23
wrz

OJCOSTWO NA CZAS OKREŚLONY

Ojcostwo

Ojcostwo w sprawach rodzinnych to temat, który mnie gniecie od dawna. Dzisiejszy wpis nie będzie długi – mam bardzo dużo pracy w ostatnim czasie.

Muszę też zastrzec na wstępie, że dostrzegam wyjątki od reguły – złe matki i złych ojców, piszę jednak o przeciętnej, a nie o patologii.

Co mnie skłoniło do pisania o ojcostwie dzisiaj?

Jak zwykle jechałam do pracy na rowerze i minęłam co najmniej 4 ojców odprowadzających dzieci do szkoły, czy przedszkola: jeden jechał z dzieckiem na rowerze (maluch dzielnie pedałował), drugi – szedł za synem pędzącym na hulajnodze, trzeci szedł za biegnącą uśmiechniętą dziewczynką, a czwarty po prostu szedł z dzieckiem.

Pisałam też już chyba kiedyś na blogu, że wracając do domu przejeżdżam przez plac zabaw. Tam bardzo często widzę ojców (matki oczywiście też 🙂 ) z małymi dziećmi.

Zastanawiam się i nie do końca potrafię to zrozumieć..

Wychodzi na to, że w czasie trwania związku (przecież niekoniecznie musi to być małżeństwo) ojcowie są traktowani po partnersku. Mają wszelkie kwalifikacje, żeby opiekować się dzieckiem. Matki z pełnym zaufaniem powierzają ojcom opiekę nad dziećmi.

Przy okazji rozstania/rozwodu włącza się jakiś atawizm: dziecko ma być z matką, a ojciec musi udowodnić, że potrafi się samodzielnie zając swoim własnym dzieckiem.

Dlaczego?

Prowadzę sprawę, w której matka nie miała problemów zostawiać ojcu pod opieką chore dziecko. Teraz – jeszcze nie mamy sądowego zabezpieczenia kontaktów – ma wydzielane kontakty (oczywiście rzadsze niż by chciał) pod nadzorem matki. W innej sprawie – to samo.

Grzech mojego Klienta polega na tym, że kiedyś krzyknął, może nie najładniej, na dziecko w momencie stresu. Ma ustanowione kontakty pod nadzorem w skandalicznych warunkach (to już wina matki).

Wina nas wszystkich

Jeżeli ktoś potrafi mi wyjaśnić co my mamy w głowach i dlaczego ojcostwo jest doceniane i traktowane naturalnie w czasie związku, a po już nie – będę wdzięczna.

Ostatecznie człowiek się uczy całe życie.

Smutna nadzieja

Przy okazji jakiegoś przyjęcia rozmawiałam kiedyś z przedstawicielem dyplomatycznym jednego z krajów europejskich. Z racji pełnionej funkcji był zawodowo zainteresowany międzynarodowymi sprawami rodzinnymi.

Moje opowieści skomentował tak: hmm, u nas tak było dwadzieścia lat temu.

Mogę przyjąć do wiadomości, że na zmiany w cywilizowanym kierunku przyjdzie poczekać te dwadzieścia lat. Osobiście chciałabym, żeby nadeszły szybciej, bo nie wiem, czy tego dożyję

W czym mogę Ci pomóc?

    Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Agnieszka Swaczyna Kancelaria Adwokacka w celu obsługi przesłanego zapytania. Szczegóły: polityka prywatności.

    { 50 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }

    Aleksandra 23 września, 2020 o 08:58

    Myślę niestety, że w największym stopniu pracują na to rzesze ojców niewywiazujacych sie z rodzicielskich obowiązków po rozstaniu. „Byle dzieci”, pozostawione same sobie z mamą, która ma tłumaczyć dlaczego tata się z nimi nie spotyka. Ale tak nie powinno być, ze na jedno hasło mamy ojca się odcina od dziecka – bo to niedobre zarowno dla dziecka jak i dla rodzicow.

    Dowolność oceny sądów w sprawach rodzinnych wzmacniana przez opieszałość procedury powoduje, że często mi się wywraca w żołądku. Czasem sobie mysle, ze jakies minimum kontaktów i alimentów powinno byc obowiazkowe.

    Miłego dnia!

    Odpowiedz

    Nazir 23 września, 2020 o 12:31

    A wywiazywali sie kiedy byli partnerami małżonkami ? Bo jesli nie to mieszcza sie w tej grupie o ltorej pani mecenas pisała. Po 2 gie oznacza to stereotypizacje bo patologia zawsze wysuwa sie na 1 szy plan. Idac tym tropem moznaby kazda matke traktowac jak morderczynie bo cala rzesza matek krzywdz swoje dziecka wlacznie z dzieciobojstwem. Tylko ze jest to glupie podejscie nieprawdaz?

    Odpowiedz

    Piotr 23 września, 2020 o 09:39

    Marksizm jest u nas bardziej zaawansowany niż nam się wszystkim wydaje. Objawia się poprzez mentalny i prawny matriarchat przenoszący wojenne zaburzenia na kolejne pokolenia. Pod tym względem przegoniliśmy zachód o 20 lat.

    Odpowiedz

    Piotr 23 września, 2020 o 09:40

    Jest to w głównej mierze niezauważalny przez ozzsy problem parentyfikacji ze strony matki przekazywany pokoleniowo. https://www.facebook.com/2010241349045803/posts/3597309060339016/

    Odpowiedz

    Piotr 23 września, 2020 o 09:41

    Prawnicy, psychologowie, pracownicy społeczni, [politycy] przekazują ten problem przyszłym pokoleniom https://www.facebook.com/2010241349045803/posts/3597326060337316/

    Odpowiedz

    Andrzej 23 września, 2020 o 09:46

    Dlaczego tak jest? To nie żaden atawizm. Proszę przeczytać SN C 1814/52 gdzie tezą jest że matka jest lepszym rodzicem. Rzeczywistość w sądach dziś wyznacza to właśnie orzeczenie Sądu Najwyższego z 1952 r. – to farsa.

    Odpowiedz

    Rafał 23 września, 2020 o 09:59

    Jako ojciec dwójki dzieci bardzo dziękuję, Pani Mecenas, za ten post i za zwrócenie uwagi na ten poważny problem.

    Rafał 🙂

    Odpowiedz

    Marcin 23 września, 2020 o 10:11

    W odp. na pytanie Pani Mecenas: „co my mamy w głowach i dlaczego ojcostwo jest doceniane i traktowane naturalnie w czasie związku, a po już nie – będę wdzięczna. ” uprzejmie wyjaśniam, że pośród przyczyn widziałbym np.:
    1) BEZ ALIENACJI NIE MA (aż takiej) ALIMENTACJI. Póki będzie domniemanie alimentacji gotówkowej do rąk drugiego rodzica i bez realnej kontroli wydatkowania tych środków na potrzeby dziecka będą zachęty pozyskania tych srodkow poprzez alienacje, a w konsekwencji potrzeba robienia z drugiego rodzica diabla wcielonego, z fałszywymi oskrarżeniami włącznie;
    2) RYNEK usług okołorozwodowych opartych o generowany konflikt (nie mylić z rynkiem usług prawnych)… byc moze niektorzy jego przestawiciele potrafią w głowie rodzica wygenerować wzmocnienie niechęci tam drzemiącej
    3) NIECHĘĆ tam drzemiąca, hipotetyczne przykładowe źródła:
    a) kobieta porzucona: porzucil NAS, nie chce mnie, nie zobaczy dzieci;
    b) kobieta porzucająca: skoro ja go nie szanuję i nie pożądam, to po co taki „słabiak” ma mi ustawiać (wychowawczo) dziecko, jeszcze je podbuntuje;
    c) mężczyzna błędnie wybrany na ojca, który osiąga swój cel uderzenia w kobietę poprzez izolowanie jej od dzieci.

    „To są dramatyczne sytuacje, bo kobiety nagminnie grają dziećmi przeciwko partnerowi. Karzą go w ten sposób. Najczęściej pozbawiając kontaktu z dzieckiem. Nie ma tygodnia, żebym nie miał takiego przypadku. Dramatyczne. Ślepota emocjonalna tych pań jest zastraszająca. Poza tym ona zawsze potrafi to uzasadnić, zracjonalizować. Nigdy nie powie wprost, że chce go ukarać. W takich sytuacjach mężczyżni są bardzo nieszczęsliwi „. (prof. Zbigniew Lew Starowicz „O mężczyźnie” s. 74)

    Mec. Rafal Waworek: „75-80 procent pozwów rozwodowych składają kobiety – tłumaczy w tygodniku. Dziecko jest prawie zawsze powierzane matce. Alimenty w 97 procentach mają płacić ojcowie. Sądy rzadko orzekają opiekę naprzemienną, bo wtedy nie ma alimentów. W całym wymiarze sprawiedliwości mamy manię antyojcowską. „Matka i dziecko to jedno. Ojcowie są zbędni”. Często spotykam się z tym, że mamy zapisują dzieci na balet, korepetycje, jazdę konną. Jak już dostają decyzję o alimentach, to szybko wypisują dzieci. Sąd często poniewiera facetami. To rodzi bunt. Chcą walczyć. Nie toczą już walki o dzieci, walczą z własnym upokorzeniem. Nikt nie jest maszyną. Facet też może nie dać rady, załamać się. To przecież tylko człowiek.” https://www.pudelek.pl/artykul/123532/zamachowska_wspolczuje_alimenciarzom_lektura_obowiazkowa_wstrzasajace_prawdziwe/?fbclid=IwAR22vC45QOfRIWq5K_tb6LMbGjt5dLNz7xI_MhaFRVKrApDiw6xSxe1inFc

    „Matki czują się w wielu sytuacjach bezkarne. Mój klient po wielu miesiącach walki o dzieci w końcu się poddał. Jak czytał przed sądem oświadczenie, to płakał. A ja razem z nim – mówi Joanna Daczyńska, adwokat rodzinny dla mężczyzn.” http://kobieta.gazeta.pl/kobieta/1,107881,25071897,matka-wystarczy-ze-cos-powie-i-wszyscy-jej-wierza-ojciec.html?fbclid=IwAR0HXV15qVsrMf6UmrZ7AMhzTmTvtS6BXsld2SkRkZlNN3UhIOHRuddFJbc

    „- A więc to kobieta jest winna? Ona jest Cerberem, który pilnuje drzwi, uniemożliwia powrót ojcu?
    – Gorzej, ona mu zabrała dzieci, ona go odsunęła.
    – To jak może wyglądać „powrót taty”?
    – Co się stało to się nie odstanie. On jej tego nie daruje, ma wielki żal. W większości znanych mi przypadków ojciec się zajmował się zresztą małym dzieckiem i dopiero potem szedł na emigrację, bo kobieta się odwróciła, zagarnęła dzieci, nastawiła je przeciwko niemu i go upokorzyła.… spróbuj wrócić w takiej sytuacji.”
    Źródło: http://wyborcza.pl/1,87648,4721711.html Rozmowa z Markiem Licińskim*, terapeutą rodzinnym 30 listopada 2007 | 12:58

    Proste rozwiąznia tego problemu podeślę na e-mail, jesli Pani sobie życzy
    Z poważaniem
    M.Ch.

    Odpowiedz

    Jacek 23 września, 2020 o 11:14

    Miałem kiedyś rodzinę a przynajmniej tak mi sie wówczas wydawało. Córki które byly dla mnie wszystkim. Niestety małżeństwo z ich matką było katorgą . Wybaczam jej wyzwiska,bicie, ciagle kłótnie, poniżanie, wybaczalem zdrady. Ale gdy moje dzieci uczyla pogardy wobec mnie nie moglem wybaczyc. Pozew rozwody potraktowała jako zniewage za którą musi mnie ukarać . A jak ukarać męża? Odebrać mu dzieci i nauczyć je nienawisci do ojca. Systematycznie , ciezko nad tym pracując przez 16 lat spowodowała ze dzis ja i córki jesteśmy dla siebie zupełnie obcymi ludźmi . Nie da sie odbudować po latach czegos , czego nigdy nie bylo. Teraz mam nową cudowną żonę i fantastycznego syna. Co czuje do córek… hmm żal mi ich ze matka w imie nienawiści zmarnowala im życie. Latami tesknilem błagalem, prosiłem o słowo, o możliwość przytulania, rozmowy…już nie prosze. Mam swoje życie, ludzi ktorych kocham ponad wszystko. Corkom życzę jak najlepiej, mam nadzieję ze mimo wszystko znajdą szczescie.

    Odpowiedz

    Paweł 23 września, 2020 o 11:36

    Panie Marcinie, czy mogę prosić o rozwiązanie tego problemu ? Jestem zawodowo i prywatnie zainteresowany tematem. Pozdrawiam, pgonet24@gmail.com

    Odpowiedz

    Adrian 23 września, 2020 o 12:00

    Atawizm ? jaki ?
    to osobowość, okrutna, wyrachowana, zimna, egoistyczna, konfliktowa, roszczeniowa, wspierana systemowo i prawnie.
    Albo widzisz dobro dziecka i je rozumiesz jako dobrostan rozwojowy albo jesteś manipulującym od początku beneficjentem.

    20 lat temu, były takie problemy mówi dyplomata;
    – a jakie tam jest prawo i rodzinne i karne w tych sprawach, jaka jest świadomość zagadnienia alienacji rodzicielskiej i konsekwencji dla dziecka ?
    prawnicy, sędziowie, psycholodzy, pedagodzy tu w PL bazują na „nie-dobru” dziecka odnośnie samego dziecka jak i jego rodziców. Regenerują wtórnie tzw. konflikt bo można.

    Pan Marcin, powyżej, dosyć skrótowo ale rzeczowo to też pokazuje, źródła i pochodne działania…

    Odpowiedz

    Nair 23 września, 2020 o 12:41

    Pni Mecenas, mamy kpc i kro z 1964 roku wiec prawie sprzed 70 lat, Do dzisiaj pojawiaja sie orzeczenie SN w uzasadnieniach z lat nawet 50 tych zatem sprzed wejscia w zycie kodeksu. Znamienne ” unas tak bylo 20 t temu”. Niestety sedziowie nie chca sie uczyc. Wydaja wyroki jak w fabryce na tasmie…. Przyklad 1, Sad posyłą dziecko do rodziny zastepczej w ramach zabezpieczenia bo matka byla zaburzona psychicznie, a ojciec jak napisał sad w uzasadnieniu nie wykazał sie kompetencjami wychowawczymi. Problem w tym ze sad na oczy tego ojca nie widzial nie mowiac o nawet powierzchownej weryfikacji jego kompetencji. Skutek? Dziecko ma orzeczenie o niepelnosprawnosci na skutek wydarzen. Case 2 : po badaniach bieglych w OZSS biegli stwierdzaja ze matka ma osobowosc socjopatyczna. Sad powierza wykonywanie wladzy matce mowiac sad ma NADZIEJE iz pani bedzie dobra matka. Obydwa case’y pochodza z okregu krakowskiego… Tak wlasnie dzialaja rodzinne sady krakowskie. Pomijam szczegol ze sedziowie nie chca sie uczyc nie chca nabywac wiedzy z zakres psychologii i tego jak zmianily sie stosunki spoleczne. Taka jest rzeczywistosc sadow rodzinnych. Pomijam szczegol ze sady w tym krakowski powoluja sie na orzeczenia SN jedynie wtedy kiedy jest im to wygodne i orzeczeie jest pod z gory ustalona teze ignorujac orzecznictwo calkowicie tam gdzie powinny wkroczyc z cala stanowczoscia. Niestety ale tylko wobec matek. Powyzsze case’y jasno to wykazuja i twierdzenia o rownosci o ktorych mowia przed kamerami czy do gazet maja sie nijak do tego co dzieje sie na sali sadowej

    Odpowiedz

    Agnieszka Swaczyna 23 września, 2020 o 12:49

    Trochę się z Panem zgadzam, ale z drugiej strony patrząc na jakość ustawodawstwa boję się pomyśleć o nowelizacji…

    Odpowiedz

    Nazir 23 września, 2020 o 20:43

    Pani Mecenas, to prawo wraz z orzecznictwem ktore jest nie byloby najgorsze gdyby sedziowie do niego dorosli. Niestety nie dorosli…Oczywiscie sa wyjatki. Dlaczego tak uwazam? Case 1 – niedopuszczanie do realizaji przewidzianych postanowieniem konrakrow. Orzecznictwo mowi wprost ze jes to dzialania na szkode dziecka uniemozliwiajace mu rozwoj ktore ownno skutkowac ograniczeniem wladzy z urzedu na mocy orzecznictwa SN, Zasiewanie wrogosci wobec 2 go rodzica u dziecka jes RAZACYM naruszeniem wykonywania wladzy rodzicielskiej. Zatem kierujac sie naczelna zasada dobra dziecka sad winien z urzedu stanowczo wkraczac. Czy robi to ? Absolutnie nie… Owoce juz zbieramy… Niestety sa to owoce dzialalnosci sadow rodzinnych. Za to przywoluje w przezczeniach SN stanowisku z 56 roku ze matka jest wiodacym opiekunem. Czy cos grozi matce ? absolutnie nic…

    Odpowiedz

    Adrian 23 września, 2020 o 13:40

    Co ciekawe, w systemach medialnych, społecznościowych jest ogrom portali, grup „doradczych, samozwańczych” które propagują narrację zdehumanizowaną w kontekście dziecka i systemu prawnego aby wycedzić , propagować i hołubić to co najgorsze.
    Zasady i porady prawne tam nie mają nic wspólnego z etyką, prawami człowieka, prawami dziecka i co najgorsze często administrują / moderują to prawnicy, radcy prawni … oprócz tak zwanych doświadczonych z sal sądowych „samozwańców”. Dotyczy to w dużej mierze kobiet które „wygrywają” opiekę nad dzieckiem i dumnie przekazują jak to zrobić, metodologia o charakterze „patologicznym” stanowiąca już standard.
    System równowagi rodzicielskiej i prawa do wychowywania dziecka przez rodziców i prawa dziecka jest mocno zdewaluowany i pozbawiony skrupułów. Statystki są porażające i dalej ta spirala się nakręca.

    Odpowiedz

    Sebastian 23 września, 2020 o 17:58

    Witam. Jestem ojcem prawie pięcioletniego chłopca. Ostatni raz na żywo widziałem go rok temu. W 2017 roku dzień przed Wigilią Bożego Narodzenia, jego matka zabrała go z domu do swoich rodziców i od tamtego czasu syna nie było w moim mieszkaniu. W tym czasie odbyły się sprawy o alimenty oraz ustalenie miejsca zamieszkania. Do dnia dzisiejszego nie mam ustalonych kontaktów z synem. Po pierwsze dlatego, że nie uważam żebym musiał udowodnić komukolwiek a szczególnie obcym osobom, że jestem dobrym ojcem i umiem się zająć synem, a po drugie bo nie ufam tym czerwonym komunistom w togach. Nie potrafię rozmawiać z matką mojego dziecka, moją byłą narzeczoną. Kompletnie nie rozumiem jej postępowania. Od trzech lat permanentnie odsuwa mnie od syna. Czego dowodem jest fakt, że bez żadnych przyczyn, zablokowała wszystkie możliwości kontaktu telefonicznego oraz na Messengerze. To jakiś obłęd. Kobieta, która nie ma do tego żadnych podstaw. Po drodze nasłała już na mnie komornika, za naprawdę śmieszna kwotę. A w ostatnim miesiącu sam na własnej skórze przekonałem się jakim jest potworem. Mianowicie byłem pod żłobkiem synka i nie mogłem go zobaczyć nawet na chwilę przez szybę. W tym przypadku cenzorem była Pani Dyrektor placówki. Kobiety ci wyprawiają z mężczyznami to się w głowach nie mieści. Bez żadnych przyczyn. Żadnej przemocy. Nic. Z własnego „widzi mi się”. Nie wiem co mój syn o mnie słyszy. Ja pracuję jako kierowca międzynarodowy, i moje wyjazdy trwają ok 28 dni. Dziecko wraz z matką mieszka 170 km ode mnie. Dlatego ustalenia kontaktów w normalnych procedurach byłoby nie możliwe. Po woli tracę nadzieję na to, że kiedykolwiek będę dla niego ojcem. Tylko biologicznym. Nic o nim nie wiem. Nie dostaję żadnych zdjęć, żadnych już życzeń m in na urodziny czy dzień ojca. To jest moja największa porażka. W życiu nie sądziłem, że może mnie coś takiego spotkać. Gdybym był złym człowiekiem, ale tak nie jest. Pozdrawiam wszystkich ojców. Życzę Wam powodzenia. Ja już straciłem wiarę w to że kiedykolwiek się zakocham i będę chciał być w związku. Po prostu straciłem zaufanie do kobiet. Nie umiem walczyć w tej sprawie. Nie potrafię. Jestem załamany. Traci na tym moje zdrowie psychiczne. Próbowałem znaleźć pomoc ale tylko medykamenty mi przypisywano. Tyle. Staram się żyć dalej. Ale bez syna, jest to ciężkie życie.

    Odpowiedz

    Marek 23 września, 2020 o 19:06

    Hmmm, nie bardzo wiem jak można lubić jak się oddala sadach taką „manianę”. Niedorozwinięte umysłowo matoły togowe z sądu rejonowego w Nysie ani myślały przez wiele lat egzekwować prawomocnego orzeczenia dotyczącego kontaktów z dzieckiem. W sądach powszechna jest dyskryminacja ze względu na płeć (dyskryminowani są oczywiście mężczyźni). Byłem jako widz na wielu postępowaniach sądowych i widziałem tę patologię jaka tam powszechnie panuje. Wszystkim z „nadzwyczajnej kasty” i pełnomocnikom kasa całkowicie odbiera rozum i jakiekolwiek standardy ludzie. JAK MOŻNA LUBIĆ TAKIE I TAKIE ZDICZENIE I DNO LUDZIE POZOSTAJE ZAGADKĄ DLA CYWILIZOWNEGO CZŁOWIEKA???

    Odpowiedz

    Marek 23 września, 2020 o 19:21

    JAK MOŻNA LUBIĆ TAKIE I TAKIE ZDZICZENIE I DNO CYWILIZACYJNE POZOSTAJE ZAGADKĄ DLA CYWILIZOWNEGO CZŁOWIEKA???
    MÓJ KOMENTARZ DO LINKU PONIŻEJ ******** Hmmm, nie bardzo wiem jak można lubić taki zawód jak się odwala w sądach taką „manianę”. Niedorozwinięte umysłowo matoły togowe z sądu rejonowego w Nysie ani myślały przez wiele lat egzekwować prawomocnego orzeczenia dotyczącego kontaktów z dzieckiem. W sądach powszechna jest dyskryminacja ze względu na płeć (dyskryminowani są oczywiście mężczyźni). Byłem jako widz na wielu postępowaniach sądowych i widziałem tę patologię jaka tam powszechnie panuje. Wszystkim z „nadzwyczajnej kasty” i pełnomocnikom kasa całkowicie odbiera rozum i jakiekolwiek standardy ludzie o jakichś tam podstawach prawa nie wspominając. JAK MOŻNA LUBIĆ TAKIE I TAKIE ZDZICZENIE I DNO CYWILIZACYJNE POZOSTAJE ZAGADKĄ DLA CYWILIZOWNEGO CZŁOWIEKA???

    Odpowiedz

    Sylwia 23 września, 2020 o 19:25

    Prawie się oplułam od tych bredni. Tatuś potrafi zajmować się dzieckiem bo umie na plac zabaw wyjść? 🤦‍♀️Opieka nad dzieckiem na samym placu zabaw się nie kończy Pani adwokat… Rozumiem że teraz trzeba teksty pod target robić bo to modne ostatnio i dochodowe… W chwili stresu krzyknął na dziecko i dlatego ma kuratora? 😂🤣😂 Takie bajeczki to nie nam. Niech Pani lepiej napisze prawdę o co chodziło.

    Odpowiedz

    Agnieszka Swaczyna 23 września, 2020 o 20:17

    Nie wiem czym jest Pani tak zbulwersowana? Zajmowanie się dzieckiem na placu zabaw to część „zajmowania się”. Nie chodzę ludziom po domach i nie sprawdzam co tam robią z dziećmi 🙂 i jak się dzielą obowiązkami. Jeżeli ojciec może sam siedzieć z maluchem na placu zabaw to zakładam, ze matka ma do niego zaufanie. Tyle

    Odpowiedz

    Nazir 23 września, 2020 o 20:56

    Natomiast zgadzam sie ze patrzac na jakosc tworzonego prawa nic dobrego spodziewa sie po tym rzadzie nie mozna. Przykladem byl druk 3254+A ktory byl straszliwym gniotem. Co gorsza napisanym przez sedziego i prawnika. Sprzeczny z Konstytucja i wszelkimi Konwencjami sygnowanymi przez Polske

    Odpowiedz

    Nazir 23 września, 2020 o 20:47

    Pani to z gupy mamy mowia dosc? Podobna agresja podobny styl….

    Odpowiedz

    Tomasz 23 września, 2020 o 19:36

    W sumie to chciałem podziękować za ten artykuł. Myślałem że tylko mnie dotyka takie traktowanie z uwagi że matka mojego dziecka mimo że narkoman i alkoholiczka jest córką znanego sedzięgo. Mam mega ograniczone kontakty i chyba tylko zapewnione żebym nie rozdmuchał sprawę w mediach z uwagi na nazwisko dziadka macierzystego. W toku różnych obserwacji widzę że ogólnie polski system prawny czyt. sprawiedliwości to farsa godna rozważenia czy nie warto zwinąć manatki i zamieszkać na Zanzibarze. Szkoda że w sumie taka krzywda spotyka dzieci bo w sumie o mnie mi nie chodzi ale mimo że psychologowie stwierdzili że mam silniejszy związek emocjonalny z dzieckiem i kiedy widze jak moja córka płacze za każdym razem kiedy kończy się nasz kontakt (totalna alienacja ze strony matki gdy dziecko przebywa u niej) to wychodze z siebie. Takiego bandytyzmu w togach próżno szukać. To sie zmieni dopiero gdy władza – właśnie władza sądownicza będzie trafiała w ręce właściwych ludzi ale tu musi parę pokoleń jeszcze przetrwać.

    Odpowiedz

    B. 23 września, 2020 o 19:47

    Myślę sobie, że wiele zależy od rodziców. Jakości ich rodzicielstwa przed rozwodem. Jestem w trakcie tej strasznej procedury i z wielką nadzieją, że sąd „klepnie” opiekę naprzemienną, którą wypracowaliśmy z żoną. Wydaje mi się, że wszystko jest dogadane, że jest zrozumienie i porozumienie, ale szczerze, boję się sądów rodzinnych. Jako prawnik nie znoszę chodzenia do sądu rodzinnego. Miejsca, gdzie nie stosuje się prawa, tylko miejsca gdzie często jest „po uważaniu”…

    Odpowiedz

    Agnieszka Swaczyna 23 września, 2020 o 20:13

    To prawda, że dużo zależy od rodziców. Niektórzy potrafią dostrzec, że potrzeby dziecka nie zawsze są tożsame z potrzebami rodziców. Sąd to nieprzyjazne miejsce. Lepiej tam iść z gotową receptą na własne życie. Wtedy jest się bezpiecznym

    Odpowiedz

    M. 23 września, 2020 o 21:46

    Jakie to Pani Mecenas prawdziwe. Ja dostałem kuratora bo w jednym z @ nazwałem moją eks zakutym łbem i szambem. Sędzia sprawia wrażenie iż się boi i w całości opiera się tylko na OZSS. Covid-19 przerwał kontakty na jakiś czas i teraz znów OZSS..i tak się toczy a człowiek jak policzy ile wydał na zaliczki kuratora to ogląda samochody w salonie.

    Odpowiedz

    Tomasz 23 września, 2020 o 23:52

    Jak to pewien Pan odpowiedzialny za pisanie ustaw słusznie zauważył, taka jest wola społeczna, więc trzeba uświadamiać społeczeństwo o problemie i skutkach a dopiero później pisać ustawy, bo wygrana w wyborach to pierwszorzędna sprawa dla polityków

    Odpowiedz

    Piotr 24 września, 2020 o 12:20

    Znajomy z Węgier widuje dziecko ile tylko chce i może wg. postanowienia sądu, nawet pomimo sprzeciwu i utrudniana ze strony matki. Tylko u nas jest prawdziwa patologia.

    Odpowiedz

    Agnieszka Swaczyna 24 września, 2020 o 12:43

    Domyślam się tylko, że na Węgrzech są przepisy, które rzeczywiście umożliwiają egzekucję kontaktów, nie to co w Polsce…

    Odpowiedz

    Rafał 24 września, 2020 o 13:59

    Paradygmaty z lat 60′, wspierane przez kodeks rodzinny i opiekuńczy z tegoż okresu + myślenie „najpierw go ogolę z kasy na alimenty, a potem dostanie bachora tak jak tego chciał”. Ewentualnie myślenie nr 2: „już ja mu pokażę, w życiu nie będzie szczęśliwy”. Bo co innego pcha do rugowania ojca z życia dzieci? Nie znajduję.

    Rozwiązanie jest proste. Domyślnie opieka naprzemienna w dotychczasowym miejscu zamieszkania. Jeśli matka chce czegoś innego to MUSI UDOWODNIĆ, że inne rozwiązanie będzie lepsze i musi UDOWODNIĆ, że z ojcem jest coś nie tak. Bo teraz zamiast domniemania, ze wszystko jest ok, to facet musi udowodnić, ze nadaje się na ojca, chociaż jak Pani pisze był tym ojcem przez 10 lat i uwag większych nie było. Dzisiaj trzeba wywalczyć czas z dziećmi, udowodnić, że się nie jest jeżozwierzem, pójść na badania do OZSS i być pod nazdorem kuratora. W końcu po 3 latach może się dostanie jakąś opiekę. Parodia nie kraj. Cały ten bajzel zwany „sądownictwem rodzinnym” to należy kijem rozgonić. I główne zainteresowanie sędziów rodzinnych? Święty spokój! Najlepiej jakby się sprawa przedłużała do pełnoletniości dzieci. Bo jeszcze nie daj boże trzeba by podjąć jakieś decyzje i wziąć za nie odpowiedzialność. A żeby je podjąć to by trzeba przeczytać akta i zrozumieć. A po co jak można nie? A jak się ma 700 spraw równolegle to się nawet nie ma na to ochoty. A 700 spraw się ma, bo się jest trzęsiportkiem nie umiejącym podjąć konkretnych decyzji. Ale najważniejsze, że biznes sądowy się kręci i wszyscy mają robotę i dochód. Niestety, parodia, ale zupełnie nieśmieszna.

    Odpowiedz

    P. 24 września, 2020 o 16:50

    Ci ojcowie zawsze tacy biedni przy tych rozwodach a prawo takie niesprawiedliwe. W trakcie małżeństwa często wielu z nich na rękę jest, że to żony sprawują opiekę nad dziećmi, chodzą do lekarzy, odrabiają lekcje, zawożą na dodatkowe zajęcia. Partnerstwo w związku powinno być widoczne w czasie trwania związku a nie tylko po jego zakończeniu. Nie napisała Pani ile matek z dziećmi widziała Pani po drodze do pracy? Cztery jaskółki wiosny nie czynią. Facet na placu zabaw z dzieckiem to zawsze ” wielkie wow!”, Kobieta- matka zwykła, szara codzienność.

    Odpowiedz

    Agnieszka Swaczyna 24 września, 2020 o 21:13

    Są takie dni, że matek w ogóle nie widzę z dziećmi na placu zabaw :-). Bywa różnie. Właśnie, że ojciec na placu zabaw, czy z dzieckiem w drodze do przedszkola to nie wielkie wow. To już prawie normalność – prawie, bo cały czas mamy w głowie, że to powinno być wow, a nie jest 🙂

    Odpowiedz

    P. 25 września, 2020 o 07:06

    Zależy kto z jakiej pozycji patrzy i co chce zobaczyć. U mnie wczoraj na placu zabaw nie było ani jednego dzielnego taty. Efekt wow niestety nie został osiągnięty

    Odpowiedz

    Agnieszka Swaczyna 25 września, 2020 o 14:17

    To nie kwestia co się chce zobaczyć, ale co się widzi. Czasem dzieci w ogóle nie ma na placu zabaw. A czasem nie ma ojców, są matki :-). I dobrze. Dzieci mają dwoje rodziców

    Odpowiedz

    Rafał 2 października, 2020 o 18:53

    Z wpisu P. warto zwrócić uwagę na wypowiedź: „to żony sprawują opiekę nad dziećmi, chodzą do lekarzy, odrabiają lekcje, zawożą na dodatkowe zajęcia.” Są w niej aż dwa naraz ważne elementy „postojcowskiego” stylu wychowywania dzieci:
    1) żony odrabiają lekcje – moja koleżanka zniszczyła i wyrzuciła zielnik zrobiony przez jej córkę, bo ten zrobiony przez mamę był lepszy. Inna koleżanka narzekała na drugie zmiany w pracy, bo przecież potrzebuje czasu, żeby odrabiać lekcje dzieciom. Mojej byłej żonie zadania z matematyki odrabiał ojciec (pantoflarz), kiedy powiedziałem jej, że ja nie będę odrabiał lekcji za syna, ponieważ to on ma się nauczyć i umieć – skończyło się wrzaskami na mnie. Kiedy współorganizowałem konkurs plastyczny dla dzieci, wygrała córka kierowniczki domu kultury – praca nie wyglądała jak dzieło utalentowanego dziecka, tylko jak schematyczny, ale poprawny technicznie rysunek osoby dorosłej z wykształceniem plastycznym. Wyręczanie dziecka we wszystkim jest bodajże najgorszą częścią nadopiekuńczości i kontroli. Żeby to robić oczywiście najpierw trzeba wywalić ojca, który na ogół nie może bez protestu patrzeć na odbieranie dzieciom samodzielności i sprawczości w ten sposób.
    2) żony zawożą na dodatkowe zajęcia – jakby dziecko nie mogło samo na nie dojechać albo dojść. Poza tym najlepszym dodatkowym zajęciem tak dla dziewczynki jak i (nawet bardziej) dla chłopca jest pomaganie rodzicom w prowadzeniu domu: utrzymanie czystości, przygotowywanie posiłku, pranie, prasowanie, wyrzucanie śmieci, wspólne spędzanie czasu.
    Kult „dodatkowych zajęć” to kolejny wymyślony przez totalne macierzyństwo moment wychowania po wyeliminowaniu ojcostwa: zamienianie dziecka w narcyza i pasożyta niezdolnego do zmierzenia się z prozą życia – więc niezdolnego do założenia rodziny i funkcjonowania w niej, ale też skazanego na wielkie rozczarowanie, gdy będzie prawdziwym singlem, czyli po odejściu ze świata rodziców. To jest tworzenie człowieka niezdolnego do samodzielnego funkcjonowania, po to by matka mogła go jak najdłużej kontrolować, wykonując za niego podstawowe życiowe czynności, których jest konsekwentnie oduczany.
    W debacie o alienacji rodzicielskiej właśnie brak zwrócenia uwagi na jej pośrednie, dalsze następstwa, równie krzywdzące dla dziecka jak niszczenie jego więzi z jednym z rodziców.

    Odpowiedz

    P. 25 września, 2020 o 17:03

    Całkowicie się zgadzam, że dzieci mają zawsze dwoje rodziców. I o ile obowiązki rodziców wobec dzieci byle realizowane po partnersku to po rozwodzie również powinny być realizowane w ten sam sposób. Gorzej niestety ze znalezieniem takich ojców, którzy potrafią poświęcić swój czas w ten sam sposób co niejedną matka. Nie należy popadać w rutynę pani Mecenas, bo za chwilę się okaże, że ci zaangażowani tatusiowie karmili dzieci piersią 🙂

    Odpowiedz

    Agnieszka Swaczyna 26 września, 2020 o 14:32

    Moi Klienci nie pozwalają mi na popadanie w rutynę 🙂

    Odpowiedz

    Robert 27 września, 2020 o 11:28

    Przyłączam się. Dyskryminacja ze względu na płeć jest powszechna w sądach rodzinnych. Miałem już wiele rozpraw i tak sędzie jak i pełnomocnicy śmieją mi się prosto w twarz, wiedząc że nic nie zrobię. Niektórzy twierdzą, że ojcowie się nie starają. Być może niektórzy się nie starają, jednak dyskryminowani są wszyscy a najbardziej widać to na przykładach tych, którzy się starają. Trudno się będzie tego pozbyć, bo jest to kwestia kulturowa, a gdzieś ostatnio usłyszałem, że nauka słabo sobie radzi z kulturą. Chyba stąd ten brak logiki w rozumieniu „dobra dziecka”. Dziecko jest wspólne i to nie wina faceta, że nie może urodzić.
    Sędziowie, na pewno ci obecni nie nadają sie do mówienia za dziecko i decydowania o czyimś życiu, to po prostu nie działa.

    Odpowiedz

    Robert 28 września, 2020 o 20:54

    Tylko OPIEKA NAPRZEMIENNA jest jedynym właściwym punktem wyjścia i płaszczyzną do porozumienia…

    Odpowiedz

    Rafał 1 października, 2020 o 13:45

    Nad tą dyskusją ciąży schemat: „Jeden problem – jedna przyczyna – jedno rozwiązanie” W ten sposób można zachować do końca poczucie słuszności, a równocześnie nie dojść do zgody, rozważając czy to atawizm, czy orzeczenie sądu z lat 50 są WSZYSTKIEMU winne, one jedne i tylko one.
    Ogólny obraz jest taki, że w Polsce od dziesięcioleci trwa instytucjonalna, administracyjna likwidacja ojcostwa – także jako roli społecznej, i wdrażana jest polityka „rodzinna” polegająca na zastępowaniu rodziny samotnym macierzyństwem. I na swój sposób robią to wszystkie, nawet wrogie wobec siebie w innych sprawach siły społeczne. Bardziej szczegółowa analiza i uzasadnienie daleko przekraczają ramy tego wypisu.
    Ostatnio w korespondencji do Rzecznika Praw Obywatelskich zapytałem tylko o dwie sprawy:
    1) Utrudnianie kontaktów to przemoc psychiczna wg Niebieskiej Karty. Dlaczego zespoły interdyscyplinarne ją ignorują?
    2) Przy okazji nowelizacji przepisów o alimentach w Kodeksie Karnym profesjonalne organizacje prawnicze postulowały wprowadzenie tabel alimentacyjnych. Dlaczego tego nie zrobiono?
    Bardzo dziękuję Pani Mecenas za bloga i możliwość zabrania głosu.

    Odpowiedz

    Kamil 5 października, 2020 o 17:40

    przyłączę się do dyskusji i chciałbym po krótce opisać moja sytuacje może, ktoś podpowie mi co mam dalej robić i gdzie szukać pomocy 🙁

    Odpowiedz

    Kamil 5 października, 2020 o 18:37

    wiec , z zona wziąłem ślub w 2009 roku w kwietniu małżeństwo trwało 7 lat złożyłem papiery rozwodowe i wyprowadziłem sie z domu 16 stycznia 2016 roku , ponieważ nie potrafiłem sie z zona dogadać , kłóciliśmy sie ,ubliżała mi i wielokrotnie wyrzucała z domu , mamy dwie córeczki jedna lat 12 druga 9 lat .
    jak tylko sie wyprowadziłem zona dzwoniła , pisała zapraszała mnie na kolacje, do marca pozwalała mi sie spotykać z dziećmi , zabierać je do siebie , spędzać z nimi czas ale kiedy oznajmiłem jej ze ja juz nie wrócę i ze to koniec . wtedy zaczęło sie cale piekło założyla mi niebieska kartę , która oczywiście została umorzona z braku wpisów , założyła również sprawę karna o znęcanie sie fizyczne i psychiczne nad rodzina , która po 4 latach dobiega końcowi , zabrała mi kontakt z córkami przez prawie dwa lata zablokowała telefony nie mogłem nawet zadzwonić i porozmawiać z córkami , odwiedzałem je w szkole i przedszkolu na przerwach , zaczęła dzieci nagrywać ze rzekomo je bilem i sugerować im co maja mówić , poszła na PODKRESLE jak wyszło w opinii RODK na jednorazowa wizytę do psychologa żeby tylko dostać zaświadczenie ze jest ofiara przemocy .po półtora roku od dnia gdy sie wyprowadziłem zona przypomniała sobie ze rzekomo molestowałem córkę , i założyła mi kolejna sprawę którą prokuratura dwukrotnie umorzyła po przebadaniu córki u której wyszło ze nie ma żadnych wskazań żeby córka w przeszłości była molestowana i ze matka interpretuje dziecku zdarzenia których tak naprawdę nie było . potem z mojego wniosku poprosiłem o przebadanie nas w RODK na termin czekałem prawie półtora roku byliśmy badani 7 godzin ja oraz zona i dzieci opinia wyszła korzystna dla mnie, ze jestem dobrym ojcem i ze dzieci mówią niespójnie i ze mogę spotykać sie z dziećmi poza miejscem zamieszkania matki, oczywiście zona niezadowolona z opinii odwołała sie ze oszukałem testy i wyszedłem na godzinne z budynku .. zapytana w sadzie dlaczego nie zgłosiła tego w dniu badania odpowiedziała ze umknęło jej to uwadze .
    kontakty z dziecmi dostałem pod nadzorem kuratorów sadowych którzy z każdej wizyty sporządzali notatkę , oczywiście zona nie chciała wydawać dzieci ,utrudniała, wyrzuciła nawet kuratora sadowego za drzwi twierdząc ze mam z Panią kurator romans .. zona oczywiście napisała skargę na panią kurator do G.
    kiedy dzieci już zaczęły w miarę częściej przychodzić zaczęły sie otwierać i opowiadać co mamusia robiła ze zabierała im kolorowe kredki i zostawiała tylko czarny i granatowy kolor żeby rysowały rysunki wtedy zabierała je i zanosiła do psychologa , ze nagrywała je kładąc telefon na stol i uczyła cały dzień co maja mówić a jak czegoś zapomniały to włączała pauzę i im przypominała , jak szły do psychologa to na korytarzu mówiła im co maja mówić i w zamian za to kupowała zabawki .. to wszystko opowiedziały mi dzieci ręce mi opadają do czego zdolna jest zona .
    w opinii
    RODK wyszło ze matka manipuluje dziećmi ze uwikłała je w konflikt lojalnościowy ze mówi im złe rzeczy o ojcu .
    teraz w tym roku było kolejne ostatnie przesłuchanie przez biegłego psychologa do sprawy karnej w którym dzieci zeznają tata bil nas i mamę , mama mi mówiła albo babcia raz widziałam raz nie .
    i ze w badaniu nie ujawniły się przesłanki mogące świadczyć o doznawaniu przemocy .
    a ja cztery dni temu usłyszałem wyrok skazujący ze znęcałem sie nad rodzina fizycznie i psychicznie ..
    sędzia mając tyle dowodów zeznania świadków obcych ludzi , opinie , nie wiem czym sie sugerowała zona nie miała nic tylko zeznania mamy taty siostry i brata , żadnej obdukcji czy tez interwencji policji nic , oraz nagrania dzieci które zona sama sobie robiła w domu i wymuszała na nich co maja mówić , a na sprawie w Gdańsku zapytana dlaczego zapraszała pani męża na kawę w marcu skoro twierdzi pani ze panią bil a zona na to… bo chciałam ratować małżeństwo ,to co chciała ratować to ze rzekomo ja bilem , to dlaczego ona nie odeszła nie złożyła papierów rozwodowych , dlaczego nikt z rodziny nie reagował dopiero po trzech miesiącach jak sie wyprowadziłem nagle doznali olśnienia .. nie wiem już co mam robić gdzie szukać pomocy to wszystko jest takie niesprawiedliwe .. proszę o rade .
    Pozdrawiam

    Odpowiedz

    karla 15 października, 2020 o 11:36

    Teza, o której mowa pochodzi z 1952 roku. To czasy, kiedy rozwody były rzadkością, a kobiety inicjowały je w ostateczności, gdy mąż pił, był brutalny, odszedł w nieznane lub do innej i nie interesował się domem i dzieckiem. W takiej sytuacji matka rzeczywiście była uznawana z mety za rodzica lepiej sprawującą opiekę nad dzieckiem. A matkom samotnym, najczęściej wdowom wojennym okazywano współczucie i pomoc instytucjonalną. Czasy zmieniły się, lecz KRiO pozostał na etapie stalinowsko-gomułkowskich realiów życia rodzinnego i ekonomicznego. W latach 60 i 70 pracę zawodową zaczynało się w wieku 18 nawet 16 lat, dziś 25-27 ! Alimenty płaci się 10 lat dłużej ! W czasach Gomułki nie było lokat posagowych, na które można byłoby wpłacać część alimentów, wszystko dostaje matka i zobowiązany nie ma kontroli, na co pieniądze idą, na potrzeby dziecka czy matki, a może nawet jej nowego partnera i jego dzieci.

    Odpowiedz

    Iwo Klisz 20 października, 2020 o 21:41

    Dobrze, że ten temat jest poruszany. Być może w końcu orzecznictwo w końcu zmieni swój kierunek. Ze stereotypami trzeba walczyć, choć w tym przypadku jest to bardzo trudne.

    Odpowiedz

    karla 8 listopada, 2020 o 16:59

    W Niemczech, gdzie pomoc rodzicowi samotnemu jest bardzo rozwinięta, nie udziela się jej, gdy ten rodzic prowadzi gospodarstwo domowe (czyli ma miejsce konkubinat homo lub hetero) z osobą, ktora nie jest krewnym I stopnia. Gdy nie mieszkają wspólnie – ok ! A gdyby mieszkali razem i oszukiwali skarbowkę lub inne instytucje pomocowe, muszą pieniądze oddać lub zapłacą karę. W nas – wolna amerykanka. Za wysokie alimenty na siebie i dziecko da się nawet zasponsorować studia kochasiowi, a ojciec dziecka nie ma na to wpływu.

    Odpowiedz

    Tomasz 28 grudnia, 2020 o 09:57

    Ależ oczywiście, że ojcostwo jest doceniane po rozwodzie. Zazwyczaj w sytuacji kiedy żona potrzebuje alimentów. Wtedy waga ojca w wychowaniu dziecka wzrasta ponad wszelką miarę. Brzmi to pewnie sarkastycznie, ale według mnie niestety tak wygląda smutna prawda w naszym społeczeństwie.

    Odpowiedz

    Agnieszka Swaczyna 28 grudnia, 2020 o 10:33

    Trudno się nie zgodzić z takim komentarzem…

    Odpowiedz

    karla 12 maja, 2021 o 16:15

    Dodam jeszcze, że zasada, że zobowiązany ma pokrywać wszelkie wydatki pełnoletniego dziecka, bo „ono sie uczy” jest nieporozumieniem. Młoda osoba > 15 lat może pracować i przynajmniej częściowo ponosić koszty wydatków ponadstandardowych np. kursu prawa jazdy, języków obcych, operacji plastycznej, korepetycji, których potrzeba wynikła z „bimbania sobie”, luksusowej markowej odzieży, operacji plastycznej upiększającej, sprzętu elektronicznego itp.

    Odpowiedz

    gosia 18 czerwca, 2024 o 07:02

    dlaczego pani tak nienawidzi matek ?

    Odpowiedz

    Agnieszka Swaczyna 18 czerwca, 2024 o 08:05

    To absolutnie błędny wniosek

    Odpowiedz

    Dodaj komentarz

    Na blogu jest wiele artykułów, w których dzielę się swoją wiedzą bezpłatnie.

    Jeśli potrzebujesz indywidualnej pomocy prawnej, napisz do mnie :)

    Przedstaw mi swój problem, a ja zaproponuję, co możemy wspólnie w tej sprawie zrobić i ile będzie kosztować moja praca.

    Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Agnieszka Swaczyna Kancelaria Adwokacka w celu obsługi komentarzy. Szczegóły: polityka prywatności.

    Poprzedni wpis:

    Następny wpis: