku w konkubinacie puścił mnie z z torbami. Ale nie o tym. Mam ważne pytanie,gdyż na sprawie, która odbyła się dokładnie 3 tyg. temu zgodziłam się na miejsce zamieszkania mojego syna przy ojcu ale to miała być tylko formalność.Musiałam się na to zgodzić bo niestety z dnia na dzień zostałam pozbawiona środków do życia,przez 6 lat byłam w domu z z moim dzieckiem i bez uprzedzenia kazał mi się wyprowadzić z mieszkania oznajmiając,ze mam na to 3 dni.Ale do meritum zgodziłam się na miejsce zamieszkania synka przy ojcu przy zachowaniu pełnej władzy rodzicielskiej i co do tego mam pytanie czy po uprawomocnieniu się wyroku czyli teoretycznie dzisiaj(złożyłam wniosek o wydanie postanowienia z uzasadnieniem także to się trochę wydłuży) ojciec ma prawo przemeldować dziecko bez mojej zgody?

    Odpowiedz

    Agnieszka Swaczyna 22 lutego, 2015 o 22:26

    Jak zwykle w przypadku tego typu pytań odpowiem, że z zasady nie udzielam na blogu porad prawnych (odpowiedzi na pytania w konkretnych sprawach).

    Odpowiedz

    Danuta 13 lutego, 2015 o 11:14

    Nie może być przymusu w przypadku braku porozumienia. Naprzemienna oznacza porozumienie. Porozumienia nie da się wymusić, żeby „zrobić dobrze” jednemu z rodziców. Ma być „dobrze” dziecku a nie zwaśnionym stronom. Opieka naprzemienna w przypadku dwóch stron bojowo do siebie nastawionych i negujących się wzajemnie czyni więcej zła niż dobra. No oczywiście, jedna ze stron nie płaci wtedy alimentów i ma „lepiej”..Przykro to mówić, ale jak nie wiadomo o co chodzi to najczęściej o pieniądze.

    Odpowiedz

    Marek 31 maja, 2015 o 17:36

    nie zgadzam sie. Moglbym przejac opieke nad dzieckiem i nawet nie potrzebuje do tego alimentow. Ale wiem ze mama tez jest dziecku potrzebna. Idac tym tokiem myslenia to kontakty 2 go rodzica powinny byc maksymalnie male bo rodzice sa wrogo nastawieni do siebie. Wtedy nie ma mowy o negatywnym wplywie na dziecko ? Oczywoscie ze jest. Dlatego konflikt sie oplaca bo konflikt powoduje ze kontakty beda male dla drugiego rodzica ZE SZKODA DLA DZIECKA a z korzyscia dla 2 go rodzica zainteresowanego tym aby kontakt z dzieckiem byl jak najrzadszy. Opieka naprzemienna jest za granica stosowana i SIE SPRAWDZA. Chcecie mi powiedziec ze kultura rozwodu w innych krajach jest inna od naszej ? Nieeee… tam reguly sa znane na wejsciu w momencie rozwodu i dlatego konfliktow jest znacznie mniej. I tu jest sedno. Pomylka skutku z przyczyna

    Odpowiedz

    Jan 15 lutego, 2015 o 18:02

    Nie udało mi się posłuchać na żywo ale już nadrobiłem to, dzięki za podlinkowanie.
    Cóż. Temat dość ciężki i nawet w komentarzach widać, że budzi kontrowersje. Zgadzam się niestety, że brakowało odpowiedzi na pytanie co może być alernatywą dla opieki naprzemiennej. Bo niestety pytanie ważne moim zdaniem.

    Odpowiedz

    Danuta 15 lutego, 2015 o 20:58

    alternatywy dla opieki naprzemiennej nie ma. po prostu.

    Odpowiedz

    Marek 31 maja, 2015 o 17:40

    Alternatywa sa porwania rodzicielskie, sprawy o egzekucje kontaktow, boje o alimenty, faklszywe oskarzenia o molestowania,konflikty lojalnosciowe dziecka i dramaty z tym zwiazane. Czyli dziecko przy matce i szarpanie sie rozstajacych sie rodzicow. Czy tego Pani chce dla dzieci ? Byc moze nawet dla swoich ? Bo to jest codziennosc spraw z udzialem dzieci. I ze szkoda dla dzieci wlasnie. Ten fakt jest calkowicie pomiojany w rozwazaniach. Bo ze jest zle to wszyscy wiemy

    Odpowiedz

    Tomasz 31 grudnia, 2015 o 11:48

    Dzień dobry. Dlaczego nie uznać za alternatywę dla opieki naprzemiennej, rozumianej jako czas dzielony po 50/50, możliwości spędzenia czasu przez dziecko z drugim rodzicem w wymiarze np. 1/3 czasu?
    Standardem, bazą wyjściową, powinny być orzeczenia: co drugi weekend od czwartku do poniedziałku + dzień lub dwa w kolejnym tygodniu. Zgadzam się, że przeciwnicy opieki naprzemiennej często nie znają naukowych dowodów na to, że system ten się sprawdza. Na oślep rzucane słowa typu: walizka, bezpieczeństwo, stabilność są jedynie demagogią. Oczywiście nie każdy rodzic i nie każde dziecko może się nadawać do takich relacji, i to niech badają psychologowie itp, niech ci wszyscy specjaliści nie boją się utraty pracy. Osobiście uważam , że nawet przy opiece naprzemiennej kwestia alimentów nie powinna być zniesiona. Niech będą, niech służą wyrównaniu poziomu życia dziecka. Niech ma podobne warunki w każdym ze swoich ukochanych domów. Z całą pewnością kwestia braku alimentów przy opiece naprzemiennej jest największym jej wrogiem w oczach części rodziców.

    Odpowiedz

    Agnieszka Swaczyna 31 grudnia, 2015 o 20:35

    Raczej nie widzę ryzyka braku alimentów. Zgadzam się, że nie można podchodzić do opieki naprzemiennej z linijką w ręku. Co do proponowanego standardu mam wątpliwości, ale udział obojga rodziców w życiu dziecka jest ważny. Byle tylko rodzice potrafili się porozumieć, a nie urządzali swojemu dziecku piekła. Tylko wtedy ma to sens, gdy jest spokojna atmosfera.

    Odpowiedz

    Tomasz 7 stycznia, 2016 o 09:49

    Oj, zasmuciła mnie Pani. Dlaczegóż to taki standard, punkt wyjściowy dla określania kontaktów budzi Pani wątpliwości. Oczywiście jeśli sytuacja na to nie pozwoli,chociażby z uwagi na ostry konflikt między rodzicami, niech sąd decyduje inaczej, niemniej zamiana piątek/sobota – niedziela na czwartek – poniedziałek w co drugim weekendzie moim zdaniem nie daje dzieciakom znacznie większe szanse na uczestniczenie drugiego rodzica w ich życiu. Bez wprowadzania rewolucji. Znaczący wzrost rozwodów i obaw przed posiadaniem potomstwa nie jest jedynie wynikiem orientacji na konformistyczny tryb życia. Dorosły dzieci wychowane bez drugiego rodzica, które nie potrafią budować lub utrzymać trwałych relacji z partnerem. Jest to ogromny problem społeczny, któremu sprzyjają ograniczeni psycholodzy, sędziowie, nie potrafiący nawet spróbować zmienić punktu widzenia, nie próbujących nawet spojrzeć na doświadczenia swoich kolegów z licznych krajów europejkich i nie tylko. Jak można przyjąć, że udział drugiego rodzica (zanzaczam dobrego rodzica)sprowadzony do paru wspólnych chwil w miesiącu jest dla dziecka lepszym wyjściem niż pozwolenie mu na zachowanie dobrej, głębokiej, emocjonalnej więzi z rodzicem. A więzi te niszczy zbyt mały czas jaki dano dziecku i rodzicowi na bycie razem.

    Odpowiedz

    Tomasz 7 stycznia, 2016 o 18:50

    miałem na myśli, „że moim zdaniem daje dzieciakom znacznie większe szanse na uczestniczenie drugiego rodzica w ich życiu”. słowo nie, wdarło się przypadkiem. Pozdrawiam.

    Agnieszka Swaczyna 12 stycznia, 2016 o 15:58

    Myślę, że życie zweryfikuje kwestię opieki naprzemiennej. Mam na myśli to, że nagłaśnianie problemu przyczynia się do spopularyzowania opieki naprzemiennej. Kilka lat temu nikt o tym nie mówił, a teraz, w rozmowach z klientami temat się często przewija. Jak w przypadku każdej zmiany jest opór materii (część sędziów uważa, żę wie lepiej), ale może życie zrobi swoje? I przyznam, bardziej mi ta powolna rewolucja odpowada niż opieka naprzemienna z przymusu.

    Karolina 16 lutego, 2015 o 21:08

    Ja mam na codzień wgląd w opiekę naprzemienną przy konflikcie rodziców. Nie jest idealnie. Ale w porównaniu z sytuacją wyściową (dzieci z matką, ojciec „widzenia” co 2 weekend na 1,5 dnia – kpina!) jest o niebo lepiej, zwłaszcza dzieciom. Yo bzdura totalna, że jedna strona ma „lepiej”. A przynajmniej nie ojciec. Opieka naprzemienna nie oznacza braku alimentów – u nas są po 300 zł na dziecko (kolejne nieporozumienie, wiele ich).
    Opieka naprzemienna wymaga dojrzałości, dobrej organizaci i większych nakładów czasu oraz pieniędzy od ojca właśnie. Bo tp ojciec jeździ, zawozi, odwozi i kombinuje jak połączyć pracę zawodową z opieką nad dziećmi.
    Opinie negatywne o opiece naprzemiennej mają głównie kobiety (bo zabiera im się monopol na władzę i decyzyjność) oraz osoby które nigdy nie były świadkiem rozpaczy dzieci rozłączanych z Tatą bo „sąd tak zdecydował”.
    Zgadzam się że dla opieki naprzemiennej nie ma alternatywy. Dlatego powinna być formą wyjściową. Teraz formą wyjściową jest wyłączność matki-właścicielki kalecząca psychikę dzieci, ojców i dziadków w kolejnych pokoleniach.

    Odpowiedz

    Danuta 16 lutego, 2015 o 23:45

    Do opieki naprzemiennej potrzebne jest porozumienie, dojrzałość i zdrowy rozsądek. Dziecko które żyje na dwa domy nigdy nie jest „u siebie” , nie ma poczucia przynależności do miejsca i psychikę w strzępach. Nie jest to dobre rozwiązanie. Zwłaszcza w przypadku gdy badania RODK wypadną „na korzyść” jednego z rodziców wykazując nieprawidłowości w relacji z drugim. Wtedy ta forma opieki wydaje się niezbyt bezpieczna. Dla dziecka.

    Odpowiedz

    Marek 31 maja, 2015 o 17:44

    A jak idzie do przedszkola to nie jest przypadkiem jego drugi swiat ? I co nie pusci sie dziecka do przedszkola bo tam sie myje zeby po posilku a w domu niekoniecznie ? Bo jest dtrzemka poobiednia w przedszkolu a w domu nie ? Czy to wprowadza traumy ? Czy przedszkola zatem szkodza. Tam tez sa zabawki ktore tam zostaja (jak w 2 gim domu) . To jest tylko twierdzenie bo mi sie tak wydaje. Karolina napisala jak to wyglada bo widziala to w praktyce. Sa tacy ktorzy za to nie widzieli a twierdza z gory ze jest zle. Zgadzam sie z Karolina – tu chodzi o wylacznosc na dziecko i poczucie utraty wlasnosci w przypadku opieki naprzemiennej.

    Odpowiedz

    Karolina 17 lutego, 2015 o 13:06

    Pani Danuto, czy pani jest praktykiem czy teoretykiem opieki naprzemiennej? Ja jestem, jak napisałam PRAKTYKIEM. I , jak pisałam, mam porównanie z opieką standardową tj. dzieci mieszkają z matką, a co 2 tygodnie na 1,5 dnia jadą do ojca (początkowo w ogóle był jakiś idiotyczny pomysł, że spotkania dzieci z ojcem mają się odbywać w mieszkaniu matki, która ojca oskarżała o przemoc). Potem doszło popołudnie w tygodniu.
    Rozpacz dzieci, którym „kończy się czas” z tatą jest nie do opisania. Rozumiem zastosowanie ewentualnie takiej formy w sytuacji, kiedy dzieci są wychowywane przez matkę niemal lub całkiem samodzielnie, bo ojciec pracuje , itp. Ale jeśli ojciec do tej pory był zaangażowany, ograniczanie mu udziału w życiu dzieci jest prosto mówiąc gwałtem na psychice jego, psychice dzieci, czyli jest formą PRZEMOCY PSYCHICZNEJ zarówno wobec dziecka, jak i dorosłego – separowanego rodzica, ale też całej jego rodziny. Czyli de facto sądy sankcjonują przewlekłe stosowanie przemocy psychicznej na kilku do kilkunastu osobach na raz. No moje gratulacje!
    Dzieci, z którymi mam do czynienia miały w nosie poczucie przynależności do miejsca, dzieci to nie koty. Te dzieci chciały BYĆ z tatą, a nie WIDYWAĆ tatę.
    W czasie stosowania standardowego podziału opieki dzieci miały potworne problemy emocjonalne, trudności w nauce.
    Zgodnie z opinią nauczycieli ze szkoły, sytuacja unormowała się w momencie wprowadzenia opieki naprzemiennej.
    Aktualnie rodzice dzieci praktycznie ze sobą nie rozmawiają, jedynie przekazują sobie istotne informacje dot. zdrowia i edukacji.
    W niczym to nie przeszkadza, że są nadal skonfliktowani (głównie chodzi o pieniądze). Po prostu nie ma miejsca na manipulowanie dziećmi czy szarpanie nimi tak, jak ma to miejsce w przypadku standardowej opieki.
    Tak, jak w audycji powiedział pan Kokoszka – jeśli jest opieka standardowa, dziecko może być zmanipulowane przez rodzica, z którym spędza więcej czasu, ten rodzic ma szerokie pole do manewru. W opiece naprzemiennej dziecko jest w stanie SAMO wyrobić sobie zdanie o zachowaniu rodziców. Może to jest jedna z przyczyn oporu matek (!) przed takim podziałem opieki? Że dziecko zobaczy, że ten tato wcale nie jest taki zły, jak go matka opisuje?
    Jeśli ojciec nie stwarza zagrożenia dla rozwoju dziecka, nie ma ŻADNEJ podstawy do ograniczania dziecku kontaktu z nim.
    Pominę litościwym milczeniem pseudo-badania RODiK, bo to żenujące co tam się odbywa, a stopień manipulacji wynikami jest zatrważający (miałam wątpliwą przyjemność przekonać się o tym słuchając nagrań – tak, wiem, są nielegalne, dlatego nie zostały użyte w sądzie – i porównując je z „opinią” pań „biegłych” – tak na marginesie – dlaczego tak się o nich mówi, skoro większość pracowników RODiK to nie są biegli? bo przez to są bardziej wiarygodni? – w każdy razie nagranie i opinia to dwie kompletnie różne bajki).
    Pytanie KOMU tak naprawdę zależy by prawo wyglądało tak, jak wygląda?
    Dlaczego nie bierze się pod uwagę opracowań naukowych dotyczących opieki naprzemiennej tylko stosuje te same wyświechtane frazesy o „jednym centrum życiowym” jakby 4 ściany były ważniejsze niż ludzie?

    Odpowiedz

    Marek 31 maja, 2015 o 17:45

    Brawo Karolina 😀 Szacun – to jest postawa kochajacej mamy patrzacej na dziecko Z JEGO PERSPEKTYWY. Szacun wielki dla Ciebie jako kobiety i mamy

    Odpowiedz

    Danuta 18 lutego, 2015 o 11:22

    A jeśli dzieci chcą jednego z rodziców widywać a z drugim mieszkać? oraz co jeśli to rodzic z którym dzieci chcą się widywać a nie mieszkać, upiera się co do opieki naprzemiennej? proszę zwrócić uwagę że używam słowa RODZIC, Pani natomiast zakłada 'a priori’ że sens wypowiedzi to: dziecko widuje ojca a mieszka z matką. Nic takiego nie zostało napisane.

    Niestety do opieki naprzemiennej nie moża znusić nikogo..

    Odpowiedz

    Marek 31 maja, 2015 o 19:14

    Pani Danuto, troche sie z Pania nie zgadzam zeby dziecko zwlaszcza male nie rozumiejace sytuacji zawsze moglo samo decydowac. A czy nie pojdzie pani z dzieckiem do dentysty czy do szczepienia bo dziecko mowi nie chce? Do szkoly tez Pani nie pusci bo dziecko mowi nie chce. Kontakty dziecka z rodzicem i na odwrot sa nie tylko prawem ale i obowiazkiem rodzicow wzgledem dzieci i na odwrot. Jak to kiedys genialnie zauwazyla jedna z sedzin Sadu na argumentacje ze rzekomo dziecko nie chce (byla to nieprawda) piszac : jesli matka jak twierdzi ma tak znakomite relacje z dzieckiem jak twierdzi to jej rola jest przygotowanie mentalne dziecka do kontaktu z 2 gim rodzicem”. Genialne slowa i wielki szacun dla Pani Sedzi. Jesli rodzic nie uzywa dziecka jako karty przetargowej to w interesie dziecka dziecka to zrobi bo wznosi sie ponad swoje negatywne emocje wobec swojego bylego. Patrzac na Pani wypowiedzi mam wrazenie (moze mylne), ze Pani zalezy na tym, zeby dziecko nie mialo kontaktu albo mialo minimalny z ojcem. Tylko czy z perspektywy dziecka to jest naprawde ok ? Zawsze ale to zawsze jestem mamy i jestem taty – to słowa z kampanii RPD w tej sprawie. Oczywiscie powtarzam jeszcze raz – wykluczamy tu patologie i rzeczywiste a nie wydumane zagrozenie dla dziecka, ale to winno byc poparte wyrokiem skazujacym albo przynajmniej aktem oskarzenia ze strony prokuratury

    Odpowiedz

    Karolina 18 lutego, 2015 o 22:13

    Pani Danuto doskonale Pani wie i nie ma co owijać w bawełnę, że w Polsce matka „dostaje” dzieci praktycznie z urzędu. Wystarczy, że nie zgodzi się na opiekę wspólną, dzielenie się władzą rodzicielską, itp. Nikogo wtedy nie interesuje zdanie dziecka i jego więź z ojcem. Tak dzieje się w znakomitej większości przypadków. I to nie budzi sprzeciwu ani Pani, ani p. Mecenas ani większości społeczeństwa. Dlaczego, skoro to przemoc psychiczna, dyskryminacja ze względu na płeć oraz pogwałcenie praw dziecka w czystej postaci?
    Stosuje Pani demagogię usiłując zdemonizować ideę by opieka wspólna/naprzemienna/zrównoważona była PUNKTEM WYJŚCIA. Nie przymusem i wariantem w 100% przypadków, ale stanem
    wyjściowym do dalszych ustaleń zależnych od konkretnej sytuacji.
    Vo takiego przerażającego jest w sytuacji równości rodziców w ich prawach rodzicielskich?
    Kiedyś mężczyźni obawiali się przyznania kobietom praw obywatelskich- gospodarczych i politycznych, prawa do nauki i samostanowienia – twierdząc, że spowoduje to upadek cywilizacji.
    Jak wiemy nic takiego nie nastąpiło a wręcz
    przeciwnie.
    Teraz kobiety okopują się na swoich pozycjach wyłącznych opiekunów niepomne własnej walki o równe traktowanie.
    Przygnębiające.

    Odpowiedz

    Danuta 19 lutego, 2015 o 11:42

    Ciekawa jestem Pani zdania w przypadku gdy byłaby Pani babcią dzieci ze strony matki.Pani również trwa przy swoim poniekąd się „okopując” na swojej pozycji. Ciężko jest się ustosunkować mie znając sytacji- Pani przedstawia tutaj opinię/zdanie jednej strony. Nikt z Nas tutaj nie wie jak naprawdę sprawa wygląda w Pani rodzinie. Tak, to jest przygnębiające.

    Odpowiedz

    Marek 17 listopada, 2015 o 17:17

    Wlacze sie… Sama Pani napisala gdyby byla babcia dzieci ze strony matki. Dzieko to nie wlasnosc jednego czy drugiego rodzica. Skoro rodzic chce opieki naprzemiennej to MUSI chac nie chcac wziac na siebie obowiazki. Przypadkow jakie opisala pani Karolina jest tysiace. Pani Danuto, niestety ale pani swoja wnusie traktuje jak lalke ktora pani sie da pobawic tatusiowi ale tylko wtefdy kiedy bedzie Pani albo matka dziecka na to ochote. Przykro mi czasy lalek jako rodzice mamy juz dawno za soba

    Odpowiedz

    Karolina 22 lutego, 2015 o 09:53

    Pani Danuto nie rozumiem Pani.
    Babcia ze strony matki, przy opiece naprzemiennej, ma z wnukami mniej więcej taki kontakt jak babcia ze strony ojca.
    A uważa Pani że powinna mieć większy? Wyłączny? Z jakiego powodu? Bo ze strony matki? Przecież to kpina.
    I też nie wiemy jak naprawdę wygląda sytuacja w Pani rodzinie. To żaden argument.
    A ja przedstawiam opinię ze strony osoby opiekującej się na codzień dziećmi.
    Każdy może pisać co chce. Tak samo matka może opowiadać rzeczy które nie do końca są prawdą.
    Albo zakładamy że to co napisane jest prawdą (dlaczego nie? ) albo zarzucamy mijanie się z prawdą wszystkim piszącym. Także Pani.
    Podoba się Pani takie postawienie sprawy?

    Odpowiedz

    Danuta 22 lutego, 2015 o 21:54

    Każdy moze pisać i mowić co chce. Ton Pani wypowiedzi daje wiele do myślenia.Pani nastawienie do matek ,rownież. Być moze wynika to z faktu ze jest Pani matka poniekąd poszkodowanego ojca dzieci.Dlatego w takich sytuacjach decydują biegli z Rodk a ich opinia jest dla sadu wiążąca. Nie oczekuje od Pani zrozumienia. Zrozumienie Pani tez jest utrudnione ze względu na napastliwy stosunek do każdego kto ma odmienne zdanie. To powoduje ze zaczynam sie zastanawiać czy rzeczywiście sytuacja jest taka jaka ja Pani przedstawia. Niestety.

    Odpowiedz

    Karolina 23 lutego, 2015 o 13:00

    Pani Danuto,
    Ja nie jestem matką ojca poszkodowanego (skąd Pani to wzięła?). Jestem macochą dzieci funkcjonujących w opiece naprzemiennej oraz matką dziecka płci męskiej, czyli POTENCJALNEGO ojca.
    Pracownicy RODiK nie są biegłymi, a ich opinie bardzo rzadko mają odzwierciedlenie w rzeczywistości. Naprawdę uważa Pani, że w ciągu 5-6 godzin jednego dnia ktokolwiek jest w stanie przebić się do istoty relacji panujących w rodzinie? Ponadto, jak pisałam, opinie RODiK zawierają zbyt często zwykłe kłamstwa by były wiarygodne. Także na dzień dzisiejszy RODiK działają bezprawnie na polu orzekania o władzy rodzicielskiej, gdyż nie w tym celu je stworzono (jest to oficjalne stanowisko Prokuratury Generalnej, aktualnie trwają dopiero prace nad umocowaniem prawnym RODiK w zakresie opiniowania o władzy rodzicielskiej).
    Opinia RODiK NIE jest wiążąca dla sądu. Skąd ten pomysł? To tylko jedna z pozycji w materiale dowodowym. RODiK ani nawet biegły nie może wyręczać sądu w orzekaniu. To, że sędziowie w sądach rejonowych chętnie podpierają się takimi opiniami, a wręcz robią kopiuj-wklej, wynika jedynie z ich lenistwa i asekuranctwa.
    I ponownie – na jakiej podstawie zarzuca mi Pani kłamstwo? Jest to niezbyt grzeczne, nie sądzi Pani?
    Cieszę się, że moje wypowiedzi skłaniają Panią do myślenia. Szkoda jedynie, że doszukuje się Pani w nich tego, czego na pewno nie ma.
    Kończąc jałową dyskusję mogę jedynie stwierdzić – punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Żadna osoba, która widzi cierpienie dzieci pozbawianych jednego rodzica nie będzie popierać opieki wyłącznej jako jedynie słusznej drogi. Bo to przemoc i okaleczanie psychiczne całych pokoleń.
    Pozdrawiam.

    Odpowiedz

    Danuta 23 lutego, 2015 o 22:47

    Opinia RODK jest dla sadu wiążąca bo sporządzają ja osoby postronne,profesjonalne i posiadające wiedzę co do tego w jaki sposób przeprowadzić badania i na co zwrócić uwagę.Okaleczanie psychiczne całych pokoleń? Wolne żarty. Dziecko przerzucane z rak do rak i traktowane jak rzecz która ma grafik i rozkład podZielony na dni i godziny to chora sprawa.Brak poczucia bezpieczeństwa i stabilizacji. Dzieci sie przywiązują do miejsca i to ze nie sprzeciwiają sie przedmiotowemu traktowaniu wynika tylko z faktu ze nie chcą jednemu z rodziców sprawić przykrości. przemoc? Owszem,rodzica który swoim zachowaniem wymusza naprzemienna opiekę. Bo kieruje sie dobrem swoim a nie dziecka. na szczęście do opieki naprzemiennej nikt nikogo nie zmusi a sady w przypadku braku porozumienia jej nie orzekną. I tak zostanie jeszcze przez długi czas.

    Odpowiedz

    Marek 31 maja, 2015 o 19:19

    Pani Danuto, To co pisze pani Karolina to nie zarty. Wlasnie w Sadach pojawia sie pokolenie ludzi wychowanych bez ojcow. Dlaczego ? Po 1989 r rozpoczela sie faza masowych zwolnien zaczeto pracowac na rodzine i ojciec byl nieobecny w domu. Teraz w Sadzie rozwody w wiekszosci dotycza osob przed 30 stak czli wlasnie pokolenia lat 80 tych. Oni maja inne spojrzenie – nie idzie nam rozchodzimy sie. Dawniej jak cos sie psulo to sie to naprawialo teraz wyrzuca i bierze nowe. Tylko tak mozna z towarem a nie z dzieckiem. Tu jest ta subtelna roznica.

    Marek 17 listopada, 2015 o 17:27

    Znowu pudlo pani Danuto i to w wielu miejscach. Opinia RODK NIE JEST DLA SADU WIAZACA. Jest TYLKO JEDNYM Z DOWODOW majacym pomoc w rozstrzygnieciu. I tyle… Sporawa 2ga zalozenie ze w RODK sa sami uczciwi, bezstronni i profesjonalni tez jest idealistyczne. Tak samo jak nie kazdy muzulmanin to terrorysta choc na 1 szym planie sa wlasnie oni. Oczywiscie wielu z nich jest moze takimi jakimi pani opisuje, ale nie wszyscy. Gdyby tak bylo pani Alfreda Zagórska, Tamara Pocent, Zuzanna Podbiałkowska i jeszcze jedna z RODK na Siennej w Warszawie nie miały postepowan dyscyplinarnych i/lub karnych. A maja…. i czesc CHYBA nawet jest prawomocna. Pani twierdzenie ze jest to uprzedmiotowienie dziecka. No coz musi pani dzialac ze szkoda dla swojej wnusi skoro kaze jej pani chodzic do szkoly czy przedszkola. Czy to przypadkiem nie jest naprzemienna forma opieki ? tylko ze nie z udzialem ojca a pedagoga. Dziecko pol dnia jest w 1 miejscu do ktorego jest przyzwyczajone a pol dnia gdzie indziej. I ? Cierpi ma rozchwiana psychike ? Akle kiedy chodzi o ojca juz pani mowi nie. Chyba to ze dziecko nie ma ojca to jest łącznie pani zasluga oraz matki w imie subiektywnego rozumienia „dobra dziecka”. W polsce Krzyzacy tez pojawili sie nawracac na chrzescijanstwo w imie wiary. Tylko czy aby na pewno w imie wiary?

    Marek 31 maja, 2015 o 17:51

    Pani Danuto, Bardzpo specyfiocznie odbiera Pani wypowiedzi Karoliny (traczej Pani Karoliny) Pani Karolina pisze Z POZYCJI DZIECKA i POZYCJI PRZYPADKU KTORY JUZ PRACUJE W CODZIENNYM ZYCIU (tak wynika z tresci komenatrza). Pani wywody sa teoretyczne i na zasadzie wydaje mi sie. Lepsze jest zawsze wrogiem dobrego a to co nieznane budzi nasze obawy. Z tym ze trwajac caly czas przy swoim ten swiat dzisiaj nie posunalby sie z postepem ( i to w kazdej dziedzienie) gdyby mial tak zachowawcze podejscie. Ostatnie badania JASNO WSKAZUJA ZE OPIEKA NAPRZEMIENNA jest NAJLEPSZA ALETRNATYWA przy rozwodzie. I to mowią ludzie o profesorskich tytułach prowadzaćych katedry psychologii rodziny. Wiec raczej trudno z tym polemizowac

    Odpowiedz

    Agnieszka Swaczyna 22 lutego, 2015 o 22:22

    Żeby nieco wyjaśnić mój punkt widzenia: nie jestem przeciwniczką opieki naprzemiennej, jako takiej. Uważam jedynie, że wymaga od rodziców wzniesienia się ponad swoje żale i pretensje małżeńskie. Wymaga empatii, wrażliwości i wzajemnego szacunku. Znam wielu rodziców (rozwodzących się), którzy potrafią odróżnić płąszczyznę małżeńską od rodzicielskiej i potrafią tak poukładać swoje sprawy, żeby dziecko na tym nie cierpiało. Jestem natomiast przeciwna wprowadzaniu przymusowej opieki naprzemiennej. Z drugiej strony chciałabym, żeby sąd orzekający o rozwodzie po prostu nie musiał orzekać o władzy rodzicielskiej bez wniosku strony. Skoro coś funkcjonuje, to nie ma potrzeby w to ingerować. Póki co, jest jak jest i sąd musi wybierać rodzica wiodącego, jeżeli nie ma pisemnego porozumienia między rodzicami. Mam nadzieję, że kwestią czasu jest zmiana podejściu do władzy rodzicielskiej. Ale to trochę inna kwestia niż regulacja opieki naprzemiennej.

    Odpowiedz

    Karolina 23 lutego, 2015 o 13:14

    Pani Mecenas, nic nie zmienia się samo z siebie.
    Każdą zmianę należy wywalczyć. Tak było ze wszystkimi zmianami społecznymi i Pani doskonale o tym wie, wszak na prawie całkiem sporo jest historii, prawda?
    Siedząc i czekając aż „zmieni się podejście” niczego się nie osiągnie.
    Sąd nie musi wybierać rodzica wiodącego, ma narzędzia do skłonienia stron by doszły do porozumienia. Co więcej, OBOWIĄZKIEM sędziego jest takie działanie, by do tego doprowadzić.
    A skoro jednak sąd uważa, że musi orzec o podziale władzy i wyborze „lepszego” rodzica, ma obowiązek zrobić to w sposób, który nie będzie godził w dobro dziecka.
    Jest inaczej i jest to czynnik ludzki.
    Orzekają osoby o niskiej potrzebie dochodzenia do sedna sprawy, osoby kierujące się stereotypami i uprzedzeniami. W mieście wojewódzkim na kilku sędziów wydziału rodzinnego jest JEDNA pani, której nie interesuje płeć, która potrafi zmusić ludzi do porozumienia. Jest „krótka piłka” – mają Państwo 10 minut na ustalenie wszystkiego, sankcje będą wobec osoby, która nie będzie chciała się dogadać.
    Można? Można. Tylko trzeba chcieć.
    Póki co w sądach premiowane są matki, które nie zgadzają się na wspólną władzę rodzicielską, nie chcą ustalać planu wychowawczego, nie zgadzają się na mediacje.
    Jak można takiej osobie, która na wszystkie próby porozumienia mówi „NIE BO NIE”, powierzać dziecko? I jak można uważać, że jest to lepsze dla dziecka niż powierzenie dziecka osobie, która wykazuje chęć porozumienia? Gdzie tu logika?
    Wiem jedno – tak długo, jak długo ludzie będą stać i patrzeć z boku oczekując, że „coś się mieni”, nie zmieni się nic.
    Od społeczeństwa zależy jak wygląda prawo i jego stosowanie.
    A społeczeństwo to MY wszyscy. I to naszym obowiązkiem jest DZIAŁANIE na rzecz zmian, a nie bezwolne czekanie aż „coś się zmieni”.
    Niestety, Pani mówiąc o potrzebie zmian jednocześnie daje przekaz – jest dobrze jak jest.
    Pustka przekazu kryjąca się pod piękną fasadą formy jest widoczna gołym okiem. Niestety. Szkoda.
    Pozdrawiam.

    Odpowiedz

    Danuta 23 lutego, 2015 o 22:58

    Obowiązkiem sędziego nie jest zmuszanie do porozumienia tudzież ugody. jak rownież stosowania sankcji wobec osoby która nie chce porozumieć.Mnie zastanawia to dlaczego ktos odmawia mediacji oraz porozumienia. Moze zapytamy taka osobę o uzasadnienie swojej decyzji.? Bo coś mi soę wydaje ze moze mieć ku temu powody.racjonalne i zasadne. Moze wlasnie chce dobra dziecka a nie ” drugiej” strony która stara sie jak najwiecej ugrać dla siebie wlasnie zasłaniając sie dzieckiem.

    Odpowiedz

    Marek 31 maja, 2015 o 17:58

    Otoz jest pani Danuto. Sedzia ma dokonac rozstrzygniecia najlepszego z punktu widzenia DZIECKA nie rodzicow. I widzac kto torpeduje porozumienie a kto go chce winien podjac takie rozstrztygniecie ktore ukarze rodzica nie chcacego porozumienia. Dlaczego ? Bo ten rodzic dziala ze szkoda DLA DZIECKA. Oczywiscie wykluczamy przypadki patologii twarde i udowodnione bo to jest poza dyskusja. Znane sa mi twierdzenia sedziego ze osdkarzenie o molestowanie to czesc strategii rozwodowej. Czy to przypadkiem nie jest wrecz zaproszenie do wysuni9ecia falszywego oskarzenia? Niestety zaplaci za to nasze spoeleczenstwo. Te dzieciaki jak dorsna beda mialy problemy w relacjach w swoich zwiazkach/malzenstwach. Juz dzis dzieki naszemu prawu mamy mnostwo zwiazkow wolnych tragiuczna demografie. Poczatki tych problemow zaczynaja sie wlasnie tu od Sadu i prawa i niestety beda sie poglebiac

    Odpowiedz

    Marek 31 maja, 2015 o 19:02

    Pani Danuta, Za fasada wydumanych oskarzen w tym molestowania (w wiekszosci niepotwierdzonych) doprowadza do sytuacji w ktorej ojciec (zazwyczaj) nie widuje dziecka. W ten sposob nastepuje odgrywka. Jesli ten ojciec opiekowal sie naprawde dzieckiem i stworzyl z nim relacje to wtedy taki cios zaboli. Mozna go latwiej sprowadzic do parteru: checsz widziec dziecko daj 3 stowy. Niestety tak to wyglada w wielu przypadkach. Poza tym jesli sledzi Pani codziennosc mamy do czynienia z coraz wieksza iloscia zaburzen osobowosciowych i alkoholowych i to wlasnie u matek. I to jest fakt . To czesto „umyka” wielu sedziom rozstrzygajacym „tasmowo” i stereotypowo. Choc sa sedziowie (chwala ze tacy sa) ktorzy rzetelnie draza zeby ustalic stan faktyczny

    Odpowiedz

    Agnieszka Swaczyna 23 lutego, 2015 o 14:01

    Zgodzę się z Panią, że nic się samo nie zmienia. Z pozostałą częścią Pani wypowiedzi nie mogę si zgodzić. Rozumiem Pani zaangażowanie emocjonalne (choć uważam, że można dyskutować spokojniej), ale ocenia Pani na podstawie jednej – znanej sobie sprawy. Pani prawo. Powtórzę, że sprawa opieki naprzemiennej nie jest taka prosta, jak się na pierwszy rzut oka wydaje, bo w centrum wydarzeń pozostaje dziecko. A walcząc o przymusową opiekę naprzemienną łatwo można wylać to dziecko z kąpielą.

    Odpowiedz

    Piotr 25 lutego, 2015 o 08:15

    Niestety wiele osób nawet nie jest świadoma tego, że jest coś takiego.

    Odpowiedz

    Aplikant 26 lutego, 2015 o 12:42

    Byłem świadkiem sprawy gdzie pomimo prześladowania żony (sprawdzanie telefonu, zabranie telefonu, sprawdzanie połączeń, gdzie wychodzi, co robi z kim rozmawia) ze strony męża oraz: nie łożenia pieniędzy na żonę, która nie pracowała oraz zabranianie jej wyjeżdżania z dzieckiem do rodziców czy miasta. Sąd skierował ich na badania psychologiczne. Kobieta musiała dalej mieszkać z tym człowiekiem. Nie wspomnę, że rok czekała na badania w RODK (mieszkając z mężem). Nie wiem czy opieka naprzemienna to dobra decyzja, patrząc na takie przypadki. Powiedzmy, że ta „rodzina” dostanie opiekę naprzemienną. Co wtedy z żoną będącą dalej udręczaną psychicznie przez męża? Ciężko udowodnić coś takiego w sądzie. A dziecko będzie patrzyło jak mama cierpi. Podobnie i w drugą stronę. Mężczyźni też są prześladowani przez żony.

    Odpowiedz

    Agnieszka Swaczyna 26 lutego, 2015 o 14:06

    Opieka naprzemienna nie jest dla każdego i nie w każdej sytuacji.

    Odpowiedz

    Marek 17 listopada, 2015 o 16:58

    Pani Agnieszko twierdzi Pani ze nikt Pani nie przekona do oblifgatoryjnej opieki naprzemiennej – oczywiscie mowimy tylko o sytuacjach w ktorycjh oboje rodzice chca opiekowac sie dzieckiem a nie sad zmusza jednego z nich jak ten nie chce. Oczywiscie wykluczamy tez patologie bo to jest ozywiste..
    Proponuje posłuchac wystapienia sedziego Waldemara Zurka z naszego krakowskiego podworka i przy okazji z KRS w ramach procedowania zmian art 58 i 107 w Senackiej Komisji. Jak pamietam sedzia Zurek tez byl sceptykiem. Sam przyznal ze zapoznal sie badaniami i stal sie GORACYM OREDOWNIKIEM. Dlaczego bo poznal wyniki badan. Wiele osob mowi ze to zle niedobre ze szkoda dla dziecka ale wszyscy badz prawie wszyscy przeciownicy nie opieraja sie na badaniach i wiedzy tylko na wydaje mi sie Nie dopuszczaja do siebie mozliwosci. Zmiana zawsze budzi obawy wiec z zalozenia jest negowana. Problem w tym, ze tu chodzi o dzieci i ich cierpienia wiec negowanie na podstawie wydaje mi sie jest nieuprawnione.
    Sprawa 2- ga. Zapewne wiele pani widziala, zapewnie wie pani ze w interesie klienta (nie dziecka) sa adwokaci podsycajacy konflikt i wysuwajacy oskarzenia. Czesto wlasnie konflikt badz rodzi sie badz eskaluje wlasnie z chwila rozpoczecia postepowania i dochodzi do takich poziomow ze potem jest nie do opanowania. I wtedy na mediacje jest za pozno. Kazdy jesli idzie na wojne ocenia bilans zyskow i strat. Kobiety co pani słusznie zauwazyła w ktoryms wpisow na wejsciu sa na uprzywilejowanej pozycji. Wiec one nic nie traca. Z tego co maja moga tylko oddac w toku sprawy. A po co ? Jak jest konflikt na mega poziomie to nikt nie ma zamiaru oddawac. W tej fazie emocji wola dokopania i zobaczenia drugiej strony na kolanach jest tym co dominuje. Przy WOLI RODZICOW do opieki obojga nad dzieckiem obligatoryjny zapis jako punkt wyjscia studzi emocje rodzicow. Bo nie ma wygranych i przegranych. Kazdy wie czym sie sprawa skonczy. aaaa przepraszam wygrane jest dziecko i chyba o to chodzi 🙂 Wiec nie ma podsycania emocji i rozogniania czty wrecz tworzenia konfliktu w miare rozwoju procesu. Mysle ze jest pomylka pomiedzy skutkiem i przyczyna. Czesto to nie konflikt generuje rozwod tylko wlasnie rozwod i udzial stron 3 cich wlasnie generuje konflikt. I malo kto zwrocil na to uwage. Dlatego opieka naprzemienna orzeczona obligatoryjnie moze wlasnie sprawic ze rodzice nie zdaza sie sklocic. I tu jest clue ktorego nasi parlamentarzysci i czesc autorytetow prawnych zrozumiec nie chca. Kolejne plusy orzeczenia opieki :
    1. odpada sprawa o własze rodzicielska
    2 odpada sprawa o kontakty
    3. odpada sprawa o miejsce pobytu
    4. odpada sprawa o alimenty
    Ile roboty odpada sadowi i jak poprawia czas na rozpatrywanie sporow.

    Odpowiedz

    Agnieszka Swaczyna 18 listopada, 2015 o 22:26

    Nic nie odpada. Niezadowolony rodzić od razu wszczyna kolejną sprawę.

    Odpowiedz

    Jan 2 marca, 2015 o 14:38

    Temat jest naprawdę trudny i mimo wszystko wydaje mi się, że jest to dyskusja nie do rozstrzygnięcia z jednego podstawowego powodu – każda sytuacja jest inna i może wymagać innego rozwiązania.

    Odpowiedz

    Agnieszka Swaczyna 2 marca, 2015 o 22:10

    Święte słowa. Można mówić tylko o ogólnych założeniach i wymaganiach.

    Odpowiedz

    Marek 31 maja, 2015 o 18:30

    Pani Agnieszko, Proces rozwodowy czy o kontakty z dziecmi nie konczy sie w ciagu miesiaca tylko trwa. I to min 2 lata. Dlaczego nie moznaby na zabezpieczeniu zastosowac opieki naprzemiennej z nadzorem kuratora nad kazda ze stron. Kurator robiac sprawozdania moglby wpadac niezapowiedziany i widziec jak wyglada opieka kazdej ze stron jak sie wywiazuja jak wspolpracuja rodzice i miec pelny przeglad. Mielibysmy jak na dloni obraz funkcjonowania dziecka i rodzicow i dziecka w relacji z kazdym z rodzicow. Sprawozdania kuratora w tej sytuacji bylyby bardzo pomocne dla Sadu jesli chodzi o koncowe rozstrzygniecie. Powiem wiecej bylyby bardzo wartosciowym materialem dowodowym ulatwiajacym ustalenie stanu faktycznego nie tylko na podstawie zeznan stron i swiadkow ale osoby postronnej. Zmiana warunkow zabezpieczenia jest mozliwa w kazdej chwili i trwa to szybko wiec jesli sa jakies problemy to mozna na nie szybko reagowac. Przeciez opcje sa jak to rozwiazac. Nie ma woli tylko uznajac z zalozenia ze takie rozwiazanie jest be. Ale w ten sposob mozna negowac wszystko

    Odpowiedz

    Agnieszka Swaczyna 1 czerwca, 2015 o 22:21

    Procesy toczą się w różnym tempie, podobnie zabezpiecznie. Z moich doświadczeń, a jest raczej coraz gorzej niż lepiej na zabezpieczenie czeka się czasem zbyt długo. Niezależnie od wszystkiego jestem zdania, że opieka naprzemienna jest najbardziej wymagającą dla rodziców formą opieki. Nie wszyscy są w stanie stanąć na wysokości zadania. Przyznam jednak, że coraz częście spotykam się z rodzicami, którzy sami wprowadzają opiekę naprzemienną. Widocznie nagłośnienie tematu ma swoje dobre strony (przy założeniu, że dziecko dobrze się odnajduje w takiej sytuacji).

    Odpowiedz

    Marek 17 listopada, 2015 o 17:09

    Tym samym potwierdza pani slowa. Rodzice sie rozwodza i sie dogaduja. Bo nie zdazono ich sklocic ze soba ani nie zostali jeszcze podkreceni przez swoich pelnomocnikow. A zabezpieczenie opieki naprzemiennej na poczatku postepowania akurat jest swietnym pomyslem o tyle ze daje sadowi szanse na monitoring funkcjonowania rodzicow, dawanie sobie rady, wspolprace miedzy nimi i ocene kto sabotuje wspolprace i narusza prawa dziecka. Swietny material do wydania koncowego rzetelnego popartego faktami postanowienia koncowego (rozwod/inne sparwy dziecka jesli rodzice nie byli malzonkami). Zabezopieczenie przeciez w toku postepowania w zaleznosci od okolicznosci moze byc wielokrotnie zmienione. Tylko takie zabezpieczenie pozwala
    1. Na ocene wspolpracy rodzicow i sposobu ich funkcjonowania
    2. najwazniejsze – zachowanie dziecku OBOJGA RODZICOW !!!! a ponoc dobro dziecka jest nadrzedna wartoscia ktora winien sie kierowac sad. Tylko patrzac na procedowanie wydaje mi sie ze to taki sam slogan jak twierdzenia szahidow ze walcza za wiare kiedy na ulicy wysadzaja w powietrze ile Bogu ducha winnych ludzi

    Rafał 4 marca, 2015 o 08:13

    Witam
    Czasami takie przypadki są niestety z naszej winy ,bo miłość jest ślepa i nie widzimy pewnych zachowań albo nie przykładamy do nich żadnej wagi. Trzeba już wcześniej zacząć zwracać uwagę na drugą osobę, oczywiście nie bawić się w żadnego detektywa, ale obserwować jak zachowuje się w stosunku do mnie do najbliższych.

    Odpowiedz

    Marek 8 stycznia, 2016 o 00:06

    Poniewaz byly tu dysksusje teoretykow o szkodzie badz nie opieki naprzemiennej. Przyklad z zycia wziety. Zastosowana pod przymusem opieka naprzemienna jakie przyniosla efekty . Z zycia wziete. Nic dodac nic ujac.
    https://www.facebook.com/video.php?v=812240518902807&fref=nf

    Odpowiedz

    Agnieszka Swaczyna 18 listopada, 2015 o 22:17

    Nie wiem, jakie słowa potwierdzam? Są tacy, którzy się dogadują i wprowadzają opiekę naprzemienną, inni się nie dogadują. Powinnam jednak dodać, że znam takich, którzy wprowadzili opiekę naprzemienną i z niej rezygnują.Bywa różnie. Pana sugestia, że pełnomocnicy podkręcają strony jest dość nieprawiedliwa. Tak, bywa i tak, ale najczęściej są to pełnomocnicy, którzy dorywczo zajmują się sprawami rodzinnymi. W moim otoczeniu adwokaci, którzy zajmują się na codzień sprawami rodzinnymi nie „podkręcają” stron. Po prostu niektórych nie trzeba podkręcać, bo są podkręceni sami z siebie.

    Odpowiedz

    Dodaj komentarz

    Na blogu jest wiele artykułów, w których dzielę się swoją wiedzą bezpłatnie.

    Jeśli potrzebujesz indywidualnej pomocy prawnej, napisz do mnie :)

    Przedstaw mi swój problem, a ja zaproponuję, co możemy wspólnie w tej sprawie zrobić i ile będzie kosztować moja praca.

    Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Agnieszka Swaczyna Kancelaria Adwokacka w celu obsługi komentarzy. Szczegóły: polityka prywatności.

    Poprzedni wpis:

    Następny wpis: