1
kwi

SIŁA ROZPĘDU

Ostatnio spotkałam się kilka razy pod rząd z sytuacją, że klienci chcieli się rozwieść, ale (przynajmniej do wizyty u mnie) żyli z drugą „połówką” tak, jakby nic się nie działo. Żona gotowała, prasowała mężowi koszule, mąż naprawiał żonie samochód (tak, „jadę” po stereotypach), małżonkowie nadal spali w jednym łóżku („ale do niczego nie dochodziło”) itd., itp.

Ja mogę klientowi uwierzyć, że pożycie fizyczne wymarło, a obiadek, to zwykła uprzejmość „niemałżeńska”. Tyle, że moja wiara nie ma najmniejszego znaczenia. Czy sąd uwierzy? Nie mam pojęcia. Raczej istnieje duże ryzyko, że nie uwierzy, no bo co to za tłumaczenie dorosłego człowieka, że śpimy razem, bo nie mamy drugiego łóżka? Można kupić łóżko, albo materac, karimatę, a w ostateczności można spać na podłodze.

To o czym piszę, to tzw. więź gospodarcza. Najmniej istotna – moim zdaniem – w codziennym życiu małżonków, ale najbardziej widoczna na zewnątrz. Wspólny Sylwester na miesiąc przed rozwodem? Po co poszli razem? Wspólny kredyt na mieszkanie? To jednak przed chwilą planowali wspólną przyszłość. Wspólny wyjazd na weekend? To jednak nadal chcą razem spędzać czas.

Wszyscy moi klienci wysłuchują u mnie opowieści o moim wieloletnim rozwodzie. Mój przeciwnik miał wygraną w kieszeni (moja klientka nie godziła się na rozwód), ale wszystko przekreślił w jednej minucie na ostatniej rozprawie. Na pytanie sądu, kiedy ostatni raz powód zaprosił żonę do kawiarni (tak, tak, zdarzają się i takie pytania), mój przeciwnik uniósł się męską dumą i poinformował sąd, że co tam do kawiarni. Do restauracji zaprosił, tydzień temu. Jakkolwiek to szokująco brzmi, był to koniec marzeń o rozwodzie.

Jeżeli naprawdę nasze małżeństwo się rozpadło, to nie ma co żyć „siłą rozpędu”. Skoro planujemy drastyczne zmiany w życiu (rozwód to nic innego, jak zmiany), to zmiany te – odzwierciedlające stan uczuć – trzeba wprowadzić już dziś. Że to demonstracja? O.k., ale, przecież skutkiem rozwodu ma być właśnie odrębne życie. Jeżeli chcemy kogoś przekonać, że koniec małżeństwa to nie blef, musimy swoim życiem zaświadczyć, że to prawda.

W czym mogę Ci pomóc?

    Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Agnieszka Swaczyna Kancelaria Adwokacka w celu obsługi przesłanego zapytania. Szczegóły: polityka prywatności.

    { 12 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }

    Ania Piwowarska 1 kwietnia, 2014 o 17:24

    Przeczytałam z wielkim i rosnącym zainteresowaniem – no tak, przecież tak, właśnie tak. I przypomniałam sobie kilka przykładów, które wtedy mnie nie zdziwiły – a przecież powinny.

    Odpowiedz

    Marta Trzęsimiech-Kocur 1 kwietnia, 2014 o 21:16

    Klienci czasem zapominają, że rozwód ma być finałem rozstania, a nie jego początkiem. Wspomniany przez Panią Mecenas wspólny Sylwester spędzony razem tuż przed rozprawą, może budzić wątpliwości nie tylko Sądu, ale i każdego postronnego obserwatora.

    Odpowiedz

    Agnieszka Swaczyna 1 kwietnia, 2014 o 21:39

    Dokładnie tak. Siła przyzwyczajenia jest wielka 🙂

    Odpowiedz

    Bożena Żuber 4 kwietnia, 2014 o 16:20

    No tak, tylko mam jedną wątpliwość:
    czy rozpad więzi psychicznej,fizycznej i gospodarczej musi wiązać się z wymaganiem nieprzejawiania zachowań, które w cywilizowanym świecie , relacjach między w miarę kulturalnymi ludźmi uznawane są za właściwe. Czy trzeba na siebie po tym, jak nic nas już w zasadzie nie łączy jako małżonków, patrzeć ” bykiem” i każdym słowem i gestem wyrażać niechęć do drugiej strony? Czy zaproszenie na obiad do restauracji, mimo wszystko,nie jest przejawem zwykłej, choć rzadkiej kultury pomiędzy rozwodzącymi się. Jeśli sąd wymaga tego pierwszego, to moim zdaniem, jest to nieporozumienie. Pozostały szacunek dla partnera,to coś jednak innego niż ta więź psychiczna, która ustała wcześniej.

    Odpowiedz

    Agnieszka Swaczyna 5 kwietnia, 2014 o 09:00

    Pani Mecenas, cóż mam powiedzieć? Zgadzam się, że nie trzeba być małżeństwem, żeby razem zjeść obiad, czy pojechać na wycieczkę. Nie zmienia to faktu, że doradzam moim klientom, którzy chcą się rozwieść, żeby pościelili osobne łóżko, zaprzestali wszelkich uprzejmości (co nie znaczy, że mają być agresywni) itp. Co będą robić po rozwodzie? Ich sprawa. Mogą jechać razem na narty, czy usiąść do stołu wigilijnego. Co poradzić?

    Odpowiedz

    Katarzyna Skowrońska 5 kwietnia, 2014 o 22:40

    Każda sprawa jest inna, wiele też zależy od tego, o co strony wnoszą w postępowaniu przed sądem, ale …
    w doktrynie i orzecznictwie przyjmuje się, iż:
    „do uznania, że między małżonkami brak jest wspólnoty duchowej, nie jest konieczne stwierdzenie wrogiego lub choćby niechętnego stosunku ich do siebie. Zachowanie poprawnych stosunków, utrzymywanie kontaktów w interesie wspólnych dzieci itd. nie musi koniecznie oznaczać, iż więź duchowa małżonków została utrzymana i rozkład pożycia nie istnieje. Chodzi bowiem nie o jakąkolwiek więź duchową pomiędzy dwojgiem ludzi, lecz o więź charakterystyczną dla duchowej wspólnoty małżeńskiej.”

    Odpowiedz

    Agnieszka Swaczyna 5 kwietnia, 2014 o 23:10

    Bardzo moądre stwierdzenie. Wszystko zależy nie tylko od konkretnej sytuacji, ale też od sędziego rozpatrującego sprawę.

    Odpowiedz

    Danuta 20 lipca, 2014 o 17:03

    …to wszystko jest chore…ja zostałam winna jako siostra żony – rozwodu i moja siostra, ta która się rozwiodła też tak uważa…a ja nie mogę się do niczego odnieść…

    Odpowiedz

    Danuta 20 lipca, 2014 o 17:04

    … do rozpadu potrzebna jest jeszcze wina siostry…

    Odpowiedz

    MIREK 12 stycznia, 2015 o 11:49

    DZIEŃ DOBRY NIE MIESZKAM Z ŻONĄ OD TRZECH MIESIĘCY A ONA CIĄGLE PRÓBUJE ŚCIĄGNĄĆ MNIE DO SIEBIE POD BYLE PRETEKSTEM ALE NAJCZĘŚCIEJ ŻE TO DLA DZIECI
    OWSZEM DLA ICH DOBRA CO RANO ZAWOŻĘ JE Z CHĘCIĄ DO SZKOŁY BO MAM WTEDY OKAZJĘ BYĆ Z NIMI SAM BO KOBIETA KIEDY JEST W DOMU NIE DA NAM SPOKOJNIE POGADAĆ JAK NIE MOGĘ PRZYJECHAĆ TO ZARAZ WYMYŚLA ŻE MI NA DZIECIACH NIE ZALEŻY I GŁOWNIE BAZUJE NA WZBUDZANIU WE MNIE POCZUCIA WINY A DZIECIOM MÓWI ZOBACZCIE TO JEST KOCHAJĄCY TATUŚ TAKI NA POKAZ
    DODAM ŻE Z UWAGI NA PORĘ ROKU RANO I WIECZOREM PALĘ W PIECU ŻEBY DZIECI MIAŁY CIEPŁO BO JAK TWIERDZI KOBIETA TO MÓJ ZASR NY OBOWIĄZEK WIĘC CHOĆ NIE CHCĘ CODZIENNIE SIĘ Z NIĄ WIDUJE I NIE ZAWSZE TE WIZYTY KOŃCZĄ SIĘ SPOKOJNIE A O WIĘZI DUCHOWEJ NIE MA MOWY.

    Odpowiedz

    Agnieszka 22 kwietnia, 2015 o 19:27

    Witam. Teraz dopiero sobie zdałam sprawę że to nie jest tak hop hop i już rozwód. Również żyję mieszkam z moim małżonkiem piorę gotuje sprzątam zajmujemy się dziećmi, tylko że mamy bardzo odmienne charaktery jest spora różnica wieki [12 lat] z czego ja jestem osobą niepełnosprawną już przed ślubem byłam, mówił że wie na co się pisze, wyszło trochę inaczej…kiedyś mnie straszył rozwodem bo wiedział że się panicznie tego boje ale coś się zmieniło, chciałabym rozwód bez orzekania o winie, chciałabym się rozstać z mężem w przyjaźni może i to głupio filmowo brzmi ale mamy przecudowne dziec.i ale jak czytam Pani bloga to widzę że mamy marne szanse…
    nie zgadzamy się od lat z mężem.
    Mąż mi robi jakieś kary zakazy traktuje mnie jak dziecko mam już tego dość.
    on też mówi głośno że chce coś innego

    Odpowiedz

    Agnieszka Swaczyna 22 kwietnia, 2015 o 19:49

    Nie chciałabym, żeby po przeczytaniu bloga ktokolwiek miał wrażenie, że „nie mam szansy”, albo – wręcz przeciwnie – rozwód
    to bułka z masłem”. Wiem, że to brzmi niewiarygodnie, ale każda sytuacja jest inna i nigdy nic nie wiadomo, co się wydarzy. Dużo zależy od postawy drugiej osoby, ale też od wielu innych czynników. Jednym słowem, zachęcam do realizowania swoich planów z głową. Nie na żywioł, ale w sposób przemyślany i racjonalny.

    Odpowiedz

    Dodaj komentarz

    Na blogu jest wiele artykułów, w których dzielę się swoją wiedzą bezpłatnie.

    Jeśli potrzebujesz indywidualnej pomocy prawnej, napisz do mnie :)

    Przedstaw mi swój problem, a ja zaproponuję, co możemy wspólnie w tej sprawie zrobić i ile będzie kosztować moja praca.

    Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Agnieszka Swaczyna Kancelaria Adwokacka w celu obsługi komentarzy. Szczegóły: polityka prywatności.

    { 1 trackback }

    Poprzedni wpis:

    Następny wpis: