Czy jest jakaś rada na przewlekanie postępowania przez drugą stronę?
Masz doświadczenie z postępowaniem, które trwa latami, albo słyszałeś o takiej sytuacji? Po latach pracy w sądzie trudno mi uwierzyć, że nie…
Nadużycie prawa
Muszę od razu zaznaczyć, że nie mam na myśli przewlekłości postępowania z przyczyn leżących po stronie sądu. Na to w praktyce rady nie ma, bo skarga na przewlekłość postępowania wygląda dobrze może na papierze.
Piszę o usilnych staraniach drugiej strony, żeby postępowania nie kończyć, maksymalnie przedłużać i utrudniać wydanie końcowego orzeczenia.
Podobno nowy rok skłania do refleksji. No to i ja zrobię małe podsumowanie.
Zeszły rok był dobrym rokiem.
Do naszego zespołu dołączył mój mąż – adw. Bartłomiej Swaczyna i objął dział spraw z zakresu spadków (także spadków międzynarodowych), podziałów majątku i nieruchomości (jest w tym zakresie specjalistą) oraz apl. adw. Magdalena Junak.
Pani Magdalena Junak pracuje u nas już od dłuższego czasu, ale teraz w charakterze aplikanta adwokackiego.
Praca
Mieliśmy w zeszłym roku dużo pracy, a w rezultacie – sądowe „wzloty i upadki”.
Nie mogę napisać, że mieliśmy tylko sukcesy, bo nie byłaby to prawda. Niestety tak się nie da.
Tytuł może dziwny, ale chciałam dobitnie oddać myśl, istotną – jak sądzę – dla każdej osoby korespondującej z sądem. Do sądu idziemy PO COŚ. A sędzia to nie nasz przyjaciel (także nie wróg).
Sędzia to osoba, która ma wziąć pod uwagę argumenty obu stron, przeanalizować dowody i wydać orzeczenie.
Wbrew przekonaniu wielu osób sędziowie są osobami zajętymi i nie są zainteresowani każdym aspektem życia stron.
Jeżeli sprawa jest o alimenty, to pisanie kilkunastu stron o pożyciu z matką/ojcem dziecka nie mają żadnego znaczenia dla rozstrzygnięcia.
Szkoda poświęcać czas i energię na zapełnianiu kolejnych stron i drukowaniu nieistotnych w sprawie dowodów. Dlaczego?
Zakres sprawy
Bo sprawa o alimenty jest sprawą o pieniądze.
Oczywiście, skłamałabym, że sąd nie uwzględnia także innych aspektów, ale… „znaj proporcją, Mocium Panie”.
Mam świadomość, że wybór jurysdykcji wielu osobom nic nie powie, ale od tego jest ten blog, żeby zrozumieć „niezrozumiałe” :-).
Muszę podkreślić, że moją pasją są sprawy rodzinne międzynarodowe. Od wielu lat uczestniczę w konferencjach i szkoleniach dotyczących tej dziedziny prawa.
W tym roku we wrześniu brałam udział w dorocznej konferencji międzynarodowego prawa rodzinnego w Trewirze. Tematem wiodącym było niby stare bo pochodzące z 2019 r. ale jednak nowe rozporządzenie Bruksela II b.
Czemu nowe? Ano dlatego, że weszło w życie w dniu 1 sierpnia 2022 r.
Chyba jeszcze o tym nigdy nie napisałam wprost, bo to dla mnie całkowita oczywistość. Z tego powodu zresztą wielu prawników nie lubi spraw rodzinnych, a ja je „kocham”. Sprawy rodzinne są pełne emocji.
Dzisiaj rozmawiałam z panem, który na fali emocji podjął szereg niekorzystnych dla siebie decyzji. Jakie to uczucia? Przede wszystkim wyrzuty sumienia.
Na tej fali Klienci „płyną” bez hamulców. A potem…
Zawsze później przychodzi czas otrzeźwienia.
Moment, kiedy okazało się, że majątek został przekazany bez namysłu i przygotowania od strony prawnej.
Kiedy okazuje się, że dżentelmeńskie umowy z drugą stroną nie są przestrzegane.
Albo po prostu żal nieprzemyślanych decyzji.
Tyle, że jest za późno…
Adwokat
Wielu z nas zna się na wszystkim. Sami się leczymy, sami piszemy pisma procesowe, sami doktoryzujemy się w wielu dziedzinach.
Dobre jest mieć ogólne pojęcie w sprawach, które nas dotyczą, ale dr Google nie zastąpi wiedzy i doświadczenia.
OZSS-y, czyli Opiniodawcze Zespoły Specjalistów Sądowych dobrej prasy nie mają.
Można powiedzieć, że złą sławę odziedziczyły po Rodzinnych Ośrodkach Diagnostyczno-Konsultacyjnych (RODK – wpisy na ten temat można znaleźć tu).
W internecie można przeczytać masę krytycznych opinii na temat działania OZSS.
Przyznam, że oceniam OZSS odmiennie.
Czytam opinie RODK i teraz OZSS od lat i – chociaż nie zawsze się zgadzam w 100% – uważam potrafią dość trafnie postawić diagnozę relacji rodzinnych i samych członków rodziny.
OZSS a Klient
Chyba wszyscy moi Klienci mają dużo obaw przed wizytą w OZSS. Nie ma się co dziwić, od tej opinii dużo zależy.
Zawsze przed terminem badania OZSS spotykam się z Klientem i wyjaśniam na czym polega badanie, jak może wyglądać.
Przeczytałam dzisiaj wywiad z ekspertem Ordo Iuris na temat ograniczenia liczby rozwodów. Wysiłki w tym kierunku nie ustają… Rozwód – samo zło…
Patrzę na to z boku i zastanawiam się dlaczego jesteśmy traktowani jak idioci?
Z jakiegoś powodu niektórzy uważają, że są mądrzejsi od tych, którzy podjęli decyzję o formalnym zakończeniu małżeństwa. Podkreślam „formalnym„. To nie rozwód rozbija rodziny.
Brak zwrotu połowy opłaty sądowej? I tak trzeba wyłożyć na starcie 600 zł. Nie zwrócą? Trudno.
Nawet, gdyby kosztował 2.000 zł to nie powstrzyma to spraw rozwodowych. A zwłaszcza nie spowoduje powrotu do małżeństwa.
Kolejne kłody pod nogi? A czemu nie? Tyle, że życie w rodzinie, która się nie kocha jest NIEZNOŚNE.
Po głębokim namyśle
Poza kilkoma wyjątkami nie przypominam sobie, żeby moi Klienci podjęli decyzję o rozwodzie bez głębokiego namysłu.
Z wątpliwościami i lękiem. Tak, lękiem o przyszłość, o zmiany, o nieznane.
W ostatnich dniach czytamy w mediach alarmujące wiadomości dotyczące zmian w sprawach rozwodowych. Ma być drożej i dłużej!!! Nie lubię opierać się na doniesieniach prasowych, więc poszperałam w internecie w poszukiwaniu samego projektu.
To popatrzmy co i jak ma się (teoretycznie – bo to nadal tylko projekt) zmienić?
Czy będzie drożej? Tak, ale dotyczy to wyłącznie rozwodów bez orzekania o winie.
Aktualnie w razie orzeczenia rozwodu bez orzekania o winie sąd zwraca połowę opłaty sądowej tj. 300 zł. Od wejścia w życie zmiany (6 miesięcy od daty opublikowania w Dzienniku Ustaw, a więc droga daleka) zwracać nie będzie.
Robię to, co lubię. Zawód adwokata nie należy do łatwych, ale daje dużo satysfakcji zwłaszcza, gdy uda się pomóc, rozwiązać czyjś życiowy problem więcej >>