Tytuł może dziwny, ale chciałam dobitnie oddać myśl, istotną – jak sądzę – dla każdej osoby korespondującej z sądem. Do sądu idziemy PO COŚ. A sędzia to nie nasz przyjaciel (także nie wróg).
Sędzia to osoba, która ma wziąć pod uwagę argumenty obu stron, przeanalizować dowody i wydać orzeczenie.
Wbrew przekonaniu wielu osób sędziowie są osobami zajętymi i nie są zainteresowani każdym aspektem życia stron.
Jeżeli sprawa jest o alimenty, to pisanie kilkunastu stron o pożyciu z matką/ojcem dziecka nie mają żadnego znaczenia dla rozstrzygnięcia.
Szkoda poświęcać czas i energię na zapełnianiu kolejnych stron i drukowaniu nieistotnych w sprawie dowodów. Dlaczego?
Zakres sprawy
Bo sprawa o alimenty jest sprawą o pieniądze.
Oczywiście, skłamałabym, że sąd nie uwzględnia także innych aspektów, ale… „znaj proporcją, Mocium Panie”.
Mam świadomość, że wybór jurysdykcji wielu osobom nic nie powie, ale od tego jest ten blog, żeby zrozumieć „niezrozumiałe” :-).
Muszę podkreślić, że moją pasją są sprawy rodzinne międzynarodowe. Od wielu lat uczestniczę w konferencjach i szkoleniach dotyczących tej dziedziny prawa.
W tym roku we wrześniu brałam udział w dorocznej konferencji międzynarodowego prawa rodzinnego w Trewirze. Tematem wiodącym było niby stare bo pochodzące z 2019 r. ale jednak nowe rozporządzenie Bruksela II b.
Czemu nowe? Ano dlatego, że weszło w życie w dniu 1 sierpnia 2022 r.
Chyba jeszcze o tym nigdy nie napisałam wprost, bo to dla mnie całkowita oczywistość. Z tego powodu zresztą wielu prawników nie lubi spraw rodzinnych, a ja je „kocham”. Sprawy rodzinne są pełne emocji.
Dzisiaj rozmawiałam z panem, który na fali emocji podjął szereg niekorzystnych dla siebie decyzji. Jakie to uczucia? Przede wszystkim wyrzuty sumienia.
Na tej fali Klienci „płyną” bez hamulców. A potem…
Zawsze później przychodzi czas otrzeźwienia.
Moment, kiedy okazało się, że majątek został przekazany bez namysłu i przygotowania od strony prawnej.
Kiedy okazuje się, że dżentelmeńskie umowy z drugą stroną nie są przestrzegane.
Albo po prostu żal nieprzemyślanych decyzji.
Tyle, że jest za późno…
Adwokat
Wielu z nas zna się na wszystkim. Sami się leczymy, sami piszemy pisma procesowe, sami doktoryzujemy się w wielu dziedzinach.
Dobre jest mieć ogólne pojęcie w sprawach, które nas dotyczą, ale dr Google nie zastąpi wiedzy i doświadczenia.
OZSS-y, czyli Opiniodawcze Zespoły Specjalistów Sądowych dobrej prasy nie mają.
Można powiedzieć, że złą sławę odziedziczyły po Rodzinnych Ośrodkach Diagnostyczno-Konsultacyjnych (RODK – wpisy na ten temat można znaleźć tu).
W internecie można przeczytać masę krytycznych opinii na temat działania OZSS.
Przyznam, że oceniam OZSS odmiennie.
Czytam opinie RODK i teraz OZSS od lat i – chociaż nie zawsze się zgadzam w 100% – uważam potrafią dość trafnie postawić diagnozę relacji rodzinnych i samych członków rodziny.
OZSS a Klient
Chyba wszyscy moi Klienci mają dużo obaw przed wizytą w OZSS. Nie ma się co dziwić, od tej opinii dużo zależy.
Zawsze przed terminem badania OZSS spotykam się z Klientem i wyjaśniam na czym polega badanie, jak może wyglądać.
Przeczytałam dzisiaj wywiad z ekspertem Ordo Iuris na temat ograniczenia liczby rozwodów. Wysiłki w tym kierunku nie ustają… Rozwód – samo zło…
Patrzę na to z boku i zastanawiam się dlaczego jesteśmy traktowani jak idioci?
Z jakiegoś powodu niektórzy uważają, że są mądrzejsi od tych, którzy podjęli decyzję o formalnym zakończeniu małżeństwa. Podkreślam „formalnym„. To nie rozwód rozbija rodziny.
Brak zwrotu połowy opłaty sądowej? I tak trzeba wyłożyć na starcie 600 zł. Nie zwrócą? Trudno.
Nawet, gdyby kosztował 2.000 zł to nie powstrzyma to spraw rozwodowych. A zwłaszcza nie spowoduje powrotu do małżeństwa.
Kolejne kłody pod nogi? A czemu nie? Tyle, że życie w rodzinie, która się nie kocha jest NIEZNOŚNE.
Po głębokim namyśle
Poza kilkoma wyjątkami nie przypominam sobie, żeby moi Klienci podjęli decyzję o rozwodzie bez głębokiego namysłu.
Z wątpliwościami i lękiem. Tak, lękiem o przyszłość, o zmiany, o nieznane.
W ostatnich dniach czytamy w mediach alarmujące wiadomości dotyczące zmian w sprawach rozwodowych. Ma być drożej i dłużej!!! Nie lubię opierać się na doniesieniach prasowych, więc poszperałam w internecie w poszukiwaniu samego projektu.
To popatrzmy co i jak ma się (teoretycznie – bo to nadal tylko projekt) zmienić?
Czy będzie drożej? Tak, ale dotyczy to wyłącznie rozwodów bez orzekania o winie.
Aktualnie w razie orzeczenia rozwodu bez orzekania o winie sąd zwraca połowę opłaty sądowej tj. 300 zł. Od wejścia w życie zmiany (6 miesięcy od daty opublikowania w Dzienniku Ustaw, a więc droga daleka) zwracać nie będzie.
Kampania społeczna przeciw alienacji rodzicielskiej
Staram się czytać komentarze pod wpisami czy na blogu, na FB, czy Instagramie. Przyznam, że często zdarza mi się czytać komentarze dużo po czasie ich zamieszczenia.
Codzienne życie: praca i dom pochłania tyle czasu, że nie nadążam z bieżącym czytaniem. Zdarza się, że komentujący podrzucają linki do innych stron albo do filmów.
Dzisiaj dotarłam do kampanii społecznejFundacji Kocham Cię Tato. Ze strony wiem, ze kampania ruszyła 1 czerwca, więc mam lekkie opóźnienie.
Piszę o alienacji rodzicielskiej, bo uważam, że należy upowszechniać problem, który jest udziałem wielu rodziców, a w Polsce – w przewadze dotyczy ojców.
Moja ocena nie jest oparta o badania, a obserwacje z praktyki adwokackiej.
Brak egzekucji
Dzieci zwykle mieszkają z mamami, a ojcowie – w razie problemów ze strony matki – mają duże trudności w uzyskaniu kontaktu z dzieckiem.
Wrogiem nie jest samo prawo, a ogromna przewlekłość postępowań rodzinnych i absolutny brak realnych środków egzekucji orzeczeń.
Dawno mnie tu nie było 🙂 Dzisiaj jestem pierwszy dzień po urlopie i od razu wskoczyłam na bloga.
Uchylę rąbka prywatności i przyznam się, że bardzo lubię czytać książki. Staram się czytać literaturę wartościową, ale skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie zdarza mi się przeczytać coś lekkiego, miłego i przyjemnego.
Takie jest przynajmniej założenie, ale… Nie napiszę, co ostatnio czytałam, bo ani nie chcę robić reklamy, ani antyreklamy…
Dość powiedzieć, że złość mnie ogarnęła taka, że aż piszę ten wpis 🙂 o podpisywaniu papierów rozwodowych.
Nieszczęsne papiery rozwodowe
W książce, którą czytałam autorka martwiła się ustami swojej bohaterki, czy mąż „podpisze papiery rozwodowe„?
Nie wiem, jak Ty, ale ja miałam zawsze skojarzenie takie, że podpisanie papierów rozwodowych to podpis złożony na pozwie rozwodowym i warunek uzyskania orzeczenia rozwiązującego małżeństwa. Nadaje się temu taką moc, jakby bez tego rozwód nie był możliwy.
Robię to, co lubię. Zawód adwokata nie należy do łatwych, ale daje dużo satysfakcji zwłaszcza, gdy uda się pomóc, rozwiązać czyjś życiowy problem więcej >>