Jestem złośliwa
Przyznam, że ten tytuł z Policjantem jest częściowo złośliwy, a częściowo rozpaczliwy. Niby wiem, skąd się to bierze, ale trudno mi to zaakceptować – w sytuacjach kłopotów z kontaktami zdesperowany rodzic wzywa Policję. Nie wiem właściwie, jakie są oczekiwania? Podejrzewam, że żadne. To taki akt rozpaczy z powodu bezsilności wobec bezprawnych działań drugiego rodzica.
Podam przykład
Sąd zabezpieczył kontakty ojca z dzieckiem. Tato stawia się w dniu spotkania, puka do drzwi i dowiaduje się, że dziecko (np. lat 4) nie chce wyjść z domu. Żeby dodać sytuacji pikanterii – informację przekazuje matka, a dziecka nawet nie widać na horyzoncie. Co może zrobić ojciec dziecka? Na miejscu najczęściej przychodzi mu do głowy Policja.
Czego możesz oczekiwać w tej sytuacji od Policji?
Niewiele. Mogą sprawdzić, czy dziecku nie zagraża niebezpieczeństwo, pouczyć strony i na tym się kończy. O czym pouczyć? A np., że strony powinny rozstrzygnąć konflikt przed sądem. Jeżeli myślisz, że Policja odbierze dziecko i przekaże w ręce ojca to się grubo mylisz. Policja nie jest do takich działań uprawniona.
O czym zapomina zdesperowany rodzic? Przykro to powiedzieć, ale zapomina o dziecku. Dla latorośli interwencja Policji, urzędowe odpytywanie skonfliktowanych rodziców co się wydarzyło, wejście Policjantów do domu to najczęściej ogromne przeżycie. Niestety rzadko dziecko będzie wspominało takie wydarzenie z uśmiechem na twarzy.
Osobiście nie liczyłabym, że dziecko zrozumie motywy wezwania Policji. To idealna okazja dla rodzica mieszkającego z dzieckiem do wyjaśnienia np., że tato z naszego przykładu chciał aresztować mamusię. Orderu uśmiechu tato za to nie dostanie.
Jeżeli już zdarzy się tak, że spotkanie się nie odbędzie, bo matka/ojciec mieszkający z dzieckiem będzie miał inną wizję na ten czas, – jeżeli już musisz angażować Policję – podejdź na komendę Policji i zgłoś takie zdarzenie. Oszczędzisz dziecku „atrakcji”, a sam/sama nie stracisz w oczach sędziego. Jeszcze nie widziałam sędziego rodzinnego, który odniósłby się ze zrozumieniem do pomysłu zaangażowania Policji w sprawy dziecka. Może to coś znaczy?
Napisałam, że jestem w stanie zrozumieć dlaczego tak się dzieje… Poza górnolotnymi oświadczeniami, że Polska dba o swoje dzieci (to nie jest krytyka polityczna tego rządu, ale kolejnych) ja – jako adwokat rodzinny – niestety tego nie widzę. Obserwuję frustrację po jednej stronie i poczucie bezkarności po drugiej. Prawo nie pomaga.
Jakość życia
Może pomyślisz, że to nie ma związku z tym, o czym piszę, ale dziś jadąc do sądu poza Krakowem wysłuchałam rozmowy w radiu Nowy Świat o raporcie z badań UNICEF. Raport dotyczy jakości życia dzieci i wspomina o rodzicach wspierających dzieci. Jako istotny czynnik wskazano w raporcie nieobecność rodziców ze względu na pracę, ale wg mnie nieobecność rodzica ze względu na utrudnienia w kontaktach wpisuje się w ten sam problem. Ani izolacja dziecka od drugiego rodzica, ani konfrontacja dziecka z Policją nie wpłynie pozytywnie na życie dziecka.
O raporcie możesz przeczytać tu. Polska niestety nie wypada najlepiej na tle międzynarodowym.
Mam nadzieję, że następnym razem zanim zadzwonisz po Policję do dziecka zastanowisz się, czy to na prawdę jest sytuacja wymagająca interwencji. Mam na myśli faktyczną potrzebę działań Policji, a nie dowodu, że kontakty się nie odbyły. Ja gorąco polecam chwilę zastanowienia. Wyjdzie to dziecku tylko na zdrowie
{ 33 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Po raz kolejny wpis ułatwiający alienację dzieci przez rodzica mającego opiekę nad dziećmi.
Jak nie od tego to od czego jest policja ?????
Jest wyrok sądu i policja ma obowiązek egzekwować takie wyroki.
Jeżeli skazany nie stawi się w więzieniu w wyniku wyroku sądowego to policja ma go do tego więzienia doprowadzić czy może też nie jest od tego ???
Tak oto prawnik doradza by nie egzekwować prawa środkami do tego przeznaczonymi ????
Jak więc my ojcowie mamy egzekwować nasze prawa ???
Oczywiście możemy biernie czekać na następną rozprawę sądową która będzie może za pół roku albo później, wtedy sąd skieruje na badania w żenujących, nie mających nic wspólnego z badaniem psychologicznym OZSS które znowu odbędą się za pół roku i zostanie stwierdzone że więź z dziećmi została osłabiona i by ja naprawić należy ” ograniczyć kontakty z ojcem by ją odbudować”
I tak właśnie działają sądy w Polsce a najbardziej żenujące jest to że prawnicy , tacy jak Pani , rozumieją to i popierają.
A popierają łamanie prawa przez rodziców wiodących i namawiają by prawa nie egzekwować bo to niby szkodzi dzieciom.
Mam więc pytanie , po co walczyć o wyrok w sadzie skoro nawet nie mogę go wyegzekwować za pomocą organów do tego przeznaczonych ???
Gdyby prawo było bezlitośnie egzekwowane to nikomu nie przyszłoby do głowy by te kontakty utrudniać.
Nic dziwnego że zdesperowani rodzice posuwają się do porwań rodzicielskich skoro nawet tacy prawnicy jak Pani odradzają im drogę prawną.
Polska to kraj bezprawia !!!
Przykro że Pani to usprawiedliwia.
No właśnie problem w tym, że Policja nie jest od egzekwowania orzeczeń sądów rodzinnych. Proszę jeszcze raz przeczytać to, co napisałam. Nie usprawiedliwiam alienacji. Uważam, że w Polsce nie ma skutecznych środków prawnych do egzekwowania kontaktów. Jest wydmuszka i udajemy, że przecież coś jest. Jest coś, co nie działa i na razie nie dostrzegam światełka w tunelu. Żenujące jest to, że na rozprawę w sprawie rodzinnej czeka się pół roku, na opinię psychologiczną kilka miesięcy (bliżej roku) a tego czasu nikt nie zwróci ani rodzicowi, ani dziecku. Dużo mówimy o rodzinie, ale nic dla tych rodzin, które potrzebują pomocy nie robimy…
Wlasnie problem w tym ze w ramach ustawowych obowiazkow policji jest. Art 4 ust o policji mowi jasno ze policja jest od przestrzegania ladu publicznego i porzadku prawnego. Zatem przeczenie sadu miesci sie w ramach porzadku prawnego…
Przyznaję rację przedmówcy. Nie chciałbym mieć takiego adwokata/radcy prawnego i jeszcze za to płacić.
Nie no, sorry, ale ten wpis jest bez sensu. Nie angażuj Policji w sprawy dziecka, tylko pójdź na Policję i zaangażuj ją w sprawy dziecka. Skoro już takie rekomendacje wypływają, to może rozsądzniejsze byłoby zaproponować kierowanie wniosków czy skarg bezpośrednio do sądu rodzinnego?
Szczerze mówiąc nie doradzam angażowanie Policji w ogóle w sprawy dziecka. Ale jeżeli już ktoś musi, to niech lepiej się sam pofatyguje. Chyba faktycznie nie wynika to wprost z wpisu, więc nieco to uwypuklę
Aha. No teraz zgoda. Ale wpis jest nie o tym. Przydałoby się go zredagować inaczej: „Nie angażuj Policji w sprawy dziecka.”
Ten post wpisuje się w adwokacką praktykę, która istnieje od lat „lepiej odpuść i pisz pisma, bo i tak nic nie zrobisz. Małą łyżeczką i czekaj do 30 dziecka, może odbudujesz relacje”
Post całkowicie pozbawiony ludzkiej strony.
A co z art. 365 KPC, np. 598[15] KPC , 1051 KPC?
Policja powinna pouczyć rodzica, który utrudnia wykonanie czasu rodzicielskiego czy władzy rodzicielskiej drugiemu rodzicowi np. o art 107 KW, bo czymże jest utrudnianie przez zaburzonego rodzica, normalnych spotkań czy drugiego troskliwego rodzica z dzieckiem jak nie nękaniem i znęcaniem się psychicznym?
Każda interwencja powinna być zgłoszona na najbliższym komisariacie lub u dzielnicowego. Nie wizytą ale telefonem. „Jestem pod domem skąd zgodnie z wyrokiem odbieram dziecko. Drugi rodzic nie wydaje dziecka, proszę o potwierdzenie tego telefonicznie a w przypadku gdyby rodzic zaprzeczał że jestem w wyznaczonym przez sąd miejscu, proszę o wysłanie patrolu”
Inaczej „uczciwy adwokat” chroniący interes zaburzonego rodzica (bo przecież nie dziecka), może tworzyć fałszywą narrację odnośnie spotkań.
Przyjmuję krytykę i nie zamierzam z Panem dyskutować. Proszę tylko szczerze odpowiedzieć, czy doświadczył Pan jakiś pozytywnych konsekwencji takich interwencji Policji? Ja się spotykam wyłącznie z negatywnymi, ale człowiek się uczy całe życie…
A czy Pani doświadcza przyjemności z doświadczeń, które nie są „normalne”?
Czy normalne jest że rodzic aby spędzić czas rodzicielski z dzieckiem wzywał policje, odwiedzał dzielnicowego, odwiedzał mops, odwiedzał OIK, odwiedzał Sąd?
Lata praktyki adwokackiej w sądach rodzinnych mogą zniekształcić postrzeganie świata.
Pozytywne z takich interwencji jest to, że ma się dokument, udokumentowane jest to że się było, że się jest, nawet jeżeli wiadomo że „ucałuje się klamkę”.
Co innego pozostaje rodzicowi, który został sprawnie przez system sądowy, w tym przez nieuczciwych i często pozbawionych pozytywnej moralności adwokatów oddzielony od dziecka?
Jedyną możliwością dalszych starań o obecność w życiu dziecka jest gromadzenie „materiału dowodowego”, gdyż miłości rodzica do dziecka ani sąd, ani tym bardziej adwokaci nie chcą zauważyć.
Nie wiem, czemu pyta Pan o moje przyjemności? Pisząc o pozytywnych konsekwencjach miałam na myśli postępowanie sądowe. Wiem, że mi Pan nie uwierzy, ale doskwiera mi bezsilność. Zgadzam się, że nie ma środków do wyegzekwowania prawa do kontaktów, zgadzam się, że cierpi na tym bardzo dziecko. Mimo wszystko nadal uważam, że z tego „papieru” nic nie wynika w sprawie, a raczej jest to interpretowane na niekorzyść osoby angażującej Policję. Wybiera Pan taką drogę – ma Pan prawo. Uważam, że prowadzi do nikąd, ale to kwestia ocenna
Jeśli mogę coś wtrącić, to tak – oczywiście znam przypadki, w których osoba angażująca Policję w sprawy dziecka, odniosła korzyści w sądzie. I to nie jeden, a dziesiątki. Dotyczy to głównie alienatorów, którzy: 1) zgłaszają zakłócanie miru domowego, 2) twierdzą, że tzw. osobiste kontakty odbyły się w nieprawidłowy sposób, 3) wymyślają jakiekolwiek inne zarzuty wobec alienowanego rodzica – to można sobie nawet wygooglować, a tu nie chcę ich reklamować, podając tylko dwa najpopularniejsze. Jakoś niesamowicie cudownym zrządzeniem losu takie zgłoszenia są skrupulatnie rozpatrywane przez sądy w multum spraw karnych i czasami rodzinnych, które bardzo często kończą się orzeczeniem korzystnym dla alienatora. A nawet jak sąd jest niezbyt chętny procedować, to zawsze można założyć sprawę z oskarżenia prywatnego – prawo pozwala na dużą kreatywność.
Moje doswiadczenia sa inne. Po co policja na miejsce? Po to zeby odnotowac ze byla proba kontaktu. Wykaz interwencji jest bezspornym dowodem podczas egzekucji kontaktow. I bardzo przydatnym. Co do zgloszenia na komisariacie…. polucja nie uznaje takiego zgloszenia bo jak twierdzi poniekad slysznie a skad ja wiem ze pan tam byl. I ma racje w tym punkcie.przerobilem egzekucje kontaktow baaaardzo dokladnie
Zagadnienie jest bardzo ważne I kluczowe dla dziecka, dobrze napisane. Moze nie kazdy rozumie, ze mozna wezwac policję by udowodnic, ze nie mozna odebrac dziecka, ale rowniez by dziecko nie czulo tego konsekwencji.
Wizyta w komisariacie, zgloszenie, oczekiwanie notatki I jednoznaczna deklaracja: dla dobra dziecka prosze NIE przeprowadzac interwencji. Po tym nastepuje wniosek do sadu ze wskazaniem daty I godziny notatki, ktora pomaga nam.egzekwować prawo. Zysk: nie mieszamy w to naszego dziecka. Sprawdzone, dziala.
Jak wiec może rodzić inaczej udowodnić że do kontaktu nie doszło z przyczyny leżącej po stronie drugiego rodzica jeśli nie wezwaniem Policji na miejsce odmowy, nagraniem ? Może przecież usłyszeć że nie pojawił się albo nie zapukał itp…
Pani Mecenas,
Art 4 ustawy o Policji – Policja jest od pilnowania przestrzegania ładu prawnego i porzadku publicznego
Art 572 kpc ust1. Każdy, komu znane jest zdarzenie uzasadniające wszczęcie postępowania z urzędu, obowiązany jest zawiadomić o nim sąd opiekuńczy.
ust2 wskazuje wprost policję jako organ zoobowiązany do podjęcia działań – nie robi tego choć z mocy prawa TO JEJ OBOWIAZEK jako organu WPROST wyszczególnionego
Sprawa kolejna 0 nie widziałam sędziego który by patrzył przychylnie – ja widziałem może nie patrzącego przychylnie ale rozumiejącego dlaczego byłą wzywana policja. I to w pani apelacji 🙂
Ba, nawet OZSS pytając o to było w stanie to przyjąć do wiadomosci i znależć zrozumienie
Sprawa kolejna aby zarejestrować interwencję policja MUSI się zjawić na miejscu. Co wiecej to powiedziala sama policja. Pojście na komisariat od razu generuje pytanie – a skad ja wiem ze pan tam był. By to wykluczyc należy nas wezwać na miejsce. Wykaz interwencji jest dowodem bezspornym w sprawie egzekucji kontaktow i praktycznie dowodem nie do podważenia.
Rzecz kolejna bez takiego dokumentu jak wykaz interwencji wystarczy by jedna strona powiedziala ze nie była kontaktach i mamy słowo przeciwko słowu. Jak sad ma ustalic stan faktyczny? I nastepna gdyby po 3 interwencjach oprócz sprawy o egzekucje wszczynał z urzedu o władze rodzicielska szybko wizyty Policji zostałyby ukrucone a postanowienie o kontaktach byloby realizowane. I znowu kolejny organ (Sad Rodzinny) w systemie ktory z mocy prawa MA OBOWIAZEK podjac dzialania tego nie robi
I kolejna rzecz gdyby Sa z urzedu przekazywał ze sprawy o egzekucje zawiadomienie do Prokuratury jako znecanie psychiczne (art 207 kk w zw z rozporzadzeniem RAdy Ministrów dot NK zał A) – tam izolacja od bliskich wprost jest wymieniona jako znecanie psychiczne
tego wpisu na blogu by nie było bo problem by nie istniał
Przy dzisiejszym prawie gdyby wszyscy wykonywali to co do nich należy problem by nie istniał. Lepiej ściagnac plaster z ciała włoskami szybkim pociągnięciem niż sciagac go godzinami i kwiczec. Nieprawdaz ?
W tym systemie wszyscy mowia o tzw. dobru dziecka – terminu ktory nie jest zdefiniowany prawnie i nawet sedziowie nie wiedza co to jest – czego mialem zywy dowod na sprawie, ale nikt nie chce podjąc stanowczych działań
Znajoma mojej rodziny przyjechała z USA. jest w podobnej sytuacji ale przez myśl jej nie przejdzie by nie reazlizować postanowienia. Tam policja wpada takiego rodzica skuwa kajdankami i przekazuje dziecko drugiemu. Jak szybkie sciagniecie plastra.2 raz nie ma juz takich sytuacji
I ostatnia rzecz – jak nie rozwiazanie z Policją to jakie rozwiązanie? Co ma zrobić rodzic jeśli 2gi wykazuje nierzejednana postawę i ma gdzies postanowieia sadu ? Wystarczy tylko jeden rodzic nie trzeba 2-och rodzicow „kogutow”
Niestety to Państwo swoim nawet nie prawem a jego (nie)stosowaniem prowadzi do takich działań, co więcej sprzyja tzw. porwaniom rodzicielskim jako metody wywarcia presji na rodzica by zaczał współpracować
Zostawia jeszcze 3-cia opcję – wycofania sie z walki o dziecko. Tylko tu pojawia się problem kiedy dorosłe dziecko do rodzica i powie tatusiu dlaczego mnie nie kochales? Bo gdybys mnie kochał walczyłbyś o mnie do ostatniego tchu bo nawet zwierzątka walczą o swoje potomstwo nawet poświecają życie walcząc o swoje dzieci. Co wtedy odpowiedzieć dziecku ? Że to dla jego tzw. dobra dziecka?
Zadałem to pytanie biegłemuu psychologowi klinicznemu podczas badan. Facet zmieszał się niemiłosiernie i uciekł od odpowiedzi na pytanie – i nie dowiedziałem się
Podsumowując niech wszyscy wezmą sie tylko do swojej roboty i zaczną stsowac prawo i orzecznictwo do niego a to już poprawi sytuację o co najmniej 60 % . Co więcej zredukuje zatkane sądy rodzinne. Rozwiązanie jest na wyciągnięcie ręki
Od kuratora sądowego, sądu rodzinnego (woj. mazowieckie) uzyskałem informację:
matka może wejść z policją i odebrać mi moje dziecko U MNIE w domu, ja nie mogę tego samego jej zrobić „bo to jej mieszkanie”. A moje nie jest moje?!
„Równość wobec prawa”? XD
Szanowna Pani.. wiem, że takie stwierdzenie tutaj nie padnie z Pani ust, ale chociaż pokiwajmy sobie ze zrozumieniem głowami na odległość — TAK MA BYĆ! To jest odgórne zalecenie.
Zjawisko, które za tym stoi, nazywa się Atomizacją Społeczeństwa. Efektem jej jest odbieranie władzy głowie rodziny (mężczyźnie). I o to w tym chodz.
W każdym układzie społecznym (np. podstawowej komórce, czyli rodzinie), najczęściej mężczyzna jest tą stroną, która opiekuje się i chroni. Chroni przed patologiami z zewnątrz, też tymi politycznymi.
Kobiety ulegają pewnym trendom, są łatwowierne i przekupne — dają sobą rządzić. Oczywiście nie wprost, ale od czego jest socjotechnika — łapówki (500+), programy pomocowe zw. z aktywacją zawodową, parytety, programy rządowe, gdzie „przemoc ma płeć” (przypominam: 11% kobiety, 12% mężczyźni!), kluby dla mam finansowane ze środków publicznych, bilety, ulgi podatkowe, darmowe badania lekarskie i… ogólnie, ale wyjątkowo perfidna manipulacja — oczernianie mężczyzn, że są mężczyznami i nie reagują jak kobiety — że nie są ulegli, że są bardziej stanowczy, etc.
Upodlenie mężczyzn poprzez sprowadzenie ich do pozycji szkodnika a z kobiet czynienie wiecznych ofiar oddaje te ostatnie w ręce Państwa, czyli można je dowolnie kształtować i zmieniać, bo przecież facet nie będzie słuchany ani przez własną żonę, ani przez społeczeństwo.
To jest przejęcie władzy.
A jakie Pani proponuje inne rozwiązanie, żeby uczestniczyć w opiece i wychowywaniu dzieci, bez narażania ich na stres, gdy matka została przeszkolona przez feministyczne organizacje, że może robić co chce a kara jej nie dosięgnie i tak?! Przecież takie zachowanie matki krzywdzi dzieci, czy cos sie w prawie zmienło i juz nie krzywdzi, „bo kobieta i kobieta nie krzywdzi”? XD
Alienacja r. nie istnieje w prawie, ale zauważę, że „dobro dziecka”, którym zasłaniają się od działania przeciwko matce stosującej a.r. rówżne urzędy (S.rodzinny, prokuratura, mops, policja) TEŻ nie istnieje — jest jedynie wytyczną działania.
alienacja rodzicielska to psychiczne znęcanie się nad dzieckiem.
Matka, która tak robi powinna być Z AUTOMATU kierowana na badania!
Oczywiście, że krzywdzi. Ale nie uważam za wytłumaczenie wobec dziecka wyścig „kto krzywdzi bardziej”. Jakie widzę rozwiązanie? Zmianę prawa i akcje informacyjne w społeczeństwie. Kraje zachodnie sobie z tym radzą w sposób bezwzględny. U nas dziecko nadal jest własnością rodziców, a bardziej – matki. Tyle. Obserwuję to na co dzień i jestem sfrustrowana bezsilnością i brakiem zainteresowania dziećmi przez Państwo. Nikt nie chce nic zrobić. Niektóre zmiany wymagają dużych nakładów, niektóre – woli zmian. O pieniądzach nie mówię – tej ostatniej nie widzę
Nie wypowiadam się na temat prawa karnego, bo się na tym nie znam. Chodzi mi o korzyści w obszarze prawa rodzinnego. Czy udało się dzięki temu uzyskać kontakty z dzieckiem, polepszyć pozycję w sprawie rodzinnej? Pytam z ciekawości, bo dopuszczam myśl, że się mylę. Człowiek uczy się całe życie
Proszę bardzo. Przykład pierwszy z brzegu. IV Wydział Rodzinny i Nieletnich Sąd Rejonowy Poznań Stare Miasto. Sygnatura akt: IV Nsm 478/19/2. Notatka urzędowa sekretarza sądowego – przepisuję, gdyż nie ma możliwości załączenia.
„Poznań, dnia 7 kwietnia 2020 r.
W dniu dzisiejszym w rozmowie telefonicznej z p. Sebastianem P. ustaliłem, że dziecko przebywa aktualnie u ojce – p. Sebastiana. Zobowiązałem jednocześnie rozmówcę do niezwłocznego wydania dziecka matce. Rozmówca przkazał mi też następujące informacje: przyjechał po syna na ustalone kontakty z dzieckiem dnia 27.03.2020 r., matka dziecka zamknęła na klucz bramę i furtkę i powiedziała, że nie wyda mu syna, ponieważ panuje epidemia. Jednocześnie schowała buty dziecku i szarpała je, żeby nie wyszło do ojca. Syn wtedy uciekł z domu i przeskoczył przez płot, żeby pojechać z ojcem. Na miejsce zjawiłą się również policja. Pojechał z dzieckiem do siebie i syn powiedział mu wtedy, że nie chce wrócić do matki i chce zostać z nim, powiedział też ojcu, że matka znęca się nad nim psychicznie. Rozmówca zawiadomił policję, która założyła matce dziecka niebieską kartę. Ojciec dziecka próbował przekonać syna, żeby wrócił do mamy, ale on nie chce tam wrócić, z dzieckiem rozmawiali również policjanci, którzy powiedzieli dziecku, musi wrócić do matki, bo inaczej będzie doprowadzony tam siłą.
Pan Sebastian P. mówi, że próbuje wyjaśnić dziecku żeby wróciło do mamy, ale on nie chce. Rozmówca powiedział również, że syn ma 13 lat i jeżeli ma oddać matce dziecko, to będzie zmuszony zrobić to na siłę i jeżeli Pani Sędzia chce, żeby uczynić to prosi o pismo/e-maila/telefon w tej sprawie, ponieważ p. P. nie chce postępować niezgodnie z postanowieniami Sądów.”
Wypowiem się choć nie jestem autorem postu.
W sądzie należy przedstawić dowody. Z kim przyjechać aby urowodnić, że realizuje orzeczenie sądu ? Każda osoba z rodziny będzie przez stronę przeciwną podważona podobnie jak znajomi.
Udać się do kuratora? Bez orzeczenia sądu nic nie zrobi.
Policja przyjedzie zrobi notatkę uwiarygodni. W innym wypadku jak nie udowodnię, że realizuje orzeczenia sądu może na mnie być nałożona kara.
Pani wpis jest mylny. Jeżeli matka nie realizuje postanowień sądu wystarczy się do tego przyznać , aby policjanci spisali notatkę .
Dziecko wcale nie musi widzieć policji, ale to rodziv który alienuje będzie starał się udowodnić dziecku jak zły jest ojciec i pokazać że wzywa policję
Znam przypadki ze rura miekla i dochodzilo do kontaktow. Zalezy jakiego prawnika miala matka. Jesli doradzil zeby to zignorowac to nie pomaha
Tak pani Mecenas, udało się do prowadzić do wszczęcia postępowań z urzędu dot. wykonywania władzy rodzicielskiej na podst postępowań z art 598 15 kpc i poprawić sytuację. Oczywiście % jest mały bo sądy niechętnie wszczynają postępowania z urzedu i dzięki temu doprowadzić do orzeczenia oieczy naprzemiennej w warunkach konfliktu. I nagle okazało się że dziecko które „nie chciało iść”, „bało sie ojca” nagle po 2 tygodniach zmienia sie nie do poznania. Trzeba tylko odwagi i nieszablonowych jak na polskie warunki działań a nie jechać orzeczeniami z taśmy. I taki powinien być sędzia rodzinny
Dziękuję. Na razie mnie Pan nie przekonał ze względu na wyjątkowość sytuacji (13-latek stanowczo demonstrujący swoje poglądy). Swoją drogą przerażające jest stwierdzenie, że jeżeli dziecko samo nie wróci to będzie doprowadzone do matki siłą…
„… z dzieckiem rozmawiali również policjanci, którzy powiedzieli dziecku, musi wrócić do matki, bo inaczej będzie doprowadzony tam siłą.”
Więc pytam jak to jest by wydać dziecko na kontakt ojcu policja nie ma takich uprawnień bo godzi to w tzw. dobro dziecka. Ale jeśli ma go odebrać od ojca i przekazać matce to policja to nagle już takie uprawnienia posiada. Na jakiej podstawie prawnej ? postanowienia sądu ?
To pokazuje wprost jak działają służby w tym kraju i na czyich usługach są. Czy takie teksty policjantów do dziecka nie są dla dziecka traumatyczne ?
Mamy niestety urzędników nie znających prawa (policja) poza paroma art z kodeksu karnego dotyczącymi typowych przestępsw stypizowanych w KK i sędziów nie znających orzecznictwa i uśmiechających się z politowaniem kiedy przytoczy im się artykuły Konstytucji
Żeby było jasne, zgadzam się z Panią adwokat, że angażowanie Policji w sprawy dziecka generalnie nie ma sensu, a nawet może działać na niekorzyść sytuacji dziecka czy zgłaszającego. Jednak pytanie Pani było inne: czy mimo wszystko czasem udaje się polepszyć sytuację w rodzinie czy w sprawie rodzinnej. Jestem przekonany, że odpowiedź brzmi, „tak, czasem to się udaje.” Nie wiem, jaki jest finał przykładu, który podałem – podejrzewam, że sprawa nadal jest rozwojowa (notatkę ściągnąłem z internetu). Jednak wydaje mi się, że notatki z interwencji Policji pomogą w ustaleniu tego, co Pani założyła w odpowiedzi – że dziecko demonstruje swoją chęć pozostania z ojcem. Inaczej trudno byłoby to udowodnić; byłoby słowo przeciw słowu, bo zakładam, że matka z pewnością zaprzeczyłaby temu, że syn od niej uciekł, a że miał na to znaczący wpływ ojciec dziecka.
I rzeczywiście przerażające jest, że Policja wygłasza takie farmazony, że będzie silą doprowadzać dziecko do matki. Po każdej ucieczce, codziennie? Na jakiej podstawie? Dlaczego staje na takim stanowisku, skoro np. Pani twierdzi, że w ogóle nie jest do takich działań uprawniona?
A dodatkowo zaskakujące jest dla mnie, że sekretarz sądowy dzwoni do strony w sprawie i domaga się doraźnego rozstrzygnięcia. Są równi i równiejsi? Jaki jest sens wszczynania postępowań w sądzie rodzinnym, skoro często nie postępują one według żadnego obowiązującego prawa?
To doprowadza mnie do kolejnego wniosku. Nie ma sensu angażować Policji w sprawy dziecka, ale tym bardziej nie ma sensu angażować sądu rodzinnego w sprawy dziecka również.
Pani Mecenas, 13 latek ktoremu od 5 -ciu lat sączy się do głowy jak najgorsze rzeczy o ojcu (głownie ich temat dotyczy choć bywa i na odwrót) wyraża poglądy rodzica jedynie swoimi ustami
Ale nie ma wątpliwości, że idealnie jest kiedy rodzice sami rozwiązują problemy dotyczące dziecka. Niestety tak nie jest i obecny system nie wspomaga ani dziecka, ani jednego z rodziców (w razie konfliktu) – zazwyczaj ojca. Marzą mi się zmiany, ale nadziei mi brak…
Ludzie sa elementami tego systemu… I to jest najsłabsze ogniwo systemu .To od nich zależy jak zaprojektowany system będzie działał. Bo gdyby działał na podst prawa i w granicach prawa a niedopełnienie czy przekroczenie obowiązków art 231 kk byłoby karane obecny system mógłby działać co najmniej przyzwoicie
Nie mam nic przeciwko dokumentowaniu wizyt u dziecka prze Policję, jeżeli dziecko nie widzi Policji
Oczywiście, że dziecko nie powinno widzieć policji. Co więcej nie powinno uczestniczyć w konfliktach między rodzicami.
Proszę mi wierzyć, że jeżeli istniał by inny sposób udokentowania, ze nie zaniedbujemy opieki nad dzieckiem w ramach orzeczenia sądu nikt nie wzywał by policji.
Dokłądnie tak – prawo a zwłaszcza jego stosowanie nie zostawia zadnego wyboru o czym napisałem w rozległym komentarzu