27
maj

KONIEC CZY POCZĄTEK?

Czy rozwód to koniec, czy początek? Moim zdaniem i to, i to. Częściej jednak skupiamy się na samym rozwodzie, niż na początku nowego/innego życia. Jasne, że należy myśleć o zakończeniu małżeństwa w sposób najbardziej odpowiadający naszym interesom, ale… Sprawa rozwodowa prędzej, czy później się zakończy, a potem zacznie się zwykłe życie. Jeżeli w rodzinie są dzieci, to rodzice nadal będą musieli się ze sobą kontaktować. Nie uniknie się „punktów stycznych”. Warto o tym myśleć już w trakcie rozwodu. Jeżeli mi ktoś zarzuci, że nadmiernie nakłaniam rozwodzące się strony do porozumienia, to podam przykład odwrotny. Jeżeli podejmujemy w trakcie rozwodu istotne decyzje np. odnośnie do władzy rodzicielskiej, alimentów, kontaktów, że o winie w rozkładzie pożycia małżeńskiego nie wspomnę, nie warto kierować się doraźnym interesem. Warto spojrzeć na problem szerzej, perspektywicznie. Co z tego, że sprawa zakończy się w 5 minut (gruba przenośnia – nawet w Prawie Agaty rozprawy trwają dłużej), jeżeli zaraz potem to, na co zgodziliśmy się w pośpiechu, nie funkcjonuje (bo nie miało szans funkcjonować), albo co gorsza generuje dodatkowe problemy. Można do 18-tki dzieci nie wychodzić z sądu, ale mimo, iż sąd to mój chleb powszedni, uważam, że są lepsze sposoby na spędzanie czasu.

Piszę głównie o rozwodzących się rodzicach, bo w tych sprawach trudno całkowicie odseparować się po rozwodzie od byłego małżonka (dotyczy to, choć w mniejszym stopniu, także rodziców dorosłych dzieci). Bezdzietnym małżonkom łatwiej po rozwodzie odwrócić się na pięcie i nigdy więcej nie oglądać się na oczy.

O co mi w ogóle chodzi? A o to, żeby podkreślić, że po rozwodzie życie trwa nadal i warto zadać sobie trochę trudu i pomyśleć, jak się chce to życie przeżyć? Tej wizji warto podporządkować decyzje w sprawie rozwodowej. Jeżeli z przyszłymi planami koresponduje „pranie brudów” to o.k. (może niektórych zdziwię, ale uważam, że czasem znajduje to uzasadnienie – z różnych powodów), jeżeli pewna wstrzemięźliwość w wypowiedzi sprzyja lepszemu życiu po rozwodzie, to może warto schować dumę do kieszeni i zapracować na lepszą przyszłość. Namawiam do chłodnej kalkulacji zysków i strat – tak ekonomicznych, jak i nie mniej ważnych – emocjonalnych. Ta chłodna kalkulacja to apel zwłaszcza do kobiet, bo my częściej kierujemy się emocjami w podejmowaniu decyzji. Nie uważam tego – co do zasady – za wadę (ten sposób podejmowania decyzji jest mi dosyć bliski), ale nie zawsze ten sposób jest rozsądny.

W czym mogę Ci pomóc?

    Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Agnieszka Swaczyna Kancelaria Adwokacka w celu obsługi przesłanego zapytania. Szczegóły: polityka prywatności.

    { 8 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }

    Realistka 27 maja, 2014 o 18:12

    Pani Agnieszko, nowy początek – i tak i nie. . Nie – bo sprawy z małżeństwa ciągnąć się będą jeszcze długie lata -nawet jeśli nie ma się dzieci, a posiada się z małżonkiem kredyt we franku… W pewnych sytuacjach nie daje się dogadać z małżonkiem mimo szczerych chęci, bo druga strona wykorzystuje bierność i kompromisowość, wiedząc o tym że sądy faworyzuja mediację, więc aby bronić się przed negatywnymi dla siebie skutkami na kolejnych kilka lat naprzód (również majatkowo) wręcz należy przyjąć postawę analogiczna do drugiej strony -jest to smutne w sytuacji że nie było się reżyserem decyzji o rozwodzie. Więc z mojej osobistej perspektywy -są granice ustępstw bo jak Pani słusznie napisała – krótkotrwały spokój nie załatwia niczego

    Odpowiedz

    Agnieszka Swaczyna 27 maja, 2014 o 22:39

    Niestety ma Pani rację – nie z każdym można się dogadać. Na to rady nie ma :-(.

    Odpowiedz

    Patrycja 28 listopada, 2015 o 18:34

    Witam.Na Pani bloga trafiłam…dzisiaj.Mam 37 lat.Jestem „związana”z mężem od lat 19,a od 9 jesteśmy małżeństwem.Nie mamy dzieci(mąż nigdy nie był zainteresowany badaniami i działaniem w tej kwestii-choć jak twierdził bardzo chciał zostać ojcem)Zachorowałam-i w efekcie-oficjalnie to ja jestem tą która nie może mieć dzieci.W ostatnim czasie dotarło do mnie że przestałam kochać męża”wypaliłam „się.Na co dzień funkcjonujemy”prawidłowo”. Rachunki popłacone,nie chodzimy głodni(pies też nie;)”Dorastam”do myśli o rozwodzie,bo chcę być wobec niego uczciwa.W końcu może mieć szansę na poznanie kogoś”lepszego”a i może zostanie jeszcze tatą. Boję się jednak ze stchórzę w kwestii”życia codziennego”Ani ja ani małżonek nie zarabiamy tyle ,żeby było łatwo utrzymać się samemu…Nie wiem czy kiedykolwiek spotkała się Pani z takim powodem rozwodu…choć podjęcie decyzji utrudnia mi fakt że mąż „na zewnątrz”uchodzi za super faceta,i nasze życie z”technicznej strony”wygląda normalnie…

    Odpowiedz

    Agnieszka Swaczyna 28 listopada, 2015 o 21:57

    Małżeństwo to nie tylko dawanie, ale i branie (nie chodzi mi oczywiście o dobra materialne). Nie mogę Pani poradzić, co zrobić (nie robię tego przez internet), ale mogę zasugerować mediację.Mediacja nie ma na celu utrzymania małżeństwa (choć taki efekt też jest możliwy), ale stwarza możliwość wyjaśnienia drugiej stronie, co się dzieje i uzgodnienie, co dalej. Może to zabrzmi orygnalnie ze strony adwokata zajmującego się rozwodami, ale rozwód ostatecznie kończy małżeństwo. Warto przedtem mieć pewnośći, że inaczej się nie da.

    Odpowiedz

    Patrycja 28 listopada, 2015 o 22:41

    Dziękuję za odpowiedz.Rozmawiałam.I mam wrażenie (widzę to)że rozmowy i tak nic nie zmieniają,a jeśli już to tylko na chwilę.Starałam się,naprawdę,ale nawet mnie w końcu”opadły skrzydełka”…Wiem że Pani Nic mi nie doradzi przez internet.Wiem że decyzję muszę podjąć sama.Dziękuję.

    Odpowiedz

    Agnieszka Swaczyna 29 listopada, 2015 o 10:23

    Tak, decyzję musi Pani podjąć sama. Polecam przedtem kontakt z psychologiem. Warto przeanalizować swoją sytuację z pomocą obiektywnej osoby trzeciej. Po drugie okres „okołorozwodowy” jest po prostu trudny – pomoc psychologa zawsze się przyda.

    Odpowiedz

    Laura 13 października, 2016 o 14:33

    Nie jest łatwo odciąć się od współmałżonka,gdy ma się dzieci.Ciężko czasami zachować rozsądek,nie dać się ponieść emocjom.

    Odpowiedz

    Majka 10 lutego, 2017 o 22:07

    Ja niestety przechodzę przez to teraz. Na szczęście nie mamy dzieci, chociaż tyle będzie łatwiej, ale i tak to maksymalnie trudny i przykry czas. Zastanawiam się jeszcze nad pomocą, ale w bliższych mi okolicach –
    [URL=https://adwokat.stokowska.pl/ ] adwokat szczecin [/URL] i pewnie niedługo będę działać. Współczuję wszystkim, którzy przez to przeszli, sama się boję, ale wiem, że to nie koniec świata.

    Odpowiedz

    Dodaj komentarz

    Na blogu jest wiele artykułów, w których dzielę się swoją wiedzą bezpłatnie.

    Jeśli potrzebujesz indywidualnej pomocy prawnej, napisz do mnie :)

    Przedstaw mi swój problem, a ja zaproponuję, co możemy wspólnie w tej sprawie zrobić i ile będzie kosztować moja praca.

    Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Agnieszka Swaczyna Kancelaria Adwokacka w celu obsługi komentarzy. Szczegóły: polityka prywatności.

    { 1 trackback }

    Poprzedni wpis:

    Następny wpis: